Jako biskup spotykam ludzi o bardzo zróżnicowanym pochodzeniu i pozycji społecznej. Jest to jeden z najpiękniejszych aspektów mojego duchownego urzędu. I podczas tych spotkań wielu ludzi opowiada mi o swoich lękach i troskach. (…) I coraz częściej, niestety, w naszym bogatym kraju spotykam biednych.
Sądzę, że rola Kościoła także w tym „nowoczesnym” społeczeństwie jest ważna. I to nie tylko, do czego zresztą przywiązuję dużą wagę, w sensie „producenta moralności”, czego w pewnym stopniu wymaga od niego opinia publiczna, a nawet politycy. Przy wszelkiej krytyce, z jaką Kościół się spotyka, oczekuje się od niego, przynajmniej dorywczo, „moralnego dozbrojenia” społeczeństwa – z braku innych instytucji, które byłyby do tego zdolne. Tak jakby można było moralność wypiekać, tak jak wypieka się chleb, albo tak jakby moralność była istotnym elementem chrześcijaństwa, jakby Jezus przede wszystkim myślał o tym, by nasze „otwarte” społeczeństwo spoić moralnym lepem. Nie potrafię w Ewangelii odkryć, by rzeczywiście to było Jego główną troską. Jego główną troską, głównym motywem było co innego: otworzyć ludziom przystęp do Boga, umożliwić im przeżycie wyzwalającego doświadczenia rzeczywistości, która jest większa od człowieka, a jednak mimo to zajmuje się nim. To jest dopiero właściwy punkt wyjścia, to stąd wypływa nowy sposób życia, nowa moralność. Ale nie mogę postawić drugiego przed pierwszym, gdyż religia nie jest ot tak po prostu identyczna z moralnością. Jednym z powodów naszego (zachodniego) kryzysu chrześcijaństwa jest to, że niektórzy rozumieją przez nie tylko pewną moralność. Jest to zgubne nieporozumienie – moralność nie jest rdzeniem religii. Jest ona owocem chrześcijaństwa, ale nie jego sercem.
Dlatego sądzę, że Kościół ma do odegrania publiczną rolę nie tylko jako „instytucja moralna”. Wolfgang Huber, przewodniczący Rady Niemieckiego Kościoła Ewangelickiego, biskup Berlina i Brandenburga, ujął to w sformułowaniu, że Kościół powinien być „Kościołem publicznym”. Tzw. prywatyzację religii uważam za redukcję chrześcijańskiej wiary. Oczywiście wybór wiary jest sprawą prywatną, ale zarazem w najwyższym stopniu publiczną, podobnie jak wybór życia rodzinnego czy uczciwego moralnie. (...)
Oczywiście jestem świadom, że – jako biskupowi – zawsze można mi postawić zarzut, iż wskazując na społeczne znaczenie religii i Kościoła, argumentuję pro domo sua. Dlatego też chciałbym zakończyć ten rozdział cytatem z Wilhelma Röpkego, jednego z najważniejszych w XX wieku bojowników o wolną gospodarkę rynkową. Röpke był wielkim ekonomistą, ale przez całe życie występował przeciw tzw. ekonomizmowi, który redukuje ludzkie istnienie do tego, co przeliczalne ekonomicznie. Cytat pochodzi z jego książki, która nosi znamienny tytuł Poza podażą i popytem:
"Zawsze czułem opór przed mówieniem o tym, pisze tam Röpke, gdyż należę do tych, którzy niechętnie zanoszą na rynek swoje religijne przekonania. Jednak przy tej okazji chciałbym powiedzieć z całą jasnością: najgłębsze podłoże choroby naszej kultury leży w kryzysie duchowo-religijnym, który dokonał się w każdej jednostce i który też tylko w duszy każdej jednostki może zostać przezwyciężony. Choć człowiek jest przede wszystkim homo religiosus, od mniej więcej stulecia podejmujemy coraz bardziej desperacką próbę obycia się bez Boga i postawienia człowieka, jego nauki, sztuki, techniki i państwa, w ich dystansie wobec Boga – więcej, w ich bezbożności – samowładnie na Jego miejscu. Wolno być przekonanym, że pewnego dnia w większość, jak potężna fala, uderzy to, co teraz jest oczywiste tylko dla niewielu: owa desperacka próba stworzyła sytuację, w której człowiek nie może istnieć jako byt duchowo-moralny, co się równa temu, że na dłuższą metę nie może on istnieć w ogóle, nawet mimo swojej telewizji, autostrad, przyjemnych podróży i luksusowych apartamentów. Wygląda na to, jakbyśmy chcieli do starych dowodów istnienia Boga dodać nowy, bardziej przekonujący: pośredni dowód z praktycznych skutków życia tak, jakby Boga nie było".
***
Powyższy tekst jest fragmentem książki abp Reinhardta Marxa, Kapitał. Mowa w obronie człowieka; Wydawnictwo Homo Dei, Kraków 2009, stron 308.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.