Siostry bez twarzy

Każdego wieczoru idą na „berzę”. To w slangu bywalców wrocławski dworzec główny. „Ich” dziewczyny wysypują się na niego razem z nocą. Nie tak wyzywające jak w filmach o prostytutkach. Ale siostry potrafią je rozpoznać.

Seks za „serce”
Już po opuszczeniu ośrodka podopieczne długo nie oddają klucza. To znak, że czuły się tu jak u siebie. Czasem pomagają w resocjalizacji młodszych koleżanek. Siostry mieszkają z nimi. S. Edyta: – W codziennym życiu wychodzi nasza relacja z Bogiem, dziewczyny to widzą.

Przedtem sama myślała, że klasztory istniały tylko w średniowieczu. Powołanie przyszło nagle. Z dnia na dzień przestała słuchać muzyki techno, a zaczęła religijnej. Dopiero w zakonie dowiedziała się o charyzmacie pracy ulicznej. Ale najpierw zaczęła studiować ekonomię. Przydaje im się to dziś przy pisaniu programów resocjalizacji dzieci ulicy, których realizacją też się zajmują. Potem przeniosła się na resocjalizację.

Pierwszy wstrząs przeżyła na widok dojrzałych kobiet, stojących na jednej z wrocławskich ulic. Potem było już z górki. Dziś same do niej zagadują. S. Goretti od razu wiedziała, że wybierze zgromadzenie maryjne. Powołanie do pracy z dziewczętami odkryła dopiero w zakonie. Przyuczała ją s. Anna z Katowic. – Te dziewczyny są bardzo spragnione czułości – opowiada. – Dlatego sutenerom tak łatwo przygotować je do prostytucji. Najpierw zajmują się porzuconą.

Zapewniają jej byt, kupują ciuchy, pozornie okazują serce. A ona odpłaca im seksem. – Kiedyś zapytałam jedną, wobec której sutener używał przemocy, dlaczego z nim jest, skoro ją bije, wyzywa od szmat? Odpowiedziała: „Ale czasem mnie przytuli”. Siostrze udało się wyprowadzić tę dziewczynę na rozmowę poza dworzec. Coś się zaczęło w niej zmieniać, umówiła ją z księdzem. Ale jej „stróże” byli szybsi. Wywieźli ją za granicę. Ostatni telefon od niej odebrała spod Zgorzelca.

Dziewczyny i siostry
Każda z dziewczyn ma swoją historię. Nie podają imion. Za to opowiadają o swoich przejściach. Jedna z nich, 26-latka, w krytycznym momencie podeszła do policjanta na dworcu. „Popełnię samobójstwo” – powiedziała mu. Uzależniona od narkotyków i alkoholu była w czwartym miesiącu ciąży. Z domu wyrzuciła ją pijana matka. Najpierw poszła na odwyk, a potem do ośrodka. S. Goretti: – Kiedy wyprawialiśmy jej urodziny, jedna z koleżanek musiała wyjechać i zostawiła jej życzenia na karteczce.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6