Taka jest kultura masowa i taka demokracja w danym kraju, jakie działają w nim media – mówi KAI biskup Adam Lepa, członek Rady Episkopatu ds. Środków Społecznej Komunikacji w wywiadzie z okazji Dnia Środków Społecznego Przekazu, obchodzonego przez Kościół w Polsce 19 września.
KAI: Księże Biskupie, w 3 niedzielę września Kościół w Polsce od lat obchodzi Dzień Środków Społecznej Komunikacji. Dlaczego kwestia mediów i ich odbioru jest tak istotną sprawą z punktu widzenia duszpasterstwa?
Bp Adam Lepa: Media nie tylko informują, ale również kształtują postawy i opinie ludzi. Czynią to coraz skuteczniej. Wpływ mediów prowadzi nawet do uzależnienia się od nich. Ponadto, media tworzą w miejscach, gdzie przebywa człowiek specyficzne środowisko nazywane mediosferą, które wcale nie jest obojętne wobec ewangelizacji, czy nawet zwykłej edukacji szkolnej, bezskutecznie walczącej o uwagę ucznia i umiejętność koncentracji.
Za sprawą mediów dominacja obrazu zatacza coraz szersze koło, prowadząc do marginalizacji słowa. W społeczeństwie więcej się ogląda niż czyta. W następstwie tego obniża się dociekliwość myślenia, a nawet zwykła spostrzegawczość, na co zwracają uwagę badania. Jak się okazuje 70 proc. Polaków powyżej 15 roku życia nie rozumie w pełni tekstów, które czyta. Odbiorca mediów nawet się nie domyśla, że istnieje groźny mechanizm przed którym przestrzega wybitny programista komputerowy Bill Gates: „Kto rządzi obrazami, rządzi umysłami ludzi”.
Do tego dochodzi jeszcze inny problem: oto rodzice jak również zawodowi wychowawcy na ogół nie radzą sobie w dziedzinie przygotowania młodego człowieka do odbioru środków masowego komunikowania. W tej sytuacji Kościół nie może być obojętny wobec mediów.
KAI: Jak – generalnie rzecz biorąc – Ksiądz Biskup ocenia sytuację w polskich mediach. Czy kolejne lata budowania demokracji w Polsce sprzyjają tworzeniu pozytywnego ładu medialnego, czy mamy do czynienia ze zjawiskiem wręcz odwrotnym? Inaczej mówiąc: czy polskie media stają się coraz bardziej obiektywne i wiarygodne czy wręcz przeciwnie?
– Niewątpliwie media te cechuje postępujący profesjonalizm, wzrasta też ich ekspansywność, obejmują swym wpływem obszary o których jeszcze niedawno nawet im się nie śniło. Coraz krótszy jest czas między wydarzeniem a przekazaną o nim wiadomością, co gwarantuje aktualność informacji. Ponadto dzięki interaktywności, w jakimś stopniu użytkownicy mediów mogą wpływać na ich funkcjonowanie i przekazywane treści.
Jednak w tej grupie mediów dają znać o sobie pewne zjawiska, które niepokoją. Ewidentnym naruszeniem ładu medialnego w Polsce jest choćby „niezrównoważony pluralizm mediów” będący jednym z następstw nieprawidłowego podziału mediów po likwidacji koncernu RSW Prasa-Książka-Ruch. Wtedy cała spuścizna tej instytucji stała się własnością ugrupowań liberalnych i lewicowych. Obecnie w Polsce najsilniejsze są media o opcji liberalnej i lewicowej, najsłabsze zaś – o opcji prawicowej. Zdaniem obserwatorów sceny politycznej i medialnej wymienione fakty doprowadziły do powstania oligarchicznego modelu mediów o orientacji liberalnej i lewicowej. Przykładem tego było niedopuszczanie przez medialnych oligarchów do wystąpień w mediach wybitnych przedstawicieli nauki, kultury i życia publicznego. Ostatnio zaś pewne publikacje naukowe były przez te koła atakowane tylko dlatego, że nie mieściły się w dyktowanej przez nie poprawności politycznej. System mediów, który nie jest odbiciem sił politycznych w państwie a faworyzuje niektóre jego elity, stawia pod znakiem zapytania losy demokracji. Przyjmuje się ogólnie, że są trzy czynniki gwarantujące trwałość demokracji: pełny pluralizm mediów, wolność wypowiedzi i możliwość swobodnego zakładania alternatywnych źródeł informacji. Są to obiektywne sprawdziany demokracji.
Są ponadto uwarunkowania, które utrudniają, czy wręcz uniemożliwiają w mediach ich obiektywizm i wiarygodność. Ma to miejsce wtedy, gdy media stają się instrumentem do realizacji interesów politycznych, ekonomicznych lub ideologicznych. Te ostatnie widać obecnie, gdy środowiska lewicowe próbują się rozprawić z religią w szkole, wykorzystując w tym celu również media publiczne. Odnosi się wrażenie, że na ogół media świeckie o opcji liberalnej i lewicowej nie tylko nie służą demokracji, lecz występują w stosunku do niej w roli „piątej kolumny”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.