Ks. Przemysław Superson mówi o najlepszym miejscu, żeby doświadczyć „czegoś”. Czego? Przekonajcie się sami.
Jędrzej Rams: W tym roku odbędzie się jubileuszowe Spotkanie Młodych. Będzie jakoś ważniejsze od poprzednich?
ks. Przemysław Superson: Każde z tych spotkań w ciągu 25 lat było ważne, a nawet bardzo ważne. Przyjeżdżali w tym czasie do nas duszpasterze młodzieży z innych diecezji i podpatrywali, co robimy.
Legnickie Pole to dobre miejsce?
Tak i to pod wieloma względami. Na pewno jest nam tutaj wygodnie, jeśli chodzi o logistykę. Bez problemu – wespół z władzami gminy – możemy przyjąć kilkuset uczestników i zapewnić im godziwe warunki. Do Legnickiego Pola łatwo dojechać, jest blisko Legnicy, a jednocześnie na uboczu. Przy tym jest to ważny punkt na mapie kulturowej i religijnej. Tutaj rozegrała się bitwa z Tatarami. Tutaj znajduje się bazylika mniejsza. Tutaj też jest sanktuarium wielkiej świętej – Jadwigi. Jest to więc naprawdę dobre miejsce na spotkanie z Panem Jezusem i drugim człowiekiem.
Jakie będzie hasło w tym roku?
Przeżywamy rok duszpasterski ukierunkowany na Ducha Świętego. Dlatego wołamy: „Przyjdź!”. Zawołanie to kierujemy jednak nie tylko do Ducha Świętego, ale do każdego, kto je słyszy. Mówimy mu, by przyszedł i przeżył z nami spotkanie z Bogiem. Sami też odczytujemy te słowa jako nasz rachunek sumienia, pytając o naszą otwartość na przyjęcie Ducha i drugiego człowieka. Pan Bóg przecież woła szczególnie ludzi młodych. Ten głos musi jednak dotrzeć do ich serc. Spotkanie Młodych od 25 lat stwarza im miejsce i czas, aby otworzyć się i doświadczyć niewyobrażalnie dobrej mocy Boga. J
Jaki jest przekrój wiekowy uczestników SM?
Szeroki. Sporo jest studentów, sporo gimnazjalistów. Najwięcej uczniów szkół średnich, bo to jest wiek, kiedy następuje pewien zwrot w myśleniu o wartościach. Zbliża się też chwila wejścia w dorosłość, podjęcia często niełatwych decyzji. Przyjeżdżają i przyglądają się swojej wierze i innym młodym.
Trudno jest stworzyć program i zapraszać prelegentów dla tak wymagającego audytorium?
Zapraszamy prelegentów, patrząc przede wszystkim na jedną cechę – autentyczność. Młodzi bowiem szukają ludzi szczerych, którzy doświadczyli „czegoś”. Młodzież jest wrażliwa i czuła i zaraz wychwyci fałsz. Mamy na co dzień świat wirtualny, odległy, a uczestnicy SM szukają prawdziwych relacji i prawdziwych świadków, od których mogliby się uczyć życia. To dotyczy zarówno ich rówieśników, jak i np. ojca Leona Knabita, który ma już swój wiek. Warunek jest jeden – mówiący musi być przekonujący. Wówczas trafi do serc uczestników.
A doświadczają oni czegoś?
Pewnie! Jako ksiądz mogę powiedzieć z własnego doświadczenia, że wysłuchuję bardzo szczerych i głębokich spowiedzi. Później widzę, jak tańczą i głośno śpiewają. Jest im po spowiedzi po prostu o wiele lepiej. Te dni zmieniają dużo w ich życiu. Spotkania Młodych przynoszą autentyczne i trwałe zmiany na lepsze.
Przez wiele lat SM kończyło się nabożeństwem. Jak będzie w tym roku?
Będzie jedna niespodzianka, ale nie mogę zdradzić jaka. Powiem tylko, że zmieniliśmy układ i spotkanie rozpoczynać będziemy nabożeństwem. Na zakończenie zaplanowaliśmy zaś wielki koncert uwielbieniowy. Mam nadzieję, że on „dopakuje” taką dobrą energię uczestnikom przed wyjazdem do domów. Te spotkania zapadają młodym głęboko w sercach. Myślę, że diecezji legnicka nie byłaby tym, czym jest, gdyby nie te tysiące osób, które choć raz były na Spotkaniu Młodych. Mniej lub bardziej doświadczają tutaj „czegoś” i idą potem w świat. I zmieniają ten nasz świat na lepsze od 25 lat.• jedrzej.rams@gosc.pl
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.