Kościół w Indiach zgodził się na kremację zwłok, choć jest to praktyka postrzegana na tym obszarze jako zwyczaj hinduistyczny, a nie chrześcijański. Decyzja spowodowana jest tym, że Indie są obecnie krajem, gdzie pandemia koronawirusa rozwija się najszybciej na świecie. Liczba zgonów rośnie w zastraszającym tempie – każdego dnia umiera prawie tysiąc osób. Łącznie zmarło już prawie 50 tys. chorych.
Każdego dnia wykrywa się średnio ok. 60 tys. nowych przypadków zakażeń COVID-19, mimo stosunkowo niewielkiej liczby wykonywanych testów. Wirus rozprzestrzenia się najszybciej na terenach wiejskich, gdzie infrastruktura medyczna jest gorzej rozwinięta. Z kolei w gęsto zaludnionych miastach brakuje miejsc na cmentarzach, a każdy pogrzeb w zatłoczonych metropoliach wiąże się z poważnym ryzykiem.
W niektórych miejscowościach położonych blisko morza problemem jest także poziom wody. „Zgodnie z przepisami sanitarnymi dół musi mieć minimalną głębokość trzech metrów. Nie możemy kopać tak głęboko ze względu na obecność wody” – wyjaśnia bp James Anaparambil z diecezji Alleppey w stanie Kerala, która znajduje się na wybrzeżu Morza Arabskiego.
Katechizm Kościoła Katolickiego stwierdza: „Kościół zezwala na kremację, pod warunkiem, że nie wykazuje ona zaprzeczenia wiary w zmartwychwstanie ciała”. Pomimo tego biskup, zanim podjął decyzję, wolał porozmawiać z wiernymi. Kiedy wyrazili zgodę odbył się pierwszy pogrzeb. „Martwiłem się jak zareagują ludzie. Zaakceptowali jednak tę decyzję bez zbędnej krytyki. Widzą, że w obecnej sytuacji nie ma alternatywy” – powiedział ks. Bernard Panikkaveettil, wikariusz parafii św. Augustyna, który przewodniczył pierwszej ceremonii z zastosowaniem kremacji.
Po tym pogrzebie również protestanci i prawosławni zadeklarowali, że wszędzie tam, gdzie tradycyjny pochówek nie jest możliwy z zachowaniem przepisów o walce z koronawirusem, będą korzystać z kremacji.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.