W ciągu siedmiu lat trwania konfliktu w Syrii tysiące chrześcijan wyjechało z kraju. Jeśli ci, którzy pozostali, nie otrzymają niezbędnej pomocy, będą zmuszeni opuścić swoją ojczyznę. W ten sposób również i my stracimy nasze korzenie. Tymi słowami Alessandro Monteduro, dyrektor włoskiego oddziału Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie apeluje o pomoc dla Syrii.
Z okazji zbliżającego się Bożego Narodzenia realizowane są trzy projekty pozwalające chrześcijanom myśleć o pozostaniu na miejscu. W Lattakii przygotowywane są paczki żywnościowe dla ponad 1,7 tys. rodzin chrześcijańskich, które żyją w skrajnej biedzie. Ponad sześćset z nich nie ma nawet dachu nad głową. Drugi projekt dotyczy 700 chorych w Aleppo. Wojna zniszczyła połowę struktur opieki zdrowotnej. Na skutek biedy i sankcji nałożonych na Syrię, dostęp do leków jest prawie niemożliwy. Dzięki temu projektowi wielu chorych skorzysta z pomocy przeszkolonych wolontariuszy oraz otrzyma potrzebne leki. Trzeci z projektów dotyczy dzieci, które są główną ofiarą syryjskiego konfliktu. W Aleppo papieska fundacja pokryje koszty naprawy budynku, w którym powstanie schronisko o nazwie „Źródło” dla 15 dzieci autystycznych.
Wojna w Syrii pochłonęła do tej pory 522 tys. ofiar, w tym ponad 20 tys. dzieci. Za zachowanie obecności chrześcijan w Syrii wszyscy jesteśmy odpowiedzialni – stwierdził Alessandro Monteduro.
Odnotowano ofiary śmiertelne, ale konkretne liczby nie są jeszcze znane.
Biskup zachęca proboszczów do proponowania osobom świeckim tego rodzaju posługi.
Nauka patrzy na poczęte dziecko inaczej niż na zlepek komórek.