Ani „zamknięcie się” ani „otwarcie” nie powinny mieć w Kościele znaczenia, tylko Chrystus.
Konserwatyści, liberałowie. Lewica, prawica. Prawica, która jest właściwie lewicą i lewica, która w kwestii podziału dóbr w praktyce jest bardzo prawicowa. Do tego oczywiście jeszcze centrolewica i centroprawica, choć akurat te „centra” mogą znajdować się nie w środku między Poglądami lewicowymi a prawicowymi, ale w centrum poglądów lewicowych czy prawicowych. Nie próbuję szufladkować, bo nijak ma się to nieraz do rzeczywistości. Spory – przecież naturalne – wcale mnie nie dobijają. Można zatkać uszy, wtedy dociera do nich znacznie mniej tego jazgotu. Tylko gorzko się śmieję gdy widzę, jak łatwo bywa stosowana w nich mentalność Kalego.
Widać to w Polsce. Nasz kraj nie jest niepodległy/wolny, gdy to nie MY rządzimy. Moi koledzy są kompetentni, by piastować ważne stanowiska, koledzy przeciwników są oczywiście zawsze kolesiami. Reformy są dobre lub złe w zależności nie od tego, jakie przynoszą skutki, ale kto je przeprowadza. Marsze na ulicach są dobre, gdy są przeciw tym, których MY nie lubimy. Inaczej są złe. W wypadu pierwszych policja interweniuje zbyt ostro. W tych drugich – zdecydowania za słabo. I nawet molestowanie czy mobbing dla niektórych bywają nimi lub nie w zależności nie od tego, o co konkretnie chodzi, ale od tego, kto się tych czynów dopuszcza.
Podobnie jest za granicą. Poglądy nie mają być karalne, no chyba że MY się z nimi nie zgadzamy. Ma panować zgoda, ale na naszych warunkach. Te same rozwiązania prawne u nas są filarem demokracji, stosowane w innym kraju gdzie u władzy są inaczej myślący, są dla niej zagrożeniem. Gdy nam zabierają – to jest kradzież. Gdy my zabieramy – jest to wymierzenie sprawiedliwości.
Smutny to obraz. Nie ukrywam, że więcej tego typu działań widzę po stronie tych, którzy walczą o „nowoczesność”. Ot, ostatnie pomysły hiszpańskiego rządu, by w imię sprawiedliwości zniszczyć grób Franco czy odebrać Kościołowi niektóre ważne i dochodowe budynki – np. katedrę w Kordobie. Do sporów na tym polu już jednak przywykłem. Boli mnie natomiast to, że podobny styl przenosi się (albo już się przeniósł) na dyskusje w Kościele.
Cóż, prawdą jest, że „Kościół zamknięty” bywa czasem tak skoncentrowany na obronie wartości, że nie zauważa, iż broniąc jednych, inne poświęca. Na przykład słusznie potępiając grzech działa wbrew miłości bliźniego. Prawdą też jednak jest, że „Kościół otwarty” bywa tak otwarty, że powstały w ten sposób przeciąg zdaje się wywiewać z niego wszystko, łącznie z Ewangelią, a pozostaje w nim tylko to, co „otwarci” rękami i nogami próbują bronić – miałki, rozgadany intelektualizm.
A tak naprawdę chodzi o to, byśmy wszyscy trzymali się zdrowej nauki Chrystusa, prawda? By widzieć ja w całości, nie tylko w tym wymiarze, w jakim jest nam wygodna. Ot, na przykład by zauważyć, że tak krytykowany przez Jezusa faryzeizm, który tak chętnie widzi się czasem u innych, cechował się nie tylko obłudą, nie tylko sztywnym podejściem do prawa i brakiem miłosierdzia, ale także, i może nawet przede wszystkim, zmienianiem Bożego prawa wedle własnego widzimisię.
Tak, wszyscy powinniśmy na powrót klęknąć przed Ewangelią.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.