Siostry z polskich klasztorów kontemplacyjnych żyją często jak biedne myszy kościelne. Adorują przez cały dzień Jezusa, pracują w ogrodzie, pralni, mozolnie nawlekają różańce. Z czego utrzymują się siostry za kratami? Odwiedziliśmy bernardynki z Wielunia.
Nie kłamie: siostry modlą się nieustannie. Przez cały dzień trwa adoracja Jezusa Eucharystycznego. Na stoliku matki Franciszki leżą trzy świeżutkie intencje. – Teraz modlę się za Kasię. Jest w ciąży, urodzi bliźniaki. Lekarze radzą: pani zdrowie jest zagrożone, niech pani usunie te dzieci. Ale ona nie chce o tym słyszeć – opowiada matka Franciszka. – Czasami na furtę zapukają nasi dobroczyńcy.
Ktoś przyniesie cukier, ktoś dwie kostki masła. Kiedyś była taka tradycja, że w czasie zbiorów część żywności zanoszono siostrom. Teraz, gdy klasztor otaczają bloki, a nie urodzajne pola, na furtę przychodzą czasem wnuki tamtych gospodarzy: babcia dawała mniszkom jakąś żywność, mama też, to i ja troszkę przyniosłem. Gdyby nie takie dary, siostry często przymierałyby głodem. Ostatnio doczekały się solidnej metalowej bramy. – Czekam na fakturę i czekam. A tu nic. Modlę się za wykonawcę. Ma to jak w banku – opowiada matka Franciszka.
Aniołek obok cebuli
„Dziękuję, mąż wrócił do domu”. „Dziękuję, znalazłam pracę”. „Dziękuję, wyszłam z ogromnego kryzysu duchowego”. Do Wielunia przychodzi sporo listów. Większość próśb, ale są i podziękowania. Ci, którzy przekonali się o sile modlitwy zamkniętych przed światem mniszek, mają za co dziękować.
Wychodzimy z kościoła. Na posadzce sterty wyniesionych z prezbiterium przedmiotów: kwiaty, opatulone w folię figurki okrąglutkich aniołków. Leżą za ziemi bezradnie, wpatrując się swymi cielęcymi oczkami w sufit. Chyba też nie mogą doczekać się końca remontu. Obok w skrzyni cebula – dar okolicznych gospodarzy.
Polskie siostry klauzurowe żyją często jak biedne kościelne myszy. Są zdane na siebie, ale ile można zarobić własną pracą, gdy w klasztorze mieszka kilkanaście sióstr?
Mniszki z Wielunia hodują chryzantemy. Przyjechaliśmy tu dzień przed uroczystością Wszystkich Świętych i do klasztoru przychodzili ludzie po kwiaty. Są tanie, tak by mogli je kupić najubożsi. Wracamy do domu. – Jutro zaskoczy nas śnieg, a temperatura spadnie poniżej zera stopni – podaje radiowy komunikat. – Jak siostry ogrzeją ten duży klasztor? – myślę. W uszach dzwonią mi słowa matki Franciszki „Jezu, ufam Tobie”. W lusterku samochodowym znikają zabudowania Wielunia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.