Epidemia sprawiła, że ludzkość nagle staje się pro-life – zauważyl kardynał Konrad Krajewski. Cóż...
Koronawirus – teraz juz z nazwą, COVID-19 - rozprzestrzenia się. Coraz więcej zachorowań, coraz więcej ofiar śmiertelnych, ale i coraz więcej tych, którzy wyzdrowieli. W coraz większej liczbie krajów świata. Jako że ogniska epidemii są już blisko nas, w północnych Włoszech, we Francji, rośnie obawa, że i u nas może dość do czegoś podobnego. Władze apelują o ostrożność i czujność, ale też o to, by nie popadać w panikę. Tak, panika mogłaby utrudnić sensowne przeciwstawienie się ewentualnej epidemii. Z drugiej strony lęk jest zrozumiały...
Ze dwa tygodnie temu, kiedy wirus był jeszcze właściwie tylko w Chinach klęknąłem do wieczornej modlitwy. Zacząłem prosić, by Pan Bóg powstrzymał tę epidemię, byśmy my, mieszkańcy ziemi, mogli spokojnie sobie żyć....
Mówią, że modlitwa jest spotkaniem z Bogiem; swoistą rozmową z Nim. Bóg też mówi: przez słowa Pisma Świętego, przez to co dzieje się w świecie i naszym życiu, w końcu także przez nasze sumienie. Człowiek nigdy nie może być pewien, że to, co przyszło mu do głowy jest akurat Bożą odpowiedzią, ale...
Pomyślałem wtedy, podczas tej modlitwy, że może Pan Bóg jednak nie będzie chciał tej mojej prośby wysłuchać. To znaczy zobaczyłem, jak bardzo nam, ludziom, nie należy się to spokojne życie, o które prosiłem. Jak bardzo to, że Bóg nas chroni, doprowadziło do tego, że Go lekceważymy. Nie umiemy Mu dziękować, że od dziesięcioleci byliśmy od takich sytuacji wolni. Sobie, swojej przemyślności ludzkość przypisuje, że epidemie jeśli są, to na cywilizacyjnych obrzeżach. Obrzeżach z europejskiej perspektywy patrząc oczywiście. Chroniony przez Boga człowiek zaczął uważać Go wręcz za COŚ zbędnego; wielu z nas nie jest On do niczego potrzebny. Dom, praca przyjaciele, zabawy, ciekawe zajęcia, ciekawsze od modlitwy i wysiadywania w kościele. A przy tym tak staniało życie! Wielu z nas przyklaskuje wojnom – byle z daleka od nas. Tak wielu nie ma nic przeciwko zabijaniu nienarodzonych i przewlekle chorych. Tak wielu uważa, że można zastępować Boga i naturę bawiąc się w laboratoriach tworzeniem ludzi „na zamówienie”...
Kardynał Krajewski powiedział parę dni temu, że epidemia sprawiła, że wszyscy nagle stali się pro-life.... No właśnie: jednak okazuje się, że życie ludzkie jest cenne, prawda?
Nie znam oczywiście Bożych zamysłów, ale nie zdziwiłbym się, gdyby tym razem Bóg zdecydował by nam pokazać, że jednak Go potrzebujemy. Że choć wydaje nam się, że jesteśmy panami świata, tak naprawdę bardzo niewiele możemy. I byle wirus może poważnie zagrozić naszej egzystencji....
Może się więc okazać, że owe niby mądre prognozy o tym, że niebawem w Europie chrześcijaństwo będzie czymś zupełnie niszowym, niekoniecznie się spełnią. Myśląc o naszych możliwościach ewangelizowania mamy czasem wrażenie, że stoimy pod ścianą. Ale Bóg ma o wiele większe możliwości....
Daleki oczywiście byłbym od głoszenia tezy, że Bóg „swoich” uratuje, a dotknie plagą tych, którzy odwrócili się do Niego plecami. On tak raczej nie działa. Wiem, że choroba i śmierć mogą dotknąć każdego z nas, niezależnie od wiary czy niewiary. I dotykają. Wielu co dzień umiera wskutek zawału serca, udarów, wylewów czy wielu innych, czasem przewlekłych i bolesnych chorób. Taki nasz los: kto się urodził, musi umrzeć. Niezależnie od tego, czy jest wierzący czy nie.
Boje się więc i nie boję. Chciałbym by epidemia ustała, a jednocześnie wiem, że dla ludzkości przejście przez nią może okazać się zbawienne. A moje życie, życie moich bliskich... Cóż, jestem akurat człowiekiem który od ponad czterdziestu lat żyje na co dzień ze świadomością, że jest na tej ziemi tylko pielgrzymem. W końcu kiedyś i na coś trzeba umrzeć. A jeśli miarą naszych dni jest lat 70, a 80, gdy jesteśmy mocni – jak mówi psalmista (Ps 90) – to ileż mi tego życia zostało? Kilkanaście lat?
Modlę się więc o pomoc z nieba. I z wiarą potarzam też: bądź wola Twoja.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |