Dzisiejsze okno życia przy ul. Hożej w czasie wojny było całą bramą, którą siostry franciszkanki uchylały dla sierot, dzieci z getta, uciekinierów, starców… Nikomu nie odmawiały pomocy. Ocaliły 750 Żydów.
Matka Matylda Getter była już dobrze po siedemdziesiątce i po przeżytym zawale. Kiedy dowiedziała się o mającym wybuchnąć powstaniu, porzuciła rekonwalescencję w Międzylesiu i wróciła do Warszawy. W piwnicach przy Hożej gromadziła środki opatrunkowe, żywność i szyła biało-czerwone opaski. Potem z innymi siostrami codziennie gotowała kaszę dla ponad tysiąca powstańców, rannych w szpitalach i potrzebujących. A kiedy nie miała co włożyć do garnka, szykowała chociaż kanapki z… rosnącymi w ogródku nasturcjami.
W czasie wojny w kilkudziesięciu klasztorach, domach opieki i sierocińcach Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi zorganizowała siatkę pomocy Żydom, zwłaszcza dzieciom. Dawała im schronienie, nową tożsamość i nadzieję na życie. Nie robiła tego z litości ani z pobudek humanitarnych. Mówiła do sióstr: „Ktokolwiek przychodzi na nasze podwórko i prosi o pomoc, w imię Chrystusa nie wolno nam odmówić”.
Mało znana bohaterka
Matylda Getter była warszawianką. Urodziła się na Woli w 1870 r. Ukończyła pensję przy ul. Żelaznej, gdzie nauczycielkami były siostry ze zgromadzenia założonego przez abp. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego. Kiedy od spowiednika usłyszała, że ma pójść do Rodziny Maryi ratować biedne dzieci i służyć krajowi, chociaż miała dopiero 17 lat – zapukała do klasztornej furty na ul. Żelaznej. – Ta rada księdza stała się ideą przewodnią jej życia i działalności – mówi historyczka i archiwistka zgromadzenia s. dr Teresa Antonietta Frącek RM. – „Matusia”, bo tak zwracały się do niej siostry i podopieczni, sercem i oddaniem zjednywała sobie wszystkich. Już na początku XX w. rozszerzyła działalność charytatywną i edukacyjną zgromadzenia, a w czasie pierwszej wojny światowej zorganizowała w Warszawie szpital dla rannych i świetlicę dla sierot. Do czasów kolejnej wojny założyła następnych 25 sierocińców nie tylko w Warszawie, ale również na dalekich Kresach. Oprócz tego siostry prowadziły ochronki, szkoły, internaty, domy opieki…
– Matka miała silny charakter, a przy tym była ciepła, cicha i skromna – mówi matka prowincjalna Barbara Król RM. – Już przed wojną była bardzo zasłużoną, znaną i wpływową osobą, odznaczoną Orderem Odrodzenia Polski i Złotymi Krzyżami Zasługi. Za ofiarną pomoc Żydom w 1985 r. pośmiertnie przyznano jej tytuł Sprawiedliwej wśród Narodów Świata.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).