Czyli jak sobie poradzić z "trudnym bratem"? I dlaczego czasem podobni jesteśmy do pszenicznego bochenka?
Dawni mnisi doświadczyli jeszcze trzeciej pozytywnej funkcji trudnego bliźniego. Drugi może mnie zmusić, bym wypracował w sobie pozytywne postawy, przede wszystkim cierpliwość i miłość.
"Powiedział abba Arwe: „Znam brata (ale z jego słów widać było, że mówił o sobie), który kiedy przyszedł ze Sketis, wyrabiał maty. I codziennie chodził sprzedać swe maty, a wróciwszy, brał dzban, żeby przynieść wody. Kiedy wychodził po wodę, pewien brat, jego sąsiad, przychodził, otwierał sobie podrobionym kluczem, kradł zapłatę uzyskaną za maty i odchodził. Tak robił przez pół roku. Potem wytwórca mat podzielił pieniądze na dwie części i położył je osobno, zostawiając list: «Proszę cię na Pana i na miłosierdzie, weź jedną część, a mnie zostaw drugą, żebym miał z czego żyć». Ale tamten nic z tego nie zrozumiał i zabrał wszystkie pieniądze. Wytwórca mat, widząc, że on nie zrozumiał, podarł list i znowu kładł pieniądze razem. Żył w wielkiej nędzy. Ilekroć wychodził, żeby napełnić dzban wodą, zawsze zostawiał celę otwartą i nie zamykał jej, mówiąc: aby brat nie miał trudności z otwarciem drzwi; niech lepiej znajdzie drzwi otwarte. Otóż tamten okradał go tak bez przestanku przez trzy lata, po czym zachorował śmiertelnie. Wtedy wezwał wytwórcę mat i powiedział: «Błagaj Pana za mną, proszę cię, z powodu twoich mat; bo oto już trzy lata okradam cię z zapłaty za nie; boję się więc, bo oto już widzę sąd». Wytwórca mat powiedział: «Nie odezwałeś się w tym czasie, o którym się mówi: Gdy słońce wzeszło, a zanim zajdzie dla ciebie słońce. A teraz się odezwałeś: i cóż mogę zrobić dla ciebie? Jednakże, jeśli to możliwe, będę prosił Pana za tobą». I wytwórca mat ujął dłonie i stopy chorego i ucałował je, mówiąc: «Niech Pan pobłogosławi te dłonie i te stopy, bo nauczyły mnie one, jak być mnichem»".
Właśnie ten współbrat, sprawiający największe trudności dopomógł mu w tak zbawiennych doświadczeniach jego życia. Zmusił go, by pracował bardziej wytrwale, intensywniej modlił się i kochał cierpliwość. W ten sposób złodziej nauczył go, co to znaczy być mnichem. Dla owego mnicha to sam Chrystus działał na niego przez negatywne postępowanie tego drugiego. Czasami sądzimy, że powinniśmy zerwać z trudnymi bliźnimi. Uważamy, że bez nich byłoby lżej, bez nich moglibyśmy być bardziej skłonni do pokoju i pobożniejsi. Ale właśnie tacy bliźni mogą coraz bardziej otwierać nas na Boga i w końcu stać się pośrednikiem naszego zbawienia. O tym, czy drugi pomaga nam do zbawienia rozstrzyga wiara, że Bóg oczekuje od nas przyjęcia bliźniego jako posłanego przez Niego, przeznaczonego dla nas, oraz że sam Chrystus może do nas przez niego przemówić.
*
Fragment książki „Chrystus w bracie”
Anselm Grün OSB, urodzony 1945 r., benedyktyn z Opactwa Münsterschwarzach w Niemczech. Ukończył Instytut Monastyczny w S. Anselmo w Rzymie ze stopniem doktora. Znany rekolekcjonista, autor wielu publikacji z dziedziny życia wewnętrznego.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).