„Trzeba wielkiej refleksji: najpierw koronawirus, teraz trzęsienie ziemi. Nie wiemy jaki jest plan Boga” – mówi kard. Josip Bozanic wzywając do solidarności i niesienia pomocy potrzebującym. W trudnych warunkach walki z postępującą epidemią Chorwacja musi walczyć jednocześnie z tragicznymi skutkami trzęsienia ziemi, jakie w minioną niedzielę nawiedziło ten kraj.
Mało brakowało a metropolita Zagrzebia straciłby życie, gdyż na dach pałacu arcybiskupiego zwaliła się jedna z iglic katedry. Gruzy spadły tuż obok pokoju kardynała. „Jak wielu Chorwatów straciłem dach nad głową i to, że dalej mogę funkcjonować zawdzięczam wsparciu ludzi. Nasz kraj potrzebuje teraz solidarności i międzyludzkiej bliskości” – podkreśla kard. Bozanic.
Wskazuje, że paradoksalnie epidemia koronawirusa, i wprowadzone w związku z nią obostrzenia, ocaliły życie wielu ludziom. „Trzęsienie ziemi miało miejsce o godz. 6:25, zazwyczaj o tej porze nasze kościoły są już pełne ludzi na pierwszych Mszach. To, że w tym dniu nie sprawowano liturgii sprawiło, że nie było ofiar” – mówi hierarcha nawiązując do poważnych zniszczeń jakich doznały w Zagrzebiu m.in. katedra oraz kościoły jezuitów i franciszkanów. Kard. Bozanic wskazuje na ogromne zaangażowanie chorwackich parafii w niesienie pomocy ofiarom tego kataklizmu.
Trzęsienie ziemi o sile 5,3 w skali Richtera nawiedziło północną Chorwację nad ranem 22 marca. Było to największe tego typu zjawisko od 140 lat. Bliskość z ofiarami wyraził Papież Franciszek modląc się za Chorwatów, aby Bóg dał im siłę i solidarność do stawienia czoła temu nieszczęściu.
Zawsze mamy wsparcie ze strony Stolicy Apostolskiej - uważa ambasador Ukrainy przy Watykanie.
19 listopada wieczorem, biskupi rozpoczną swoje doroczne rekolekcje.