Mistyk Alan Ames obwija nam, co samo Niebo mówi o Eucharystii i przypomina, że tylko poprzez nią możemy w pełni spotkać się z Panem Bogiem i dostąpić prawdziwego uzdrowienia.
Pan nieustannie – już od początku, gdy przyszedł do mnie przez świętych, później przez swoją błogosławioną Matkę, a w końcu sam – podkreśla istotność zjednoczenia się z Nim w Eucharystii. Mówi, że konieczne jest złączenie się z Nim nie tylko w miłości, ale całą naszą istotą, i że pod postaciami eucharystycznymi chleba i wina znajdują się Jego Ciało, Krew, Dusza i Bóstwo… Jego cała istota – wszystko, czym jest. A kiedy przychodzimy z miłością do Niego na Mszę Świętą i w całości Mu się oddajemy, tak jak On w swej miłości daje nam całego siebie, wtedy naprawdę możemy stanowić z Nim jedność – jedność w miłości. Choć wielu ludzi się temu sprzeciwia i nie przyjmuje tego, co Pan Jezus stwierdził w Piśmie Świętym, i tak nie ma to wpływu na Bożą prawdę:
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie jedli Ciała Syna Człowieczego ani pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim (J 6, 53–56)
Kiedyś zwykłem chodzić na Mszę Świętą tylko raz w roku – na Wielkanoc. Wtedy też udawałem się do spowiedzi. Było to dla mnie niczym polisa ubezpieczeniowa, bo myślałem, że po śmierci wszyscy katolicy idą do nieba, więc powinienem być jednym z nich – i właśnie dlatego wypełniałem swój coroczny obowiązek, by pozostać katolikiem. Liturgia wydawała mi się wówczas dość nudna, gdyż nie potrafiłem w niej niczego dostrzec. To był tylko obowiązek, jedno z moich zajęć.
Potem zacząłem chodzić na Mszę raz w tygodniu, następnie dwa albo trzy razy na tydzień, a w końcu codziennie. I już od początku poczułem, jak wypełnia mnie ta głęboka miłość. Eucharystia po prostu mi się spodobała i chciałem uczestniczyć w niej coraz częściej. Zacząłem przychodzić do kościoła pierwszy i wychodzić z niego ostatni – to była zmiana o sto osiemdziesiąt stopni, ponieważ gdy chodziłem na Mszę tylko raz w roku, pojawiałem się jako ostatni, a jako pierwszy wychodziłem.
Pamiętam jedną z pierwszych sytuacji, kiedy na Mszę zaprowadziła mnie Maryja: to było tak, jakby ktoś chwycił mnie za rękę i zaciągnął do kościoła. Czułem się, jakby przyciągał mnie tam jakiś wewnętrzny magnes. Kiedy wszedłem wtedy do kościoła, wypełniły mnie radość, szczęście, podekscytowanie, które czułem już na modlitwie, ale teraz było to o wiele – chyba z tysiąc razy – silniejsze. Była to niemal zupełna ekstaza. Wydaje się, iż wielu katolików nie chodzi na Mszę z miłości do Boga, podobnie jak ja wcześniej. Ludzie na niej zebrani często wyglądają na znudzonych, rozmawiają ze znajomymi, myślą o sobie i zastanawiają się, kiedy ta liturgia się skończy. A dzieje się tak, ponieważ doświadczają w czasie Mszy o wiele, wiele mniej, niż powinni. To kiedyś dotyczyło i mnie.
Zdałem sobie też sprawę, iż gdy przychodzimy na Mszę – naśladujemy w ten sposób Jezusa, który w swoim życiu był całkowicie skupiony na Ojcu, zupełnie skoncentrowany na Bogu – i my w czasie liturgii musimy się skupiać na Bogu, a więc nie myśleć o sobie i o świecie, ale tylko o Nim, i wpatrywać się w Niego. Gdy naśladując Chrystusa, przychodzimy na Mszę, musimy oddać Mu całych siebie, tak jak On oddaje nam siebie w całości. Jezus daje nam bowiem swoje Ciało, Krew, Duszę, Bóstwo – wszystko, czym jest – i jeśli Go kochamy, musimy uczynić to samo – oddać Mu całych siebie, nasze ciało, duszę, człowieczeństwo. Wszystko. Gdy to czynimy, niczego nie ukrywając, tak jak On niczego przed nami nie zataja, właśnie wtedy z pokorą składamy pokłon Panu, odsuwając na bok samych siebie i świat oraz całkowicie otwierając się na Boga, gotowi przyjąć Jezusa tak, jak powinniśmy – z miłością.
*
Powyższy tekst jest fragmentem książki Alana Amesa "Wszystko, czym jestem" opublikowanej przez wydawnictwo Esprit.
Jakimi możliwościami dysponuje teraz Kościół oraz inne związki wyznaniowe?
Emerytowany metropolita przemysko-warszawski Kościoła greckokatolickiego obchodzi 85. urodziny
A jednocześnie niech to będzie czas podążania ku radości Betlejem.
Prezydent Francji Emmanuel Macron odwiedził kończącą się odbudowę katedry Notre Dame w Paryżu.