John Bradburne, opiekun trędowatych, został z zimną krwią zamordowany 40 lat temu. Teraz rozpocznie się jego proces beatyfikacyjny.
Po pozytywnej decyzji Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych droga do beatyfikacji Bradburne’a została otwarta. Proces człowieka, który w powszechnej opinii w Zimbabwe uchodzi za świętego, rozpocznie się w 40. rocznicę jego śmierci. Grób Bradburne’a na górze Chigona z widokiem na Mutemwa, osiedle, w którym spędził ostatnie lata swego życia, wieńczy krzyż postawiony tam przez człowieka wyleczonego ze ślepoty. Bradburne’owi przypisuje się zresztą wiele innych cudownych uzdrowień, a jego grób stał się miejscem pielgrzymek. Co roku w nabożeństwach odbywających się w Mutemwa, poświęconych jego pamięci, bierze udział ponad 20 tysięcy wiernych z Zimbabwe i Republiki Południowej Afryki.
Żołnierz i poeta
Jego życie to gotowy materiał na scenariusz filmu. Znajdziemy tu wszystko – przygodę, sensację, duchową przemianę i niezwykłą konsekwencję w poszukiwaniu sensu życia. John Bradburne urodził się w 1921 roku w Skirwith w Anglii, w szanowanej anglikańskiej rodzinie. Jego ojciec był proboszczem w tamtejszej parafii, dbał o wszechstronne wykształcenie swych dzieci. Z troski tej wzięło się zainteresowanie Johna i jego rodzeństwa sztuką, muzyką i literaturą. W 1939 roku John ukończył szkołę średnią i miał rozpocząć studia, jednak po wybuchu II wojny światowej wstąpił do armii. W 1940 roku został przydzielony do batalionu Ghurków w brytyjskiej armii Indii na Malajach. Po japońskiej inwazji i upadku Singapuru John i jego ludzie otrzymali rozkaz, by podejmowali próby przedostania się pojedynczo na nieokupowane terytorium.
John wraz z kolegą z oddziału przez miesiąc ukrywali się w dżungli. W końcu udało im się dostać na ostatni brytyjski niszczyciel, który opuszczał tamtejsze wody. Nie był to jednak koniec wojennych doświadczeń żołnierza. Został przydzielony do chinditów, czyli brytyjskich jednostek specjalnych operujących na dalekich tyłach sił japońskich na Półwyspie Indochińskim, dowodzonych przez ekscentrycznego gen. Orde’a Charlesa Wingate’a.
Bradburne zawsze był człowiekiem religijnym. Ojciec John Dove, który poznał go w 1942 roku, nie ma wątpliwości, że chociaż był niezwykle odważny, to nie zasmakował w żołnierskim rzemiośle. Cały czas szukał Boga, myśląc o życiu zakonnym, co ostatecznie w 1947 roku doprowadziło go do konwersji na katolicyzm.
Decyzja ta wyzwoliła w Johnie niesamowitą wprost twórczą wenę poetycką. Nie bez słuszności uważany jest dzisiaj za jednego z najbardziej płodnych angielskich poetów. Pisał wiersze na każdym skrawku papieru, który znajdował. Teksty te odnajdujemy w listach do matki i przyjaciół. Korespondencję często rozpoczynał prozą, która nagle przeradzała się w poezję. Poezja Bradburne’a pełna jest kalamburów i gier słownych, a głęboka duchowość miesza się z obserwacją codzienności.
Profesor David Crystal, pierwszy wydawca poezji Bradburne’a, zauważył, że jego wiersze dotykają właściwie jednego tylko tematu: prawdziwej natury Boga objawionego w Jezusie narodzonym z Maryi. Z tego tematu wywodzą się wszystkie pozostałe wątki, czyli boski plan historii ludzkiej, zbawienia, miłości i misji. Bradburne stara się zbliżyć do poznania Boga poprzez postać Maryi. Widzi siebie poprzez relację z Matką Chrystusa. To od niej pochodzą wszystkie jego poetyckie wizje i obrazy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).