Różne były drogi, które ich zaprowadziły za klasztorną furtę. Nie wszyscy angażowali się w życie parafii... - klerycy o swoim powołaniu.
Klerycy diecezjalni o swoim powołaniu też mówią bardzo różnie. Wielu nie myślało o kapłaństwie. Wychowywali się w rodzinach katolickich, byli ministrantami, przyznawali się do głębokiej wiary i myśleli (mieli nadzieję?), że to im w życiu wystarczy. Niekiedy proboszcz stawiał pytanie o przyszłość. Tylko niektórzy wiedzieli od początku.
- W ogólniaku marzyłem o dziennikarstwie - wspomina Marcin Piasecki. - Podjąłem nawet studia w Warszawie. Życie układałem „po swojemu”. Po roku coś się zmieniło. To już nie proboszcz pytał...
W końcu przyszedł do seminarium. Na początku odczuwał strach, że się pomylił. Przełożeni uświadomili mu, że musi znaleźć odpowiedź na dwa pytania: czy on tego chce, i czy tego chce Bóg? Na obydwa odpowiedział pozytywnie.
- Dziś jestem diakonem - mówi Marcin. - Jedni się śmieją, drudzy się dziwią, jeszcze inni wieszają psy. Ja chcę być księdzem i tego samego chce Bóg. To wystarczy, żeby być szczęśliwym.
Powołanym trudno mówi się o powołaniu. Niektórzy od zawsze słyszą w sobie jakiś dziwny głos. Inni decyzję podejmują znacznie później. Są też „spóźnieni”, którzy mimo wewnętrznych pragnień, wybierają świeckie kierunki studiów. Chcą zapomnieć, ale z każdym miesiącem coraz bardziej przekonują się o przeznaczeniu. Kiedy trafiają do seminarium, towarzyszy im dziwne przekonanie, że wracają „do domu”. Mimo że seminaryjne korytarze przemierzają po raz pierwszy.
- Głos w sercu nie ustawał - wspomina Marcin Chmielewski. - Im bardziej oddalałem myśli o kapłaństwie, tym wyraźniej czułem, że jestem powołany. Zacząłem się bronić. Trudno było zrozumieć Bożą wolę. Na początku uważałem, że to był wyrok. Później się okazało, że nagroda.
Marcin nie wyobraża sobie życia poza kapłaństwem. O Eucharystii mówi w kategorii szczęścia. Już dzisiaj cieszy się z dzieci, którym udzieli chrztu i Pierwszej Komunii św. Ta radość każe mu dodawać odwagi młodszym kolegom. - Jeśli czujesz - zachęca - że Jezus cię woła, nie wzbraniaj się, nie walcz, pójdź za Nim.
Słuchając słów, które klerycy wypowiadają z entuzjazmem, trudno nie myśleć o tych, którym coś nie wyszło. Księży można przecież spotkać w ośrodkach odwykowych czy w przytułkach dla bezdomnych. Wielu z nich „spaliło za sobą mosty” i nie mają dokąd wracać. Niestety, taki był ich wybór.
- Nam nigdy nie wolno potępiać - mówi brat Wit. - To tak, jak byśmy stali na miejscu Boga. Zawsze jest wspólnota, która musi pomóc. Najlepiej, zanim dojdzie do nieszczęścia. - Żyj tak - powtarza za św. Franciszkiem - by inni, patrząc na ciebie, mieli wyrzuty sumienia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.