On jest po naszej stronie

O tym, jak zostać świętym i metodzie Kung Fu Pandy w zaakceptowaniu siebie samego mówi jezuita o. Roman Groszewski.

Reklama

A my pytamy: „Ile to kosztuje?”. Wystarczy dziesiątka czy musimy zmówić cały Różaniec lub wejść w pompejankę?

Wydaje nam się, że nasza modlitwa jest walutą, którą musimy płacić Bogu za łaskę. To podstawowy pogański element naszego myślenia. Niepotrzebnie dokonujemy na Bogu modlitewnego szantażu, chcąc zmusić Go do wielu rzeczy. Tymczasem modlitwa jest naczyniem, którym mamy czerpać łaskę. Modlitwa nie ma zmienić Pana Boga! Ma zmienić nas. To ja potrzebuję przemiany i nawrócenia, nie On!

Nawet z czystej modlitwy: „Jezu, Ty się tym zajmij” możemy uczynić walutę: „Teraz ja będę mówił Jezusowi, czym ma się zająć”. A co, sam tego nie wie?

Forma modlitwy jest drugorzędna. Ważne jest serce, które w nią wkładamy. Problemem nie jest forma, ale nasze myślenie. Jeśli trzymam Boga na dystans, a jednocześnie próbuję swymi siłami się z Nim zjednoczyć, to będzie to zawsze bezowocna szarpanina. Ale jeśli zrozumiem, że jestem z Nim cały czas w komunii, że jestem świątynią Jego Ducha nie z mojego wyboru, ale ze względu na Jego łaskę, to… naprawdę mogę odetchnąć. To daje poczucie wolności, bezpieczeństwa. Nie muszę przekonywać Go, by był po mojej stronie, i wręczać Mu pobożnych łapówek. To pogańskie myślenie, że musi być spełniony warunek, aby była łaska. Ona jest już w nas rozlana.

Podoba mi się użyte przez Ojca sformułowanie „fajność w oczach Boga”. Jezus na początku swej misji usłyszał trzy komunikaty: jesteś Synem, kocham Cię i podobasz Mi się. O ile o tym, że „Bóg kocha i miłuje”, słyszymy „od żłobka do nagrobka” i nie robi to już na nas większego wrażenia, o tyle zwrot „lubię cię” może nas zaskoczyć.

To bardzo ważne doświadczenie. Gdy słyszę użalanie się nad sobą: „Bóg kocha wszystkich, tylko nie mnie”, odpowiadam: „Naprawdę myślisz, że jesteś aż tak wyjątkowy, że jako jedyny nie załapałeś się na Jego miłość?”. Wspomniany Kung Fu Panda osiągnął cel, pozostając sobą. Pan Bóg naprawdę wiedział, co robi, dając nam dary i talenty. Wybrał nas, byśmy zrobili to, co mamy zrobić. Przełom następuje wówczas, gdy zaczynamy dziękować za to, co dostaliśmy, i przestajemy tęsknić za tym, co byśmy chcieli mieć, a czego jeszcze nie mamy. Myślenie „nie jestem taki, jaki powinienem być” kończy się zazwyczaj smutkiem, zniechęceniem i frustracją, a talenty, które mamy, leżą odłogiem. Chciałbym być mistrzem miecza, a znakomicie gram w piłkę. Polubienie siebie samego uwalnia nas od chorej presji, od wizji świętości, jaką sobie narzuciliśmy. Świętość jest tu i teraz.

Szukamy Jego obecności, a On jest tu, między nami. Gdy rozmawiamy i pijemy herbatę. To Ojca uspokaja?

Bardzo. W Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy. Jak mam szukać Kogoś, kto jest już obecny? Merton napisał, że skoro Bóg jest wszechobecny, to kiedy odejdzie od mej prawej strony, zbliży się z lewej. Święty Ignacy podpowiada: czy odczuwasz pocieszenie czy strapienie, to Bóg jest i działa. To pakiet podstawowy chrześcijanina, a nie towar ekskluzywny, dostępny dla elity mistyków.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama