Jako feministka nauczanie Kościoła na temat aborcji uważałam za coś kompletnie staroświeckiego, wręcz śmiesznego. W końcu mamy dwudziesty wiek i kobiecie przysługuje prawo, by mogła robić ze swym ciałem, co tylko zechce!
Pożegnanie maleńkiej duszy
Nie było już ucieczki, więc uklękłam i wyszeptałam słowa, których siostry nauczyły mnie dawno temu: „Przebacz mi, Ojcze, bo zgrzeszyłam". Łzy zaczęły spływać mi po policzkach, a ja mówiłam o aborcji.
Podczas gdy szlochałam, kapłan zachowywał milczenie. Nie znać było po nim ani przerażenia, ani gniewu. Kiedy wreszcie opanowałam się trochę, odważyłam się wyznać, że sama sobie nie potrafię przebaczyć. Wtedy spytał cicho, czy sądzę, że Bóg mi przebaczy. Odparłam, że nie wiem, a wtedy on przypomniał mi przypowieść o synu marnotrawnym: syn wraca do ojca — podobnie jak ja teraz - tylko dlatego, że gdzieś w duszy wierzy, że uzyska przebaczenie.
Potem ksiądz Joseph — bo tak chyba miał na imię — ze swoim mocnym, afrykańskim, jak sądzę, akcentem powiedział coś, co mnie zaskoczyło. Otóż powiedział, że bardzo się cieszy, że Bóg dał mi łaskę powrotu do Kościoła. Aby podkreślić wielkie miłosierdzie Chrystusa i Jego chęć przebaczania, spowiednik opowiedział mi historię o dwóch łotrach, którzy umierali razem z Jezusem. Opowiedział o tym, jak Jezus zwrócił się do jednego z nich i rzekł: „Jeszcze dziś będziesz ze mną w Raju" (Łk. 23, 43).
Ksiądz Joseph tłumaczył, że ci, którzy krzyżowali Jezusa, nie byli świadomi, kim On naprawdę jest. Porównał ich ignorancję do mojego braku zrozumienia tego, co owego dnia dokonało się w klinice aborcyjnej. Przypomniał mi słowa Jezusa: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią" (Łk. 23, 34). Kapłan zapewnił mnie, że Jezus przebaczy także mnie.
Przez łzy zadałam pytanie, które prześladowało mnie od lat: „Proszę księdza, a co stało się z tą maleńką duszą?". Bez wahania odrzekł: „Bóg troszczy się o maleńkie dusze".
Jakże tęskniłam za tymi słowami! Teraz nie musiałam się już dłużej zadręczać. Bóg wziął w ramiona tę niewinną, maleńką istotę, której nie pozwolono zaczerpnąć nawet pierwszego oddechu. Po wyznaniu innych grzechów wyszłam z konfesjonału i wówczas przypomniałam sobie to, co dawno temu mówiła jedna z sióstr - że łaska Bożego miłosierdzia obmywa nasze dusze. Czułam się wolna. Lina wiążąca mnie z moją bolesną przeszłością została zerwana. (...)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).