Pewien brat przyszedł do abba Sylwana na górę Synaj... Wybór apoftegmatów na dziś.
Święty abba Antoni, kiedy mieszkał na pustyni, popadł raz w zniechęcenie i wielką ciemność wewnętrzną. I powiedział do Boga: „Panie, chcę się zbawić, ale mi myśli nie pozwalają: co mam robić w tym utrapieniu? Jak się zbawić?”. I chwilę potem, wyszedłszy na zewnątrz, zobaczył Antoni kogoś podobnego do siebie, kto siedział i pracował, potem wstawał od pracy i modlił się, a potem znowu siadał i plótł linę, i znów wstawał do modlitwy. A był to anioł Pański, wysłany po to, by go pouczyć i umocnić. I usłyszał Antoni głos anioła: „Tak rób, a będziesz zbawiony”. Gdy to usłyszał odczuł wielką radość i ufność; a robiąc tak, osiągnął zbawienie (1 Apo 1).
Ktoś pytał starca: „Co robić, żeby się zbawić?” A on plótł linę; i nie podnosząc oczu od roboty, odpowiedział: „Widzisz” (N 91).
Pewien brat radził się abba Pojmena, mówiąc: „Chcę nauczyć się nieco tekstów Pisma Świętego”. Starzec mu rzekł: „Oczywiście, mój synu: to ci będzie pożyteczne”. A brat ciągnął: „Ale jeśli uczę się wielu tekstów Pisma, to mi to przeszkadza w ręcznej pracy”. A na to abba Pojmen: „I ona jest nauką i czytaniem” (Etiop. 13, 1).
Opowiadano o abba Janie Karle, że kiedyś powiedział do swojego starszego brata: „Chcę się wyzwolić od wszelkich trosk, tak jak aniołowie są od nich wolni i nie pracują, ale bezustannie służą Bogu”. Zdjął więc ubranie i poszedł na pustynię; ale po tygodniu wrócił do brata. Kiedy zapukał do drzwi, brat mu nie otworzył, tylko najpierw zapytał: „Kto tam?” On odrzekł: „Jestem Jan, twój brat”. Tamten zaś odpowiedział: „Jan został aniołem i nie ma go już wśród ludzi”. Ale on błagał i mówił: „To ja jestem!” Brat mu jednak nie otworzył, tylko zostawił go tam w udręce aż do rana; i dopiero wtedy wpuścił go, mówiąc: „Skoro jesteś jednak człowiekiem, to powinieneś znowu pracować na swoje utrzymanie”. A on padł na twarz i powiedział: „Przepraszam” (1 Apo 317).
Pewien brat przyszedł do abba Sylwana na górę Synaj, a widząc jak bracia pracują, powiedział do starca: „Nie pracujcie na ten pokarm, który ginie, bo Maria wybrała lepszą cząstkę”. Starzec zwrócił się do swego ucznia: „Zachariaszu, daj temu bratu książkę i umieść go w pustej celi”. A kiedy nadeszła godzina jedenasta, ów brat patrzył na drzwi, spodziewając się zaproszenia na posiłek; ale ponieważ nikt po niego nie przyszedł, wstał i poszedł do starca. I zapytał: „Abba, czy dzisiaj bracia nie jedli?” Starzec odpowiedział: „Owszem”. On na to: „A dlaczegoście mnie nie wezwali?” Odrzekł starzec: „Bo ty jesteś człowiek duchowy i nie potrzebujesz takiego pokarmu; a my cieleśni chcemy jeść, i dlatego pracujemy. Ty zaś wybrałeś lepszą cząstkę, czytasz przez cały dzień i nie chcesz jeść pokarmu cielesnego”. Gdy on to usłyszał, upadł do nóg starca, mówiąc: „Wybacz mi abba”. Starzec mu rzekł: „Na pewno także i Maria potrzebuje Marty: bo z Marty powodu także i Maria słynie” (1 Apo 860).
Rzekł starzec: „Kiedy wstajesz rano, powiedz sobie: «Ciało, pracuj dla żywności; duszo, czuwaj dla dziedzictwa»” (N 269).
Ktoś pytał abba Biarego: „Co mam robić, aby się zbawić?” On odpowiedział: „Idź i staraj się powściągać swój brzuch oraz ilość pracy ręcznej, jaką wykonujesz, a siedząc w celi unikaj wzburzenia; i tak będziesz zbawiony” (1 Apo 173).
Rzekł pewien starzec: „Miłość do pracy ręcznej jest ruiną ducha; ale spokojne jej wykonywanie jest odpoczynkiem w Bogu” (Bu II 334).
Przyszedł kiedyś abba Ammonas do przewozu, zastał prom czekający, wszedł i usiadł. A przyjechała inna łódź i zabrała ludzi, którzy tam byli; i powiedzieli do niego: „Chodź i ty, abba, jedź z nami”. Odrzekł: „Pojadę tylko promem publicznym”. A miał ze sobą wiązkę włókien, i siedział plotąc i rozplatając linę, aż póki prom nie przybił do brzegu; i tak się przeprawił. Uczniowie padli mu do nóg, pytając: „Dlaczego tak postąpiłeś?” Odpowiedział im starzec: „Koniecznie chciałem uniknąć tego, żeby mnie moje myśli popędzały w drodze”. A to jest nauka, że powinniśmy drogą Bożą iść spokojnie (1 Apo 118).
Opowiadano o abba Janie, że kiedyś uplótł liny na dwa kosze, a zrobił z niej jeden kosz, i nie zauważył tego, aż póki kosza nie oparł o ścianę: tak jego myśli były zajęte kontemplacją (1 Apo 326).
Pewien brat przyszedł do abba Jana, by zabrać kosze. A on wyszedł do niego i zapytał: „Czego chcesz, bracie?” Brat odpowiedział: „Koszyków, abba”. On wszedł po nie do środka, ale zapomniał, więc usiadł i plótł je dalej. Brat znowu zapukał, a kiedy starzec wyszedł do drzwi, poprosił: „Przynieś koszyki, abba”. Starzec wrócił i znowu siadł do roboty, a tamten jeszcze raz zapukał; więc znowu wyszedł i pytał: „Czego chcesz, bracie?” A on na to: „Koszyków, abba!” Starzec wziął go za rękę i wprowadził do środka, mówiąc: „Jeżeli chcesz koszyków, to weź je sobie i idź, bo ja na to nie mam czasu” (1 Apo 345).
Kiedyś znowu przybył wielbłądnik po jego towar, aby go zawieźć do innej miejscowości; a on gdy wszedł do środka po liny, zapomniał, bo tak miał myśli zajęte Bogiem. Wielbłądnik zaczął znów hałasować i stukać, ale abba Jan, kiedy do niego wyszedł i wrócił, znowu zapomniał. Za trzecim razem, kiedy wielbłądnik znowu stukał, starzec wrócił od niego do celi powtarzając sobie: „Liny – wielbłąd, liny – wielbłąd”, żeby znowu nie zapomnieć (1 Apo 346).
Był w Raithu pewien starzec, którego stałe ćwiczenie polegało na tym: siedząc przez cały czas w celi, poważny i pochylony ku ziemi, kiwał ciągle głową i mówił jęcząc: „Co ze mną będzie?” Potem milcząc przez jakąś godzinę pracował nad sznurem, a potem znów długo kiwał głową, powtarzając: „Co ze mną będzie?” Spędzał na tym całe dnie, rozważając wciąż swoją śmierć (N 531).
Opowiadał abba Abraham o pewnym mnichu w Sketis, który był przepisywaczem i nie jadał chleba. Kiedyś pewien brat prosił go o przepisanie książki. Starzec, który był myślą pogrążony w kontemplacji, przepisał ją opuszczając wiersze i bez interpunkcji. Kiedy brat ją odebrał i chciał uzupełnić interpunkcję, stwierdził brak wielu słów i powiedział: „Poopuszczałeś wiersze, abba”. A starzec na to: „ Idź i wypełnij najpierw to, co tu napisane, a potem przyjdź, żebym ci dopisał resztę” (1 Apo 142).
Abba Sylwan powiedział: „Jestem niewolnikiem, a Pan mój powiedział do mnie: «Pracuj dla mnie, a ja cię będę żywił. I nie dochodź, skąd na to wezmę: czy mam, czy kradnę, czy pożyczam – ty nie dochodź, tylko pracuj, a ja cię będę żywił». Ja więc jeśli pracuję, jem to, na co zarobiłem; jeśli zaś nie pracuję, jem z jałmużny” (1 Apo 864).
*
Fragment publikacji „Abba, powiedz mi słowo. Wybór apoftegmatów”.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.