Wielka Brytania wycofuje się z transgenderowych eksperymentów na młodzieży. Tamtejsza minister ds. równości Liz Truss zapowiedziała, że jej rząd może podjąć decyzje prawne mające na celu ochronę nieletnich przed decyzjami, których skutków nie da się odwrócić, takimi jak zmiana płci.
Truss zapowiedziała, że rządowa reforma brytyjskiego prawa, które pozwala osobom cierpiącym na zaburzenie tożsamości płciowej zmieniać płeć prawną, zostanie przeprowadzona jeszcze tego lata. „Wierzę, że dorośli powinni mieć swobodę prowadzenia swojego życia tak, jak uznają to za stosowne, ale uważam, że w czasie, gdy kształtują się jeszcze zdolności decyzyjne człowieka, należy chronić go przed podejmowaniem nieodwracalnych decyzji, których potem może żałować” - powiedziała minister.
Brytyjskie organizacje pro-life z zadowoleniem przyjęły słowa przedstawicielki rządu. „To oznaka zmiany w stronę zdrowego rozsądku i odejście od skrajności i fanatyzmu gabinetu Teresy May” - ocenił dr Tom Rogers, brytyjski działacz pro-life, kierownik ds. edukacji w Society for the Protection of Unborn Children (SPUC).
Dodał jednak, że zmiany powinny iść dalej. „Należy chronić młodzież także przed szkodliwą propagandą LGBT, której patronuje rząd”. Zaapelował, aby przywrócić rodzicom prawo do decydowania, czy ich dzieci będą uczestniczyć w obowiązkowych obecnie zajęciach z edukacji seksualnej, przesyconych „ekstremizmem LGBT”, który w wielu szkołach „przeniknął niemalże cały program nauczania”.
Zdaniem Rogersa prawo powinno także lepiej chronić dorosłych. „Wielu ludzi żałuje decyzji, które podjęli pod wpływem propagandy, a które wywołały nieodwracalne zmiany w ich ciałach. W przypadku osób z problemami psychologicznymi dotyczącymi ich tożsamości seksualnej, należy przede wszystkim kłaść nacisk na pomoc takim osobom w powrocie do pełnej akceptacji płci biologicznej” - uważa dr Rogers.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.