Dlaczego tak ważne jest, by świąteczny obiad z ubogimi i bezdomnymi rzeczywiście był świąteczny?
Spośród wielu świątecznych obrazów jeden zapadł mi głęboko w sercu. Właściwie nawet nie jeden. Bo było ich wiele, a wszystkie dały się zamknąć się w jednym: świąteczny obiad we wspólnocie Sant’Egidio – czyli św. Idziego. W tym roku miał wyjątkowy charakter, gdyż był także świętowaniem pięćdziesiątej rocznicy powstania wspólnoty.
Choć – moim zdaniem – nie rocznica decyduje o wyjątkowości, ale wybrany na spotkanie moment. Przecież pierwszy dzień Świąt z reguły przeżywany jest w rodzinnym gronie. Stara tradycja nakazywała odwiedzać bliskich w dniu następnym. Zatem przygotować wydarzenie, znaleźć wolontariuszy i wyrwać się z domu na kilka godzin to już prawdziwy heroizm. Ale zostawmy wolontariuszy w spokoju. Nie oni są głównymi bohaterami tego obiadu. Są nimi ubodzy i bezdomni.
Dlaczego tak ważne jest, by świąteczny obiad z ubogimi i bezdomnymi rzeczywiście był świąteczny? Kardynał Konrad Krajewski w rozmowie z dziennikarką Gościa Niedzielnego powiedział, że dla jego podopiecznych jest to szczególnie trudny dzień, gdy czują się wyjątkowo samotni. Dlatego tak ważne jest, by znalazło się miejsce i grupa ludzi, którzy pomogą im tę samotność zagospodarować, wyciągną do nich rękę, poświęcą swój czas i spotykając się z nimi będą kontynuować proces przywracania im godności. Bo o to przede wszystkim chodzi.
Jednym z miejsc, gdzie zaproszono ubogich i bezdomnych był warszawski Ursynów. Czterystu gości dostało imienne zaproszenia. Świętujących odwiedził kardynał Kazimierz Nycz. W zaimprowizowanym przemówieniu hierarcha przypomniał, że Kościół opiera się na trzech filarach. Są nimi słowo, sakrament i miłość. Warto przypomnieć, że tym samym odwołał się do sformułowanej jeszcze pod koniec lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku wizji parafii, zbudowanej na potrójnym powołaniu chrzcielnym: misji prorockiej, kapłańskiej i królewskiej. Jej twórcą jest wieloletni wykładowca Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, ks. prof. Ryszard Kamiński. Ten często powtarzał na wykładach dla studentów, że jedną z przyczyn zamierania naszych parafii jest zaniedbanie trzeciego filaru, czyli szeroko rozumianej caritas.
O ile przygotowanie świątecznego obiadu dla bezdomnych spotyka się z uznaniem, to już gorzej z wyborem miejsca, gdzie one się odbywają. Z reguły, poczynając od matecznika Sant’Egidio, czyli rzymskiej Bazyli Matki Bożej na Zatybrzu, są nimi świątynie. Czytając złośliwe komentarze obrażonych i zgorszonych przypomniałem sobie stary włoski humor. Do proboszcza przyszli młodzi, planujący zawarcie małżeństwa. Że byli biedni i nie mieli gdzie zorganizować ślubnego przyjęcia prosili, by udostępniono im świątynię. Po długich wahaniach kapłan wyraził zgodę prosząc, by uszanowali świętość miejsca. W nocy obudziła go muzyka i wznoszone na cześć pary młodej toasty. Pobiegł do kościoła z wyrzutami, że nie taka była umowa. Młodzi zauważyli, że przecież Pan Jezus też świętował z na weselu w kanie Galilejskiej i nawet przemienił wodę w wino by było czym wznieść toast. Na co proboszcz odparł zgorszony: owszem, ale tam nie było Najświętszego Sakramentu.
Natale con i poveri, S.Egidio: 60 mila ai pranzi in Italia, 240 mila nel mondo #natale #solidarietà #poveri #vaticannews @santegidionews https://t.co/1hWwHTmRYB
— Vatican News (@vaticannews_it) 26 grudnia 2018
W cytowanym na początku reportażu kardynał Krajewski zwrócił uwagę na dwa aspekty spotkań z ubogimi i bezdomnymi. Pierwsza msza święta, zauważył, odprawiona została w klimacie świątecznego posiłku, spożywanego z uczniami. Głowa wspominanego dziś w liturgii świętego Jana spoczywała na piersi Jezusa. Eucharystia to ofiara i uczta. Uczta z Jezusem. Stąd – konstatował jałmużnik papieski ważne jest miejsce i to, co dajemy. Gdy przychodzi do nas ważny gość dajemy mu to, co najlepsze. A przecież w ubogich i bezdomnych przychodzi do nas sam Jezus. Dlaczego mamy przyjmować Go gdzieś w kącie, dzieląc się z Nim tym, co zbywa?
Nasuwa się oczywisty wniosek. Jeżeli nasze parafia mają nie zamierać z powodu zaniedbania trzeciego filaru jakim jest szeroko rozumiana caritas, to – dodajmy – nie może być caritas gdzieś w kącie, na marginesie, na uboczu, caritas dzieląca się nie tym, co najlepsze, ale tym co zbywa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.