Święty Szymon dla lipniczan jest najbardziej lipnickim ze świętych. Jest niemal synonimem parafii, rodzinnych stron. Jest swój. Takich świętych potrzebujemy dziś.
O kulcie św. Szymona z Lipnicy mówi dr hab. Małgorzata Duda, socjolog, niedawno wybrana prorektorem Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, lipniczanka.
Grzegorz Brożek: Lipnica Murowana jest nazywana ziemią świętych i błogosławionych, bo poza Szymonem ze wsią związane są św. Urszula i bł. Maria Teresa Ledóchowskie.
Małgorzata Duda: Z całą czcią i szacunkiem dla nich dla lipniczan jednak jest najpierw Pan Jezus, potem Matka Boża i zaraz za nią św. Szymon, a potem jednak długo, długo nic. To nie jest moja myśl, ale zwrócili na to uwagę moi studenci, nie związani z Lipnicą, którzy jednak tu zbierali materiały do pracy. Jedna moja magistrantka po badaniach stwierdziła, że to jest niemal niemożliwe, a jednak prawdziwe, że na ziemi lipnickiej jest od najmłodszego dziecka po seniora takie przekonanie, że św. Szymon to dopiero co chodził po tej ziemi, do tego stopnia, że może ta ziemia spod jego stóp nie zdążyła nawet wystygnąć. O czym to świadczy? O żywej pamięci, o żywym kulcie.
Z czego wynika ta szczególna bliskość św. Szymona?
- Ja bym najpierw zaczęła od powodów kulturowych, od więzi społecznej. Tu na miejscu ludzie sobie kult św. Szymona przekazują. To jest ich święty, bardzo bliski, pochodzący spośród nich. Jest elementem lokalnej tożsamości. Co więcej. To przekonanie o bliskości z tym naszym świętym, do którego lipniczanie się zawsze bezwarunkowo przyznawali, z tą naszą biedaczyną, miało zwrotny przekaz, bo św. Szymon do lipniczan się zawsze przyznawał, czego świadectwem są liczne łaski, które ludzie uważali, że wyprosili za jego wstawiennictwem. Szymon miał też realny wpływ na życie miasteczka. Opisane jest w jego biografii, że jako młody chłopak tak był wrażliwy na biedę, krzywdę, że wynosił z piekarni ojca chleb i rozdawał potrzebującym. Mówi się też, że św. Szymon ugasił pożar naszego miasteczka. Podania o Szymonie żywe są do dziś, przekazywane z pokolenia na pokolenia.
Co za pożar był?
Lipnica, szczególnie Murowana, wiele razy się paliła w historii, stąd później postawiono właśnie murowaną, a nie drewnianą, a poza tym mur miała. Szymon jako dziecko był wysłany do pasania chyba gęsi kiedy zapaliła się Lipnica. Ktoś pytał go czemu nie biegnie pomagać, przecież może i dom rodzinny się pali, a on powiedział „Jak sobie Szymon z bicza trzaśnie, to w Lipnicy ogień zgaśnie”. Według podań przyszedł ulewny deszcz, który ugasił pożar. Takie podobne opowieści o Szymonie są w Lipnicy ciągle żywe. Nie jako bajki dla dzieci. Chociaż właśnie w ten sposób pewnie się kult św. Szymona szczepi maluchom, tym najmłodszym.
Wróćmy do tej bliskości….
- Lipniczanie kojarzą św. Szymona jako takiego swojego świętego. Nie był wyniosły, nie był jakoś wysoko urodzony, że trzeba do niego po drabinie, taki swój, jako dzieciak taki trochę rozrabiający, po prostu jeden z nas. Ja myślę, że trzeba dziś takich świętych, ludzi emanujących codzienną świętością, emanujących na co dzień dobrem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.