Sytuacja nie jest zła – uspokajają rektorzy seminariów. Ale jest faktem, że liczba kleryków od trzech lat systematycznie spada. Tego zjawiska nie można wytłumaczyć tylko demografią.
Rok propedeutycznyBp Jérôme Beau z Francji mówił o nowym modelu seminarium w Paryżu, który wypracował kard. Lustiger (zm. 2007). Francja od lat cierpi na brak powołań. Paryskie seminarium nie narzeka jednak na brak kandydatów. Jednym z najważniejszych nowatorskich pomysłów jest tzw. rok propedeutyczny. Kandydaci mieszkają przez 9 miesięcy w Domu św. Augustyna w Paryżu. To jest czas wstępnego rozeznania powołania. Kandydaci żyją w odizolowaniu od świata. Prawie nie wychodzą na zewnątrz. Rytm życia wyznaczają modlitwy, liturgia, czytanie duchowe (lektura całego Pisma Świętego), wykłady, ale bez egzaminów, odwiedziny chorych. Celem jest rozbudzenie życia wewnętrznego – oparcie życia na Chrystusie. Zespół wychowawczy wspólnie z kandydatami sprząta, przygotowuje posiłki, modli się. Zwieńczeniem są 30-dniowe rekolekcje ignacjańskie. Po ich odbyciu zapada zwykle decyzja o wstąpieniu bądź nie do seminarium.
Pomysł wprowadzenia takiego czasu propedeutycznego był dyskutowany przez polskich rektorów. Zdaniem ks. Pawliny, taki czas jest potrzebny. Pomógłby on kandydatom w zweryfikowaniu motywacji: „dlaczego ja chcę być w ogóle księdzem”. – Chodzi o danie szansy na to, by zewnętrzna pobożność stała się autentycznym życiem wiary. Jeśli się tego nie uczyni przed studiami, to potem seminarzysta zaczyna się mechanicznie zewnętrznie dostosowywać do wymagań, ale w środku pozostaje kimś innym. Stąd nieraz bolesne rozczarowania przed święceniami, a niestety także w kapłaństwie. Druga propozycja to wprowadzenie stażu na parafiach przed diakonatem. Chodziłoby o to, by klerycy mieli okazję zasmakować prozy życia na parafii czy trudów katechizacji. Rektorzy przedstawią wnioski z obrad kard. Stanisławowi Dziwiszowi, przewodniczącemu Komisji Duchowieństwa w polskim Episkopacie, która odpowiada za seminaria. Wielu rektorów spodziewa się decyzji o wprowadzeniu semestru propedeutycznego. Choć – jak to bywa w kościelnych gremiach – były i głosy, by zostawić wszystko tak, jak jest.
Modlimy się za małoSprawa powołań kapłańskich nie zależy tylko od samej organizacji seminarium. Ks. Krzysztof Pawlina: – My się za mało modlimy za powołania. Są akcje powołaniowe, ale potrzebna jest systematyczna modlitwa. Nie możemy pozwolić sobie na zagubienie w naszej świadomości religijnej pojęcia „powołania do kapłaństwa”. Jeśli ten moment prześpimy, to za parę lat nie będzie w ogóle o czym rozmawiać. Chodzi o to, żeby młody człowiek, w którym pojawia się iskra powołania, zobaczył, czuł, że Kościół o to się troszczy, że to jest bardzo ważne i większe od niego samego.
Za: Gość Niedzielny 37/2008
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
» | »»