Postać to zagadkowa. Niewiele wiemy o nim z Biblii. A jednak ów złoczyńca, którego uwolniono miast Chrystusa, od wieków fascynuje artystów. W tym przypadku zainspirował angielską pisarkę i rosyjskiego reżysera.
Nakręcony w 2019 roku „Barabasz” to dzieło Jewgienija Jemielina. Wyreżyserował ów film i napisał do niego scenariusz, ale, co ciekawe, na podstawie dużo starszej, bo jeszcze wiktoriańskie powieści autorstwa Marii Corelli. To właśnie w jej dziele pojawia się Judyta, siostra Judasza, która rozkochuje w sobie zarówno Kajfasza, jak i Barabasza.
Kino uwielbia takie historie, nic więc dziwnego, że i u Jemielina pojawia się ten wątek, ale przecież nie on jest tut najważniejszy. To Barabasz i, przede wszystkim, próba zrozumienia przez niego tego, co się wydarzyło na Golgocie stanowią clou filmu.
Kim był ukrzyżowany? Czy rzeczywiście mógł być Bogiem? Mesjaszem… - Barabaszowi nie daje to spokoju. Rozmawia więc z Piotrem, Maryją, Józefem, a także z mędrcem Melchiorem, który lata temu przybył do Ziemi Świętej jako jeden z trzech króli. To właśnie ten ostatni pełni tu rolę mentora. Momentami zdaje się być nawet postacią nie z tego świata.
Bogiem Ojcem? Aniołem? A może kusicielem? Reżyser sprytnie myli tropy i dopiero w finale filmu dowiadujemy się kim tak naprawdę jest Melchior, który odchodzi wraz ze swym nowym uczniem, Szymonem z Cyreny.
To nie jedyni biblijni bohaterowie pojawiający się w tym filmie. A wszyscy oni zagrani przez znakomitych i niezwykle charakterystycznych rosyjskich aktorów. Konstantin Samoukov jako Poncjusz Piłat, Aleksandr Laptiy jako Kajfasz, czy Zalim Mirzoev jako Melchior – to przede wszystkim dla nich warto obejrzeć ten film.
Film, który cechuje swoisty „biblijny realizm”. Nie jest to bowiem kolejna kiczowata produkcja, w której w kapiącym od złota pałacu Heroda oglądamy niekończące się uczty i tańce niewolnic. Tu ważniejsze jest słowo, emocje, czy swoiste towarzyszenie bohaterom w ich drodze do wiary.
Podobnie było w hiszpańskiej produkcji „Cierń Boga”, którą, także pod względem wizualnym, „Barabasz” bardzo przypomina, acz nakręcony jest chyba z jeszcze większym smakiem, pietyzmem i wyczuciem - powstałe na Krymie zdjęcia naprawdę robią wrażenie.
Zdecydowanie warto obejrzeć.
*
Tekst z cyklu ABC filmu biblijnego
Zwiastun produkcji poniżej:
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.