W ogłoszonym 7 października liście otwartym, ogłoszonym „za zgodą papieża”, kanadyjski purpurat wykazuje, że są one pozbawione podstaw.
Prefekt Kongregacji ds. Biskupów kard. Marc Ouellet odpowiedział na zarzuty wysuwane przez byłego nuncjusza apostolskiego w USA abp. Carlo Maria Viganò pod adresem Stolicy Apostolskiej ws. byłego kardynała Theodore’a McCarricka. W ogłoszonym 7 października liście otwartym, ogłoszonym „za zgodą papieża”, kanadyjski purpurat wykazuje, że są one pozbawione podstaw. Tłumaczy, że nie można było nałożyć sankcji na McCarricka na podstawie krążących plotek, a gdy wreszcie uzyskano wiarygodne dowody, papież Franciszek ukarał go odebraniem godności kardynalskiej.
Kard. Ouellet podkreśla, że pisemne instrukcje, jakie otrzymał abp Viganò rozpoczynając w 2011 r. swą misję w Waszyngtonie nic nie mówiły o ówczesnym kardynale McCarricku, który od kilku lat był już emerytem. Jedynie ustnie kard. Ouellet poinformował nuncjusza o sytuacji McCarricka, który był „zachęcany, by nie podróżował i nie pojawiał się publicznie, aby nie prowokować kolejnych plotek, które krążyły na jego temat”. – Fałszywym jest przedstawianie podjętych wobec niego środków jako „sankcji” ogłoszonych przez papieża Benedykta XVI i anulowanych przez papieża Franciszka – zaznacza kard. Ouellet.
„Po przejrzeniu archiwów” kongregacji stwierdza on, że nie ma dokumentów, które upoważniałyby do zobowiązania McCarricka do milczenia i życia w ukryciu pod groźbą kar kanonicznych. – Nie dysponowaliśmy wówczas, w przeciwieństwie do dnia dzisiejszego, wystarczającymi dowodami jego domniemanej winy – zauważa kardynał.
Dlatego jedynie zachęcano McCarricka do życia w modlitwie i pokucie. Jego przypadek byłby przedmiotem sankcji dyscyplinarnych, gdyby do kongregacji dotarły z nuncjatury w Waszyngtonie lub innych źródeł „nowe i decydujące informacje o jego postępowaniu”.
Odpowiadając na pytanie, jak to możliwe, że McCarrick był kilkakrotnie promowany na wysokie funkcje kościelne aż po arcybiskupstwo waszyngtońskie i nominację kardynalską, kard. Ouellet przyznaje, że były to „błędy w procesie selekcji” kandydatów. Wyjaśnia przy tym, że decyzje podejmowane przez papieży opierają się na informacjach dostępnych w danym momencie. Jednocześnie McCarrick „potrafił umiejętnie się bronić w obliczu wątpliwości wysuwanych pod jego adresem”.
Prefekt Kongregacji ds. Biskupów zdecydowanie sprzeciwia się ogłoszonemu przez abp. Viganò oskarżeniu wobec papieża Franciszka, że „wiedząc o wszystkim” krył „domniemanego agresora seksualnego”, a więc jest współwinnym zepsucia, jakie szerzy się w Kościele”.
– Nie potrafię zrozumieć, jak mogłeś dać się przekonać takiemu potwornemu oskarżeniu, które nie ma podstaw. Franciszek nie miał nic wspólnego z nominacjami McCarricka w Nowym Jorku, Metuchen, Newark i Waszyngtonie. Odebrał mu godność kardynalską, gdy tylko pojawiły się wiarygodne oskarżenia o nadużycie seksualne wobec osoby małoletniej – pisze kard. Ouellet, zwracając się do abp. Viganò. Wyrzuca mu to, że korzysta ze skandalu nadużyć seksualnych w USA, by wymierzyć „bezprecedensowy i niezasłużony cios” w autorytet moralny swego przełożonego, papieża.
Prefekt kongregacji prosi byłego nuncjusza, by nie kończył swego życia w „otwartej i gorszącej rebelii” wobec papieża, wzbudzając wrogość wobec niego i zadając tym „bolesną ranę” Kościołowi. – Jak możesz odprawiać Eucharystię i wypowiadać jego imię w kanonie mszalnym? – pyta retorycznie. Zarzuca abp. Viganò, że swe najnowsze przesłanie kończy podając w wątpliwość wiarę papieża, co jest – zdaniem kardynała – bluźniercze i „nie może pochodzić od Ducha Bożego”. Dlatego chce pomóc mu w odnowieniu komunii z papieżem.
– W odpowiedzi na Twój niesprawiedliwy i nieusprawiedliwiony atak, drogi Viganò, stwierdzam, że oskarżenie obciążające papieża jest pozbawioną rzeczywistej podstawy ustawką polityczną, głęboko raniącą jedność Kościoła – napisał kard. Ouellet. Wyraził nadzieję, że „ta rażąca niesprawiedliwość zostanie szybko naprawiona”.
Ciąg dalszy kampanii reżimu prezydenta Daniela Ortegi przeciwko Kościołowi katolickiemu.
- Czy lwy też będą? - pytają przeciwnicy tej wątpliwej atrakcji dla turystów...