Fragmenty najnowszej książki – wywiadu z papieżem Franciszkiem „Święty Jan Paweł Wielki”.
- Ojcze Święty pochodzisz z Ameryki Łacińskiej, części świata, którą Jan Paweł II wielokrotnie odwiedzał i z którą miał intensywne relacje. Myślisz, że Ameryka Łacińska pokochała Jana Pawła II?
Myślę, że tak. Ameryka Łacińska pokochała Jana Pawła II. Wiele krajów miało trudność w zrozumieniu tego, w jaki sposób teologii wyzwolenia, która wykorzystywała analizę marksistowską, groziło obranie drogi ideologicznej, która w jakiejś mierze mogła zdradzić prawdziwe przesłanie Ewangelii. Jan Paweł II pochodził z kraju, który wycierpiał z powodu marksizmu i miał ogromną zdolność wyczucia tego ryzyka. Zrozumiano wtedy, że niektóre z jego wyjaśnień nie były podyktowane zamknięciem na pewne inicjatywy, tylko pragnieniem zachowania autentyczności Ewangelii. Słuszne intuicje i pragnienia, które rodziły się oddolnie z sytuacji niesprawiedliwości społecznej, potrzebowały odczytania bardziej w świetle Ewangelii, niż w świetle analizy marksistowskiej.
- Współbrzmienie z tym słychać w homiliach wygłaszanych przez Ciebie w Buenos Aires.
Tak, przez wielu byłem postrzegany jako konserwatysta. Niektórzy tak mnie widzieli, ale ja zwyczajnie czułem, że zgadzam się z tym, co przez te wszystkie lata mówił Jan Paweł II.
- Myślisz Ojcze Święty, że interpretowanie tradycji oznacza również wyrażenie kreatywności, czyli zmiany?
Tradycja jest nią jedynie gdy wzrasta. Istnieje bardzo piękna definicja muzyka Gustava Mahlera, który mówi, że „tradycja jest gwarancją przyszłości, a nie stróżem popiołów”. W tym sensie myślę, że Tradycja jest jak korzeń. Cały korzeń odżywia drzewo, ale drzewo jest czymś więcej niż tylko korzeniem, a owoc to więcej niż drzewo. Tradycja musi się rozwijać, musi wzrastać, jednak zawsze w tym samym kierunku korzenia: Ut annis scilicet consolidetur, dilatetur tempore, sublimetur aetate – Z biegiem lat umacnia się, z czasem się rozrasta, z wiekiem się pogłębia (św. Wincenty z Lerynu).
- Głównym punktem twego nauczania jest zwrócenie uwagi na peryferie egzystencjalne: ubogich, zmarginalizowanych, migrantów, chorych. Czy sądzisz, Ojcze Święty, że rozwinąłeś przez to dodatkowo katolickie nauczanie społeczne?
Myślę, że Kościół miał zawsze tego świadomość i jednocześnie wraz z nim wzrastał. Ja, na przykład, staram się mocno podkreślać kwestię ubogich. Oni są w centrum Ewangelii. Nauka Społeczna Kościoła należy do Ewangelii, a nie do jakiejś partii. Jest jednak pewno zdanie Jana Pawła II, które wydaje mi się znaczące: kiedy zgłębia problem kapitalizmu mówi o społecznej gospodarce rynkowej. W tym sensie, zdaje się akceptować liberalną propozycję wolnego rynku, jednocześnie wpisując w nią kategorię społeczną. Sądzę, że jest to genialny sposób trzymania razem różnych żądań i czytania ich w optyce Ewangelii.
- Jakie jest największe ryzyko związane z interpretacją magisterium Jana Pawła II?
Ryzyko nie tkwi w magisterium Jana Pawła II, ale w niektórych ideologicznych interpretacjach jakie robi się z jego magisterium. Ideologizacja rodzi się z chęci wzięcia tyko niektórych aspektów jego nauczania i zrobienia z nich sloganów, odrywając je od rzeczywistości, od konkretnego kontekstu, od życiowych doświadczeń ludzi. Ideologia zabija, odbiera życie, czyni z magisterium eksponat muzealny, a nie coś życiodajnego. Docenienie magisterium Jana Pawła II oznacza bronienie go przed wszelkimi formami ideologizacji i uchwycenie jego profetycznych intuicji, które nie tylko nadal są ważne, ale w tym momencie potrzebują być mocniej pogłębione, wzięte na poważnie, rozważone zgodnie z tym, co jest naszym aktualnym kontekstem.
- Centrum Kościoła przesunęło się bardziej w kierunku Azji i Afryki, nie jest już czysto europejskie. Myślisz Ojcze Święty, że Kościół i teologia powinny przyjąć odmienne kategorie interpretacji?
Jest to zawsze część inkulturacji wiary, można zmieniać kategorie, ale liczy się to, żeby zawsze zachowano to, co jest istotą. Czasem trzeba mieć odwagę znalezienia nowych słów do powiedzenia tych samych rzeczy, by wyrazić je lepiej po to, by zostały zrozumiane i przyjęte w głębszy sposób. Teologia odnawia się nie przez wymyślanie nowych rzeczy, ale po prostu znajdując nowe sposoby mówienia tych samych rzeczy. Inkulturacja nie jest poszukiwaniem nowości, ale jedynie sposobu bardziej skutecznego, odnowionego, by móc głosić odwieczną Ewangelię tym ludom.
- Janowi Pawłowi II zarzucano przesadnie duchową interpretację wydarzeń historycznych, jak choćby w wypadku zamachu na jego życie w 1981 r., który święty papież interpretował jako wypełnienie objawień fatimskich. Co myślisz Ojcze Święty o takiej interpretacji?
Myślę, że Jan Paweł II był człowiekiem Bożym, człowiekiem modlitwy. Wystarczyło popatrzeć, jak się modli, by zrozumieć, że całkowicie zanurzał się w tajemnicy Boga. A ten, kto się modli potrafi odczytywać wydarzenia w sposób transcendentny, nie zadowala się analizami samego tylko rozumu. Jan Paweł II ukazał to, co próbowałem powiedzieć biskupom, kiedy poprosiłem ich, by pozwolili przesłuchać się przez to, co przeżywamy w obecnym momencie historii, i zapytali się, co Pan chce nam powiedzieć poprzez doświadczenie zła, słabości, skandalu; w czym powinniśmy się nawrócić, co powinniśmy zmienić w naszym życiu? Nie sądzę zatem, że Jan Paweł II cierpiał na przesadę, lecz raczej to inni w sposób zbyt powierzchowny patrzą na wydarzenia historii.
- W każdej epoce zło manifestuje się na różne sposoby. W obecnym momencie historycznym jaki jest specyficzny sposób, poprzez który zło staje się obecne i działa?
Jednym z nich jest ideologia gender. Chciałbym jednak od razu sprecyzować, że mówiąc to nie odnoszę się do osób o orientacji homoseksualnej. Katechizm Kościoła Katolickiego wprost przeciwnie zachęca nas do towarzyszenia i otoczenia opieką duszpasterską tych naszych braci i tych naszych sióstr. Moje odniesienie jest szersze i dotyczy niebezpiecznego korzenia kulturowego. Chce zniszczyć u korzeni stwórczy zamysł Boga dla każdego z nas: różnorodność, odmienność. Sprawić, aby wszystko było jednolite, neutralne. Jest to atak na różnorodność, na kreatywność Boga, na mężczyznę i kobietę. Jeśli mówię o tym w jednoznaczny sposób to nie po to, by kogoś dyskryminować, ale zwyczajnie przestrzec wszystkich przed pokusą podpadnięcia w to, czym był szalony projekt mieszkańców Babel: znieść różnice po to, by w tym anulowaniu szukać jednego języka, jednej formy, jednego narodu. Ta pozorna jednolitość doprowadziła ich do autodestrukcji, ponieważ jest to projekt ideologiczny nie biorący pod uwagę rzeczywistości, prawdziwej różnorodności osób, wyjątkowości każdego, odmienności każdego. To nie usunięcie różnic sprawi, że staniemy się sobie bliżsi, lecz przyjęcie innego w jego odmienności, odkrycie bogactwa, jakim jest jego odmienność. To płodność zapisana w odmienności czyni z nas osoby ludzkie na obraz i podobieństwo Boga, ale przede wszystkim zdolne do przyjęcia drugiego przez to kim jest, a nie przez to, w co chcemy go przemienić. Chrześcijaństwo zawsze dawało pierwszeństwo faktom, a nie ideom. Gender natomiast przejawia się jako idea, którą chce się narzucić rzeczywistości i to w sposób podstępny. Usiłuje ona podkopać fundamenty ludzkości we wszystkich środowiskach i na wszystkich szczeblach edukacji, staje się dyktatem kulturowym, który jest narzucany przez niektóre państwa jako jedyna możliwa droga kultury, do której trzeba się dostosować.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dotychczasowy Dyrektor - ks. Marcin Iżycki - został odwołany z funkcji.
To właśnie modlitwa i ofiara ma największą siłę, a nie broń czy wojska.