„Czas zatrzymać rozlew krwi niewinnych. Czas na decyzję, którą może wydać tylko Pan. Czeka na nią cała Polska. Czekają na nią także ci, którzy sami nie mogą się do Pana zwrócić, ale których głosem jest milion sygnatariuszy #ZatrzymajAborcję” - napisała Kaja Godek w liście otwartym do Jarosława Kaczyńskiego, prezesa Prawa i Sprawiedliwości.
List otwarty do Jarosława Kaczyńskiego w sprawie inicjatywy obywatelskiej #ZatrzymajAborcję napisała Kaja Godek pełnomocnik inicjatywy. Apel został opublikowany w „Naszym Dzienniku” i na stronach Fundacji Życie i Rodzina, którą kieruje Godek 30 listopada - dokładnie w rok od zaniesienia do Sejmu projektu #ZatrzymajAborcję. Przypomnijmy, że pod projektem eliminującym z polskiego prawa przesłankę eugeniczną do aborcji podpisało się 830 tys. Polaków.
„Z niepokojem obserwujemy, jak zasiadający w parlamencie politycy Pańskiej partii od miesięcy nie robią nic, aby dobre prawo weszło w życie” - napisała do Jarosława Kaczyńskiego Kaja Godek zwracając uwagę, że Prawo i Sprawiedliwość ma większość w Sejmie i Senacie oraz przychylnego sprawie Prezydenta, który wielokrotnie deklarował, że gdy ustawa trafi na jego biurko – podpisze ją. „Śledząc debatę o aborcji w przestrzeni publicznej i rozmawiając z posłami, spotykamy się z deklaracjami, że chcieliby uchwalić zakaz aborcji, są jednak hamowani przez kierownictwo partii” - stwierdza Godek.
„Sprawa, o którą się upominamy, dotyka kwestii fundamentalnych dla państwa i społeczeństwa. Nie można przecież gwarantować nikomu żadnych praw, jeśli najpierw nie obejmie się jego życia należną ochroną. Przepis pozwalający zabijać chore dzieci to bezprawie, a utrzymywanie go w mocy jest dla Rzeczypospolitej hańbą i kompromitacją” - napisała pełnomocniczka #ZatrzymajAborcję.
Autorka listu w mocnych słowach porównuje aborcję ze względów eugenicznych do hitlerowskich zbrodni. „Dopuszczalność aborcji eugenicznej powoduje, że poradnie genetyczne bardziej niż miejsca, gdzie udziela się choremu pomocy, przypominają rampę w Auschwitz-Birkenau”.
Godek zarzuca Kaczyńskiemu, że przez trzy lata rządów Prawa i Sprawiedliwości nie nastąpiła w kwestii prawnej ochrony chorych dzieci „żadna dobra zmiana”, a przecież rządząca większość w swoim programie deklaruje obronę życia.
„Blokadę procesu legislacyjnego utrzymują Pańscy podwładni – członkowie Prawa i Sprawiedliwości. Blokada ta jest niezrozumiała także w kontekście faktu, iż Trybunał Konstytucyjny, który miał orzec w sprawie niezgodności eugeniki z Konstytucją RP – nie wykonuje swoich obowiązków w tym zakresie - zwraca uwagę pełnomocniczka #ZatrzymajAborcję. - Wiemy, że tylko od Pańskiej decyzji zależy obecnie los dzieci skazywanych na śmierć za niepełnosprawność” - dodaje Godek.
Proliferka w liście do Jarosława Kaczyńskiego przywołała głosowanie z 11 września 2015 roku, w którym wszyscy posłowie Prawa i Sprawiedliwości głosowali za całkowitym zakazem aborcji. Przypomniała także, że miesiąc później PiS wygrało wybory parlamentarne z najlepszym do tej pory wynikiem – tworząc samodzielną większość w parlamencie i samodzielny rząd. „Głosowanie przeciw aborcji pomaga Pańskiej partii, albo co najmniej jej nie szkodzi. Choć niektórzy uważają politykę za miejsce cynicznej gry, to okazuje się, że stosunek do ochrony życia jest z jednej strony testem na moralność i wierność przedwyborczym obietnicom, a z drugiej – warunkiem sine qua non wszelkiej pomyślności. Także pomyślności politycznej” - napisała do Kaczyńskiego Godek.
Pełnomocniczka #ZatrzymajAborcję zwraca się do prezesa Prawa i Sprawiedliwości w imieniu „obywateli zaniepokojonych dalszym przyzwalaniem na zabijanie małych, bezbronnych ludzi”. Ale także- jak sama pisze - jako „matka dziecka, na które kiedyś polskie państwo wydało wyrok śmierci. Mój syn ma w kartotece adnotację o wyniku badań prenatalnych i skierowaniu na konsultację odnośnie do „dalszych losów ciąży”. Z podobnym piętnem, pamiątką odebrania praw człowieka, żyją w Polsce także inne dzieci. To dyskryminacja najgorsza z możliwych” - podkreśliła Godek.
„Panie Premierze! Od chwili złożenia w Sejmie projektu obywatelskiego w polskich szpitalach zabito kolejnych tysiąc dzieci. Czas zatrzymać rozlew krwi niewinnych. Czas na decyzję, którą może wydać tylko Pan. Czeka na nią cała Polska. Czekają na nią także ci, którzy sami nie mogą się do Pana zwrócić, ale których głosem jest milion sygnatariuszy #ZatrzymajAborcję” - zaapelowała na koniec do Jarosława Kaczyńskiego Kaja Godek.
Poniżej publikujemy pełną treść listu otwartego do Jarosława Kaczyńskiego wystosowanego przez Kaję Godek pełnomocniczkę projektu obywatelskiego #ZatrzymajAborcję.
List otwarty do Jarosława Kaczyńskiego
Warszawa, 30 listopada 2018 roku
Szanowny Pan
Jarosław Kaczyński
Prezes Prawa i Sprawiedliwości
Szanowny Panie Premierze!
Dokładnie rok temu obywatele zanieśli do Sejmu projekt #ZatrzymajAborcję cieszący się rekordowym poparciem społecznym. Blisko milion dobrych ludzi upomniało się o życie najbardziej bezbronnych i niewinnych dzieci. Tysiące Polaków poświęciło kilkanaście chłodnych, jesiennych tygodni na przygotowania i zbiórkę podpisów – najczęściej na ulicach, nierzadko w deszczu i niepogodzie. Gdy nieśli pudła z podpisami do kancelarii Sejmu, padał pierwszy śnieg. Tych odważnych i ofiarnych ludzi bardziej niż własny komfort interesowało ratowanie niewinnych dzieci, którym dziś w majestacie prawa wymierza się karę śmierci za niepełnosprawność.
Przyzna Pan, że ta rekordowa zbiórka podpisów to imponujący obywatelski wysiłek i ogromne zobowiązanie dla ustawodawcy…
Z niepokojem obserwujemy, jak zasiadający w parlamencie politycy Pańskiej partii od miesięcy nie robią nic, aby dobre prawo weszło w życie. Zdziwienie jest tym większe, że Prawo i Sprawiedliwość ma większość w Sejmie i Senacie oraz przychylnego sprawie Prezydenta, który wielokrotnie deklarował, że gdy ustawa trafi na jego biurko – podpisze ją. Śledząc debatę o aborcji w przestrzeni publicznej i rozmawiając z posłami, spotykamy się z deklaracjami, że chcieliby uchwalić zakaz aborcji, są jednak hamowani przez kierownictwo partii.
Panie Premierze! Sprawa, o którą się upominamy, dotyka kwestii fundamentalnych dla państwa i społeczeństwa. Nie można przecież gwarantować nikomu żadnych praw, jeśli najpierw nie obejmie się jego życia należną ochroną. Przepis pozwalający zabijać chore dzieci to bezprawie, a utrzymywanie go w mocy jest dla Rzeczypospolitej hańbą i kompromitacją.
Nasza Ojczyzna doświadczona w ubiegłym wieku dwoma totalitaryzmami nie powinna nigdy więcej stawać się miejscem, gdzie odrodzą się wrogie ludziom praktyki. Eugeniczna selekcja i zabijanie osób ułomnych to najbardziej wyrazisty przejaw ideologii nazistowskiej, przez którą cierpiały miliony naszych rodaków. Hitlerowscy zbrodniarze dzielili ludzi na ludzi i podludzi i tym drugim odmawiali prawa do życia. Dziś to samo robią w szpitalach tzw. lekarze, subiektywnie oceniając, któremu dziecku pozwolą przeżyć ciążę, a które zakwalifikują do aborcji, a potem brutalnie zamordują. Dopuszczalność aborcji eugenicznej powoduje, że poradnie genetyczne bardziej niż miejsca, gdzie udziela się choremu pomocy, przypominają rampę w Auschwitz-Birkenau. Przez 3 lata rządów Prawa i Sprawiedliwości nie nastąpiła na tym polu żadna dobra zmiana.
Jedyną „korzyścią” z dalszego zabijania niepełnosprawnych dzieci są oszczędności dla budżetu państwa. Przyzna Pan jednak, Panie Premierze, że próba budowania dobrobytu i pomyślności Ojczyzny na śmierci jej synów i córek – to potworna koncepcja!
Panie Premierze! Przyszła pora, aby odpowiedzieć Polakom, którzy coraz częściej pytają o prawdomówność Prawa i Sprawiedliwości. Wszak w programie partii znajduje się wyrażona wprost deklaracja o obronie życia.
Parlament zdominowany przez partię, której jest Pan prezesem, ma obecnie wszelkie narzędzia do tego, aby uchwalić zakaz zabijania dzieci – przynajmniej ten częściowy, ujęty w projekcie #ZatrzymajAborcję. Blokadę procesu legislacyjnego utrzymują Pańscy podwładni – członkowie Prawa i Sprawiedliwości. Blokada ta jest niezrozumiała także w kontekście faktu, iż Trybunał Konstytucyjny, który miał orzec w sprawie niezgodności eugeniki z Konstytucją RP – nie wykonuje swoich obowiązków w tym zakresie. Obecna kadencja Sejmu widziała już ustawy uchwalane w kilka lub kilkanaście godzin. Wiemy, że tylko od Pańskiej decyzji zależy obecnie los dzieci skazywanych na śmierć za niepełnosprawność.
11 września 2015 roku wszyscy posłowie Prawa i Sprawiedliwości głosowali za całkowitym zakazem aborcji. W kolejnym miesiącu wygrali Państwo wybory z najlepszym do tej pory wynikiem – tworząc samodzielną większość w parlamencie i samodzielny rząd. Głosowanie przeciw aborcji pomaga Pańskiej partii, albo co najmniej jej nie szkodzi. Choć niektórzy uważają politykę za miejsce cynicznej gry, to okazuje się, że stosunek do ochrony życia jest z jednej strony testem na moralność i wierność przedwyborczym obietnicom, a z drugiej – warunkiem sine qua non wszelkiej pomyślności. Także pomyślności politycznej.
To wszystko piszę do Pana w imieniu obywateli zaniepokojonych dalszym przyzwalaniem na zabijanie małych, bezbronnych ludzi. Ale piszę także jako matka dziecka, na które kiedyś polskie państwo wydało wyrok śmierci. Mój syn ma w kartotece adnotację o wyniku badań prenatalnych i skierowaniu na konsultację odnośnie do „dalszych losów ciąży”. Z podobnym piętnem, pamiątką odebrania praw człowieka, żyją w Polsce także inne dzieci. To dyskryminacja najgorsza z możliwych.
Panie Premierze!
Od chwili złożenia w Sejmie projektu obywatelskiego w polskich szpitalach zabito kolejnych tysiąc dzieci. Czas zatrzymać rozlew krwi niewinnych. Czas na decyzję, którą może wydać tylko Pan. Czeka na nią cała Polska. Czekają na nią także ci, którzy sami nie mogą się do Pana zwrócić, ale których głosem jest milion sygnatariuszy #ZatrzymajAborcję.
Z poważaniem
Kaja Godek Pełnomocnik #ZatrzymajAborcję Fundacja Życie i Rodzina
Nieco się wolnością zachłysnęliśmy i zapomnieliśmy, że o wolność trzeba dbać.
Abp Paul Richard Gallagher mówił o charakterystyce watykańskiej dyplomacji.