Była Eucharystia, był hip-hopowy koncert i pokaz graffiti, a nawet przejście przez symboliczną bramę. Jednym słowem coś dla ducha i coś dla ciała. Nic dziwnego, że pielgrzymka z Przasnysza do Rostkowa przyciąga z roku na rok coraz więcej młodych osób.
Wpłaty za Stanisława
Idea pielgrzymek zrodziła się w 1983 roku. Ich pierwszym organizatorem był ks. Janusz Cegłowski, ówczesny wikary w Przasnyszu. – Młodzież skupiała się wtedy wokół plebanii – opowiada ksiądz Janusz. – Było wśród niej wiele zdolnych i bardzo aktywnych osób. Pojechaliśmy razem na wycieczkę do Warszawy. Tam na ulicy podeszła do nas jakaś kobieta i spytała, skąd jesteśmy. Kiedy dowiedziała się, że z Przasnysza, wykrzyknęła: „Ojej! Przecież obok macie Rostkowo, miejsce narodzin Stanisława Kostki, i nic nie robicie?!”. To zdarzenie zapadło młodym ludziom w pamięć. Zaczęli dyskutować nad tym, jak można by rozpropagować Rostkowo. W końcu ktoś wpadł na pomysł pieszych pielgrzymek.
Z początku nie było łatwo. Komunistyczne władze nie wyraziły zgody ze względu na „złe warunki atmosferyczne, szybko zapadający zmierzch i duże natężenie ruchu na ulicach”. Mimo to 2,5 tysiąca młodych osób zjawiło się w kościele o ustalonej godzinie. – Ogłosiliśmy, że przejście będzie miało charakter prywatny, a dalsza część odbędzie się w Rostkowie – wspomina ksiądz Cegłowski. – Jednak młodzież zwarła szyki, a przy komendzie milicji rozwinęła głośniki, śpiewając „Nie zdejmę krzyża z mojej ściany” i „Oddajcie nam Boga”.
Ksiądz Janusz został wtedy ukarany grzywną w wysokości 12 500 złotych. Ale młodzi ludzie postanowili wziąć tę karę na siebie. Pod kościołem rozprowadzali blankiety, na których chętni wpisywali kwotę 10 złotych i tytuł wpłaty: „Za świętego Stanisława Kostkę”. – Przerażona pani z okienka w urzędzie miasta, po konsultacji z sekretarzem partii, wywiesiła kartkę: „Za św. Stanisława Kostkę nie przyjmujemy” – śmieje się ksiądz Cegłowski. – Wtedy cały tłum przeniósł się na pocztę. Rok później władze zezwoliły już na pielgrzymkę, ale jednocześnie ogłosiły w tym samym czasie obowiązkowe zajęcia szkolne.
W klasach nauczyciele zastali jednak puste ławki. Dziś ksiądz Janusz zaangażowany jest w szerzenie kultu św. Stanisława Kostki. Wraz z przyjaciółmi nakręcił nawet film o Świętym, zatytułowany „Skąd się wzięła aureola”. – To jest postać fascynująca nie tylko jako wzór praktycznego życia, ale także jako mistyk. Człowiek o wielkiej determinacji, połączonej z silnym doświadczeniem wewnętrznym. Szkoda, że zamiast tego często pokazuje się nam przesłodzony obraz młodzieńca, który rzekomo mdlał, gdy usłyszał brzydkie słowo – ubolewa organizator pierwszych pielgrzymek.