„Z cieni i obrazów do prawdy” – te słowa kazał wyryć na swoim nagrobku. Dobrze oddają one jego duchową podróż. Kanonizacja wielkiego angielskiego konwertyty zwraca uwagę na fundamentalne znaczenie prawdy w religii.
Życie i działalność Johna Henry’ego Newmana jest doskonałym przykładem tego, co Jan Paweł II nazwał posługą myślenia. Ten rodzaj służby nie ma obecnie w Kościele najlepszego czasu, a przecież jest niezbędny dla życia wiary. Zwłaszcza w świecie tak nieprzychylnym wierze jak obecnie. Tym bardziej raduje wyniesienie na ołtarze wielkiego chrześcijańskiego myśliciela, który w XIX w. w proroczy sposób przewidywał, że Kościół czekają potężne wyzwania. „Nasze czasy – mówił w kazaniu w 1873 r. – odznaczają się ciemnością jakościowo różną od tej, jaka była kiedykolwiek przedtem. Chrześcijaństwo nigdy dotąd nie miało do czynienia ze światem po prostu bezbożnym”. Z dzisiejszej perspektywy owe ciemności wydają się o wiele gęściejsze niż w XIX wieku.
Jako wybitny nauczyciel wiary mobilizował chrześcijan, aby poznawali dobrze prawdę objawioną przez Chrystusa i umieli jej bronić w starciu z walcem sekularyzacji. Szukał syntezy wiary i rozumu, marzył o uniwersytecie katolickim, który będzie kształcił świeckich katolików zdolnych do publicznego świadectwa. Bronił wielkości sumienia jako głosu Boga. Przeciwstawiał się stanowczo próbom sprowadzenia sumienia do czystej subiektywności, widział w nim instrument służący odkrywaniu obiektywnej prawdy. Papież Benedykt XVI uważał Newmana za jednego z największych nauczycieli Kościoła, ponieważ „jednocześnie dotykał serca i oświecał umysł”. Mottem kardynalskim Newmana stały się słowa „Cor ad cor loquitur” (Serce mówi do serca). To nawiązanie do myśli św. Augustyna. Można je rozumieć na wiele sposobów: głoszenie prawdy musi poruszać nie tylko umysł, ale i serce, prawdziwa komunikacja między ludźmi odbywa się na poziomie serca, serce Boga szuka odpowiedzi ludzkiego serca. Angielski konwertyta podpisałby się zapewne pod każdym z tych wyjaśnień.
Ojcowie uczynili mnie katolikiem
Przełomowym momentem życia Newmana była jego konwersja, czyli przejście do Kościoła katolickiego z „rodzinnego” anglikanizmu. Podjął tę decyzję, mając 44 lata, dokładnie w połowie życia. O jego drodze św. Paweł VI mówił: „Była najbardziej mozolna, ale też najwspanialsza, najbardziej znacząca, najbardziej rozstrzygająca, jaką przebył umysł ludzki w ostatnim stuleciu, a może nawet w czasach współczesnych”. Niektórzy uważają, że przejście Newmana do Kościoła katolickiego było największym wydarzeniem od czasu, gdy zerwaniu uległa jedność między Kościołem w Anglii a Rzymem.
John Henry przyszedł na świat w 1801 r. w Londynie, został ochrzczony w Kościele anglikańskim. Jego ojciec był bankierem, matka wywodziła się z rodziny francuskich hugenotów. Jako piętnastolatek przeżywa osobiste nawrócenie. Od 16. roku życia studiuje w Oksfordzie. W 1825 r. zostaje anglikańskim duchownym, a w 1828 r. rektorem głównego kościoła uniwersyteckiego w Oksfordzie – St. Mary’s. Newman łączy w sobie pasję duszpasterza (jego kazania przyciągały tłumy) z pasją naukowca – filozofa i teologa. Duchowa ewolucja Newmana, kierująca go w stronę katolicyzmu, wiązała się z jego naukowymi poszukiwaniami. Był gorliwym księdzem swojego Kościoła, dostrzegającym słabości anglikanizmu i szukającym dróg jego odnowy. Wraz z kilkoma przyjaciółmi zapoczątkował tzw. ruch oksfordzki, który starał się wykazać ciągłość tradycji łączącej Kościół Anglii z wiarą pierwotnego Kościoła. Jeszcze jako młody anglikański duchowny, zgodnie z przekonaniami protestanckimi, uważał papieża za Antychrysta. Tym, co zmieniło jego podejście do katolicyzmu, było głębokie studium ojców Kościoła. Po latach wyzna: „Ojcowie uczynili mnie katolikiem”. Studiując pisma starochrześcijańskich pisarzy, odkrył tajemnicę duchowej potęgi Kościoła pierwszych wieków. Zafascynował go ogromny szacunek dla prawdy objawionej i wierność dogmatom, które wyrażają tę prawdę. Odkrył też, ku swojemu zdziwieniu, jak wielka jest rola papiestwa jako gwaranta ciągłości przekazu wiary, czyli tradycji. Teksty i kazania Newmana, które były owocem tych przemyśleń, nie przypadły do gustu anglikanom, wydawały się im zbyt katolickie. W 1841 r. jedno z pism Newmana („Traktat 90”) zostaje potępione przez władze jego Kościoła. Anglikanie nie potrafili zaakceptować drogi odnowy, którą zaproponował Newman. Jak wielki był to błąd, pokazuje obecny upadek anglikanizmu. Gdyby posłuchali głosu Newmana, być może dziś byliby już w jedności z Kościołem.
Newman przenosi się do Littlemore, małej wioski pod Oksfordem. Tam pisze jedno z najważniejszych swoich dzieł – „O rozwoju doktryny chrześcijańskiej”. Pracę nad nim zaczął jako anglikanin, skończył jako katolik. Zagłębiając się w rozwój doktryny w pierwszych wiekach, odkrywa, że Kościół rzymskokatolicki jest najwierniejszą realizacją Kościoła, którego chciał Chrystus. 6 października 1845 r. ukończył pisanie. Dwa dni później włoski zakonnik bł. o. Dominik Barberi spowiada go, udziela Komunii św. i przyjmuje do Kościoła katolickiego. Rozpoczyna się nowy rozdział.
Benedykt XVI, który sam wiele nauczył się od Newmana, podkreśla, że jego nawrócenie na katolicyzm nie było wyborem spowodowanym osobistym upodobaniem ani subiektywnymi potrzebami duchowymi. „Tym, co dla Newmana było najważniejsze, był obowiązek większego posłuszeństwa poznanej prawdzie aniżeli własnemu upodobaniu, nawet wbrew swoim odczuciom i więzom przyjaźni czy wspólnej formacji”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
13 maja br. grupa osób skrzywdzonych w Kościele skierowała list do Rady Stałej Episkopatu Polski.