Groźnym eksperymentom z płciowością w imię prawdy o człowieku trzeba dać bezkompromisowy odpór nawet jeśli będziemy oskarżani o bycie tym, czy innym - fobem.
Przeczytałam właśnie raport brytyjskiego ministerstwa edukacji na temat zmian, jakie od przyszłego roku wejdą do wszystkich tamtejszych szkół. Nauczanie ideologii gender stanie się obowiązkowym przedmiotem i dzieci będą musiały w nim uczestniczyć nawet wobec wyraźnego sprzeciwu rodziców. Program zakłada, że każdy uczeń podstawówki będzie poznawać „różne rodzaje rodzin”, w tym także tych złożonych z „rodziców tej samej płci”. Licealiści będą się uczyć orientacji seksualnych i teorii gender. Nowa polityka edukacyjna stanowi realizację tzw. ustawy antydyskryminacyjnej. Jednak to, że w swych założeniach dyskryminuje większą część społeczeństwa w ogóle nie brane jest pod uwagę. Projekt nauczania nowego przedmiotu został przygotowany przez Andrew Maffatę, nauczyciela, który jest zadeklarowanym gejem i aktywistą LGBT. Program będzie wspierany w szkołach filmem specjalnie wyprodukowanym przez BBC, tłumaczącym uczniom m.in., że „jest ponad sto różnych płci, między którymi mogą wybierać”.
Twórcy programu otwarcie przyznają, że ich celem jest zmiana antropologii i chrześcijańskiej wizji społeczeństwa. W materiałach dla nauczycieli piszą wręcz: „jak handlarze musimy być w stanie przekonać dzieci do kupienia wizji tworzenia społeczeństwa gender, ponieważ dla wielu może nie być ono czymś naturalnym”. I dodają: „chodzi o to, by kończąc szkołę dzieci stały się entuzjastami życia w społeczeństwie pełnym różnic dotyczących orientacji seksualnej i tożsamości płciowej”. Podręcznikowa odpowiedź na pytanie, jak dwóch mężczyzn może mieć dziecko brzmi: „Niektóre rodziny mają dwie mamy lub dwóch ojców. Każda rodzina jest odmienna i jest to normalne”. Terminem gej podręcznik definiuje „dwóch kochających się mężczyzn”.
Nie ma co się łudzić, że ideologia gender odpuści. Przykładem jest znów Wielka Brytania, gdzie w ciągu minionej dekady alarmująco wzrosła liczba 10-, 11-latków poddawanych terapii zmiany płci, ponieważ skarżą się, że „żyją w nieswoim ciele”. Tylko w jednej z klinik GIDIS jest to wzrost z 94 przypadków w 2010 roku do 2519 w roku ubiegłym! Wszelka dyskusja podnoszona przez lekarzy specjalistów na temat poważnych i nieodwracalnych szkód takiej terapii blokowana jest przez środowiska propagujące coraz powszechniejsze i motywowane ideologicznie zmiany płci, a medycy oskarżani są o „transfobię”.
Wiem, że weszłam na bardzo grząski grunt, na którym ideolodzy LGBT zdecydowanie nie odpuszczają. Jednak wobec agresywnego narzucania ideologii gender, jako jedynego słusznego światopoglądu o rzekomo naukowym charakterze nie można milczeć. Przerażające eksperymenty z płciowością aż wołają o mądrą i odpowiedzialną obecność Kościoła w tej debacie. Nie można dać się zakrzyczeć i pozwolić, by w imię „niby tolerancji” rugowano chrześcijańską wizję człowieka, odbierano rodzicom prawo do decydowania o wychowaniu dzieci, czy wręcz negowano prawo do mówienia o płciowości w kategorii „mężczyzną i kobietą ich stworzył” nazywając to homofobią. Także w Polsce Kościół musi stać się inspiratorem mądrych i odpowiedzialnych debat o najważniejszych zjawiskach szeroko rozumianej kultury. Na pewno nie będzie to łatwe, ale jest konieczne. Zbyt wiele mamy do stracenia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.