Historyk zaznaczył, że starano się bardzo mocno ograniczyć wpływ Jana Pawła II na spodziewane tłumy Polaków podczas jego pierwszej pielgrzymki do Polski.
Prof. Jan Żaryn z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego zwrócił uwagę na dużą nerwowość w obozie władzy PRL w związku z wyborem Polaka na papieża oraz informacjami, że Jan Paweł II chce jak najszybciej odwiedzić ojczyznę, najchętniej jeszcze w maju 1979 r.
"Jako kardynał Karol Wojtyła, metropolita krakowski, przygotowywał metropolię do wielkich obchodów 900. rocznicy męczeńskiej śmierci św. Stanisława - patrona Polski" - mówił prof. Żaryn i dodał, że majowy termin pielgrzymki komuniści odrzucili, przystając na czerwiec.
Historyk tłumaczył, że choć władza obawiała się przyjazdu papieża do kraju, to nie miała innego wyjścia, jak podjąć Jana Pawła II w Polsce. "Kryzys gospodarczy jest za poważny, nie może w związku z tym ekipa Gierka narażać się na bardzo twardą krytykę ze strony Zachodu. Społeczeństwo polskie oczekuje na spotkanie z Janem Pawłem II, także członkowie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej są bardzo podnieceni faktem, że papieżem został Polak. Ta wielka atmosfera [...] dumy narodowej nie mogła być przez komunistów zignorowana. I w końcu papież był obywatelem polskim, trudno byłoby go więc nie wpuścić do kraju" - wyjaśniał prof. Żaryn.
Zaznaczył, że komunistom zależało na tym, by na zewnątrz przyjęcie Jana Pawła II wyglądało godnie. Natomiast w kraju - podkreślił Żaryn - "ewidentnie dbali o to, by minimalizować - jak sami twierdzili - szkodliwe efekty wizyty papieża".
Postrzeganie tej wizyty w kategoriach "szkodliwości" będzie skutkowało wydaniem odpowiednich wytycznych na czas przygotowań do pielgrzymki. "W marcu 1979 r. Służba Bezpieczeństwa na czele z gen. Bogusławem Stachurą została zobowiązana do podjęcia akcji +Lato '79+. Miała ona polegać na tym, żeby z jednej strony powstrzymywać społeczeństwo przed zbytnią aktywnością - to przede wszystkim dot. działań wobec opozycji demokratycznej, która była profilaktycznie poddawana różnego rodzaju szykanom, represjom" - tłumaczył historyk.
Na celowniku agentury znalazły się też środowiska wewnątrzkościelne. "Akcja +Lato '79+ to także moment, w którym SB odmraża +śpiochów+ - tajnych współpracowników, cały zestaw agentury, która ma rozpoznać te środowiska ponownie, żeby się dowiedzieć, jakie są przygotowania po stronie Kościoła, jakie są nastroje w kręgach bliskich Episkopatowi Polski" - opowiadał.
Służba Bezpieczeństwa - jak podkreślił prof. Żaryn - stanowiła również zaplecze dla oficjalnych rozmów w komisji kościelno-państwowej, która miała przygotować wizytę. "Starano się bardzo mocno ograniczyć wpływ Jana Pawła II na spodziewane tłumy Polaków, którzy będą chcieli się z nim spotkać. Pierwszy konflikt to konflikt o Piekary Śląskie i w ogóle Śląsk. Tam papieża nie chcieli wpuścić komuniści" - wyjaśniał.
Ten opór ze strony obozu władzy tłumaczy się tym, że Śląsk to dla komunistów region specjalny.
"Tam towarzysz Grudzień z ramienia I sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka miał stworzyć taką mekkę zdrowego komunizmu. Sytuacja gospodarcza na Śląsku była najlepsza, bo to była ta mała ojczyzna Edwarda Gierka. Miała pozostać bardzo mocno zateizowana, miała pozostać w zgodzie z wytycznymi komunistycznej władzy i to napięcie na tle wyznaniowym mogło być jeszcze bardziej wzmocnione przez pojawienie się papieża" - mówił.
W tej kwestii Kościół się ugiął. Do spotkania papieża z górnikami jednak dojdzie, tyle że na Jasnej Górze.
Także od początku - jak przypomniał historyk - komuniści naciskali na watykańską dyplomację, by powstrzymała papieża przed wypowiedzeniem słów sprzecznych z interesami obozu władzy. "Ta presja rzecz jasna docierała do Jana Pawła II. Agostino Casaroli [sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej - red. PAP] nie zawsze zatrzymywał te naciski na swoim poziomie. Wszystko wskazuje na to, że papież nie brał ich pod uwagę, bo przede wszystkim jego wielkim zadaniem i misją było ewidentne uzdrowienie narodu jako wspólnoty, która była wówczas totalnie zatomizowana" - tłumaczył prof. Żaryn.
Podkreślił, że władza bardzo dbała o to, by Polacy nie odczuwali swojej jedności i wspólnotowości. "A papież nas policzył. Mówił słowami, które były w naszych rodzinnych domach, ale nie były artykułowane publicznie, na zewnątrz, poza kościołem. [...] To słynne wezwania Jana Pawła II, które wówczas dotarło do ponadmilionowej rzeszy wiernych (bo obok wypełnionego pl. Zwycięstwa, także ulice sąsiednie były wypełnione wiernymi) [...], to była zupełna nowość z punktu widzenia funkcjonowania przestrzeni publicznej. Władza totalitarna miała 100 proc. władzy, a w tych dniach czerwcowych jej w pełni nie miała, była nieobecna" - zaznaczył historyk.
Jak przyznał, Kościół w Polsce liczył na to, że pielgrzymka odegra istotną rolę w przemianach ustrojowych. "Bez wątpienia episkopat pod kierunkiem kard. Stefana Wyszyńskiego składał się z wybitnych polskich intelektualistów, którzy mieli w sobie tę ciągłość polskiej kultury sięgającej 966 r. i postrzegali komunizm jako wypadek na drodze do odzyskiwania przez Polskę niepodległości. [] Prymas wielokrotnie, podczas historycznego spotkania biskupów z papieżem na Jasnej Górze 5 maja mówił, a także w podsumowaniu wizyty Jana Pawła II w czerwcu 1979 r. , pisał w "Pro Memoria" o pewnej strategii Kościoła w Polsce, która wydaje się, iż doprowadzi do tego, że naród polski będzie narodem wolnym; słowiański papież wyzwolić miał również wbrew Moskwie Europę, a Zachód oswoić z myślą, że Jałta nie została na wieki zadekretowana" - przypomniał prof. Żaryn.
40 lat temu papież Jan Paweł II udał się z pierwszą pielgrzymką do ojczyzny, która trwała od 2 do 10 czerwca 1979 r. W Warszawie na placu Zwycięstwa (obecnie Piłsudskiego) padają słynne słowa: "Wołam ja, syn polskiej ziemi, a zarazem ja: Jan Paweł II, papież (): Niech zstąpi Duch Twój! I odmieni oblicze ziemi. Tej ziemi!".
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.