W każdym człowieku działa swoiste podwójne prawo grawitacji. Jedno przygina go do ziemi, gdzie przeżywa on swój czas próby, a drugie ciągnie do Boga, gdzie czeka go szczęście.
Główny lęk kryjący się we wszystkich lękach człowieka współczesnego pochodzi stąd, że usiłuje on być sobą bez Boga albo usiłuje bez Boga przekroczyć siebie. Przykład wspinacza nie do końca jest tu właściwy, bo ów wspinając się, nie liczy na to, iż na szczycie, który pragnie zdobyć, znajduje się pomocnik. Człowiek natomiast ma pomocnika. Bóg z wysokiego szczytu wieczności wyciąga w jego stronę wszechpotężną dłoń, aby go unieść, nawet jeszcze zanim wydobędzie z siebie słowa prośby. Wiadomo, że nawet jeśli uciekniemy przed wszystkimi lękami współczesnego życia gospodarczego, unikniemy wszystkich napięć, które psychologia wynajduje w naszej świadomości i podświadomości, to i tak nadal będziemy odczuwali podstawowy lęk – wynikający z naszego stworzenia. Niepokój pochodzi przede wszystkim z nieuregulowanych pragnień, z tego, że stworzenie pożąda czegoś, co jest mu niepotrzebne, sprzeczne z jego naturą lub zdecydowanie przynoszące szkodę jego duszy. Obawa rośnie w miarę odchodzenia człowieka od Boga. Wszyscy ludzie na świecie odczuwają strach, ponieważ każdy może zostać świętym albo grzesznikiem.
Kiedy widzimy małpę zachowującą się głupio, nie zwracamy jej uwagi, że zachowuje się jak wariatka, ale kiedy widzimy osobę postępującą niemądrze, mówimy: „Nie zachowuj się jak małpa”. Człowiek łączy w sobie ducha i materię, może więc zejść do poziomu zwierzęcia (choć nie do tego stopnia, aby całkowicie zniszczyć obraz Boga w swojej duszy). Właśnie ta możliwość przyczynia się do szczególnej tragiczności losu ludzi. Krowy nie mają psychoz, a świnie neuroz. Kurczaki nie ulegają frustracji (chyba że tę frustrację sztucznie wzbudzi w nich człowiek). Człowiek nie byłby sfrustrowany ani nie odczuwałby zaburzeń lękowych, gdyby był zwierzęciem stworzonym jedynie dla tego świata.
Skoro podstawową przyczyną lęków człowieka jest możliwość stania się grzesznikiem lub świętym, ma on przed sobą jedynie dwie drogi. Może wspiąć się w górę, na szczyt wieczności, albo zsunąć w dół, w przepaść rozpaczy i frustracji. Mimo to wielu ludzi sądzi, że istnieje jeszcze trzecia droga, a mianowicie obojętność. Myślą, iż tak jak niedźwiedzie zapadają w sen zimowy, czyli w stan pewnego zawieszenia, tak oni mogą przespać życie, nie wybierając, czy żyją dla Boga, czy przeciw Niemu. Lecz hibernacja nie jest ucieczką – zima wreszcie się skończy, a wtedy człowiek będzie zmuszony podjąć decyzję. A tak naprawdę sam wybór obojętności już jest decyzją. Białe sztachety płotów nie pozostaną długo białe, jeśli nic się z nimi nie zrobi. Wkrótce staną się czarne. Skoro istnieją w nas złe skłonności ściągające nas do poziomu zwierzęcia, do zniszczenia doprowadza nas już samo to, że im się nie opieramy.
Tak jak życie jest sumą sił, które opierają się śmierci, tak samo wola człowieka musi być sumą sił, które opierają się frustracji. Człowiek po spożyciu trucizny może zignorować istnienie odtrutki albo wyrzucić ją przez okno – nie ma żadnego znaczenia, co zrobi, gdyż śmierć już wyruszyła w drogę. Święty Paweł ostrzega: „jakże my unikniemy [kary], jeśli nie będziemy się troszczyć” (Hbr 2, 3). Cofamy się już przez to, że nie idziemy do przodu. W życiu duchowym nie ma równin. Albo się wspinamy, albo schodzimy. Poza tym postawa obojętności jest wyłącznie intelektualna. Wola musi wybrać. A nawet jeśli „obojętna” dusza nie odrzuca zdecydowanie nieskończoności, nieskończoność odrzuca obojętność. Niewykorzystane talenty będą odebrane, a jak czytamy w innym miejscu Pisma Świętego: „skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust” (Ap 3, 16).
Chrześcijanin zawsze będzie miał przewagę nad współczesnym poganinem po prostu dlatego, iż wie, dokąd zmierza, podczas gdy poganin nic nie wie. Poganin musi być pesymistą, ponieważ nieustannie czuje, że to życie jest za krótkie, aby dało mu szansę, a chrześcijanin zawsze będzie optymistą, bo wie, że to życie jest wystarczająco długie, aby dać mu szansę na wieczność. Dlatego chrześcijanin może być radosny, a poganin pozostaje smutny i przygnębiony.
*
Powyższy tekst jest fragmentem książki "Idź do nieba. Duchowa mapa do wieczności". Autor: abp Fulton J. Sheen. Wydawnictwo Esprit.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).