W ubiegłym roku liczba kleryków w seminariach duchownych spadła o 10 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim - wynika z raportu Krajowej Rady Duszpasterstwa Powołań. Spadła też liczba kandydatów do zakonów. Jeśli tendencja się utrzyma, to za kilkanaście lat może zabraknąć nam kapłanów - do chóru mediów alarmujących o spadku powołań dołączył dziennik Polska.
Według biskupa Wojciecha Polaka, przewodniczącego Rady Duszpasterstwa Powołań, przyczyną jest "antypowołaniowa kultura" panująca w świecie. Młodzi mężczyźni boją się porzucić wygodne życie na rzecz służby Kościołowi. - Przeraża mnie konsumizm i wygodnictwo młodych ludzi - mówi ojciec Jan Góra, organizator stutysięcznych zlotów młodzieży w Lednicy koło Gniezna.
Jeszcze trzy lata temu wydawało się, że w Polsce kryzys powołań nie może się zdarzyć. Co prawda daleko nam było do sytuacji z lat 80. ubiegłego wieku, kiedy seminaria pękały w szwach, ale tuż po śmierci Jana Pawła II nastąpił wzrost liczby kleryków.
Do seminariów poszło wówczas 1145 młodzieńców. W ubiegłym roku o 400 mniej. Wśród przyczyn kościelni eksperci wskazują także głęboki kryzys rodziny. Jednym ze sposobów na wzrost liczby powołań ma być ożywienie życia duszpasterskiego.
Kim jest statystyczny kleryk w polskim seminarium? Jeszcze kilka lat temu pochodził z wioski albo małego miasteczka. Dziś wywodzi się z wielkiego miasta i aktywnie uczestniczy w życiu duszpasterskim Kościoła.
Łącznie w diecezjalnych seminariach duchownych uczy się 4257 kleryków i choć statystyki idą w dół, to i tak Polska jest europejskim liderem, jeśli chodzi o powołania.
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).