O chuligańskim życiu i małych gestach mających kolosalne znaczenie mówi Paweł, który poznał kibolski świat z dwóch stron barykady.
Nie reagowałeś szyderką?
Nie było we mnie ironii, bo ojciec nauczył mnie jednego: „Jeśli chcesz coś krytykować, najpierw to poznaj”. Leon wiedział, co robię, ale ani razu mnie nie ocenił. Czułem, że mnie akceptuje z tym całym moim buntem. Zero moralizowania. Do dziś się przyjaźnimy. To on nauczył mnie szukania odpowiedzi w Biblii.
Zacząłem regularnie przyjeżdżać do Wisły. Tęskniłem za tymi długimi rozmowami. I tak jeżdżę od dwudziestu kilku lat. Wiesz, Leon nigdy nie powiedział niczego złego o katolikach. Zawsze traktował mnie jak brata. Pamiętam, że gdy przeżywałem trudny czas i zobaczyłem grzech i małość Kościoła, powiedział: „Jesteś zielonoświątkowcem? Bądź dobrym zielonoświątkowcem. Jesteś katolikiem? Bądź dobrym katolikiem”.
Trafiłem do wojska. Wziąłem ze sobą Biblię.
By czytać po kryjomu pod kołdrą?
Nie. Czytałem każdego wieczora. I wiesz, że nawet nie spotkałem się z docinkami? Początkowo padały jakieś nieśmiałe hasełka (22 chłopa w jednej sali), ale po pewnym czasie słyszałem od kumpli: „Możesz mi ją pożyczyć?”. Czas wojska bardzo mnie wzmocnił duchowo. Ugruntował mój światopogląd.
Nie bałem się przyznawania do wiary. Teraz mam więcej strachu, gdy mam coś publicznie opowiedzieć o Jezusie, ale wtedy było to dla mnie całkowicie naturalne. Nie przekonywałem nikogo. Mam tak do dzisiaj. Myślę, że moja wiara jest bardzo mała. Nie chcę obronić Pana Boga, bo myślę, że On sam zrobi to najlepiej. (śmiech)
Wróciłem z wojska. Pojawiła się dziewczyna, rodzina, praca. Wsiąkłem w zwykłe życie. Stałem się letni.
Kiedy zapłonąłeś?
Po tym, jak mąż kuzynki zaprosił mnie na kurs Alpha. Sam przeżył nawrócenie, widziałem, jak Bóg go zmienił, uwolnił od alkoholu. Poszedłem. Trafiłem na genialnych ludzi – Darię i Jurka, małżeństwo prowadzące nasz stolik. Chodziłem na wszystkie spotkania, ale niestety nie mogłem wyjechać na weekend Alpha, który, jak słyszałem, jest kluczowy. Nadrobiłem to na drugim kursie, gdy byłem przy stoliku pomocnikiem. Przeżyłem na weekendzie Alpha spowiedź życia. Długo rozmawiałem z kapłanem w cztery oczy. Bardzo oczyszczające wydarzenie. Widziałem, jak zmieniały się twarze ludzi po spowiedzi i adoracji. Zapłonąłem na nowo.
Dlaczego kibol został policjantem?
Wierzę, że namieszał w tym Pan Bóg. Nienawidziłem policji, a w pewnym momencie mojego życia trafiłem na tę stronę barykady. Otrzymałem propozycję nie do odrzucenia. Moi kumple dostawali wyroki, zaczęła lać się krew. Widziałem, że to równia pochyła. Pewnego dnia po treningu bokserskim dowiedziałem się, że mojej przyjaciółce skradziono rower, który jako ekipa kupiliśmy jej tydzień wcześniej na urodziny. Złodziej uderzył ją w twarz. Wściekłem się. Zebrałem ludzi i ruszyliśmy szukać winowajców. Znaleźliśmy ich. Nie poszło łatwo, bo ojciec chłopaka, który ukradł rower, wyskoczył na nas z siekierą. Nie przestraszyło nas to. Wytargaliśmy jego syna. Na to wszystko wjechała policja. Nie pomogło to, że chłopak przyznał się do sprzedania roweru na targu. I tak dostaliśmy potężny łomot.
Z wykształcenia jestem kucharzem, ale nie za bardzo mnie to pociągało. Wiedziałem, że nie zrobię kariery w boksie. Ostatecznie wylądowałem w szkole policyjnej. Dziś widzę, że było to opatrznościowe. Pierwsze dni były trudne. Ale wiem, że stanowiły część Jego planu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.