Na przykład życia św. Józefa Cafasso dla wszystkich chrześcijan, dążących do świętości, wskazał Benedykt XVI w swej katechezie podczas audiencji ogólnej 30 czerwca w Watykanie. Zachęcił, by ten zmarły przed 150 laty święty kapłan z Piemontu w sposób szczególny przypominał dzisiejszym księżom znaczenie poświęcania swego czasu na sakrament pojednania i kierownictwo duchowe, a wszystkim wiernym, że powinniśmy zwracać szczególną uwagę na najbardziej potrzebujących.
Ale również inny rys charakteryzuje posługę naszego świętego: zwracanie uwagi na najmniejszych a zwłaszcza na więźniów, którzy w XIX-wiecznym Turynie żyli w miejscach nieludzkich i odczłowieczających. Także w tej delikatnej służbie, pełnionej ponad 20 lat, był zawsze dobrym pasterzem, wyrozumiałym i współczującym. Cechy te dostrzegali więźniowie, których w ostateczności zdobywał swą szczerą miłością, mającą swe źródło w samym Bogu. Dobro sprawiała już sama obecność Cafasso, który rozpogadzał, dotykał serc zatwardziałych z powodu okoliczności życiowych, przede wszystkim jednak rozjaśniał sumienia i wstrząsał sumieniami obojętnych. W pierwszych latach swej posługi wśród uwięzionych często głosił wielkie kazania, angażujące niemal całą społeczność więzienną. Z upływem czasu wybrał formę zwięzłej katechezy, która odbywała się w rozmowach i spotkaniach osobistych. Pełen szacunku dla losów życia każdego, podejmował wielkie tematy życia chrześcijańskiego, mówiąc o ufności do Boga, o przylgnięciu do Jego woli, o użyteczności modlitwy i sakramentów, których punktem docelowym jest sakrament pojednania, spotkanie z Bogiem, który stał się dla nas nieskończonym miłosierdziem. Szczególną troską ludzką i duchową otaczał skazanych na śmierć. Towarzyszył aż do szubienicy 57 skazanym na śmierć, wcześniej wyspowiadawszy ich i udzieliwszy im Eucharystii. Towarzyszył im z głęboką miłością aż do ostatniego tchnienia ich doczesnej egzystencji.
Zmarł 23 czerwca 1860 roku po życiu całkowicie ofiarowanym Panu i wypełnionym dla bliźniego. Mój poprzednik, Czcigodny Sługa Boży, papież Pius XII ogłosił go 9 kwietnia 1948 roku patronem więzień włoskich, a w adhortacji apostolskiej „Manti nostrae” z 23 września 1950 roku zaproponował go jako wzór kapłana zaangażowanego w sakrament pojednania i w kierownictwo duchowe.
Drodzy bracia i siostry, niech św. Józef Cafasso będzie dla wszystkich wezwaniem do wzmożenia drogi prowadzącej ku doskonałości życia chrześcijańskiego – świętości. W sposób szczególny niech przypomina księżom o znaczeniu poświęcania swego czasu na sakrament pojednania i kierownictwo duchowe, a wszystkim wiernym o uwadze, jaką powinniśmy zwracać na najbardziej potrzebujących. Niech nas wspomaga wstawiennictwo Najświętszej Maryi Panny, której św. Józef Cafasso był wielkim czcicielem i którą nazywał „naszą drogą Matką, naszym pocieszeniem, naszą nadzieją”.
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).