Przez setki lat prymas z Gniezna wpływał na losy Kościoła w całej Polsce. Dzisiaj nie ma znaczenia politycznego, ale symbolizuje tysiącletnią tradycję polskiego chrześcijaństwa.
Sam jej widok miał tak przerazić prymasa, że 12 sierpnia niespodziewanie zmarł. Jednak po mieście długo krążyła plotka, że się otruł, obawiając się publicznej egzekucji. Lud go nie żałował, a wydarzenie podsumowano wierszykiem: „Książę prymas zwąchał linę, wolał proszek niż drabinę”. Mianowany po jego śmierci abp Ignacy Krasicki nie używał już tytułu prymasa, gdyż zakazał mu tego król Prus. Przeciwko tytułowi prymasa działali wszyscy zaborcy, zwłaszcza władcy Prus i Rosji, którzy już w 1793 r. postanowili, że żaden zwierzchnik kościelny nie może sprawować jurysdykcji na ziemiach pod panowaniem drugiego z nich.
Chodziło o praktyczną likwidację zwierzchnictwa arcybiskupa gnieźnieńskiego nad pozostałymi prowincjami kościelnymi. Pod naciskiem władz pruskich papież Pius VII w 1821 r. połączył unią personalną diecezję poznańską z archidiecezją gnieźnieńską na zasadzie równorzędności. Arcybiskup gnieźnieński i poznański rezydował odtąd w Poznaniu, co miało sprowadzić jego urząd do roli jednego z wielu biskupów w jednej z pruskich prowincji. Aby osłabić znaczenie tytułu prymasowskiego, także carowie ustanowili dla Królestwa Kongresowego tytuł prymasa. Podobnie zrobili Habsburgowie, nadając metropolicie lwowskiemu zupełnie fikcyjny tytuł prymasa Galicji i Lodomerii.
Prymasi niezłomni
Zamiary likwidacji urzędu prymasa rozbiły się jednak o wolę kolejnych papieży, którzy pomimo kryzysu w XIX w. instytucji Państwa Kościelnego, które upadło wraz ze zjednoczeniem Włoch, mniej lub bardziej formalnie potwierdzali, że arcybiskup gnieźnieński jest prymasem Polski. Tym bardziej że w XIX w. przyszedł czas wybitnych prymasów: abp. Leona Przyłuskiego i kard. Mieczysława Halki Ledóchowskiego. Mimo wielu szykan ze strony pruskiego rządu, a nawet uwięzienia i wygnania, jak było w przypadku kard. Ledóchowskiego, stale podkreślali, że są dziedzicami prymasowskiej tradycji. Szacunek okazywali im także polscy biskupi rezydujący w diecezjach na terenie innych zaborów. Szczególnie głośna była audiencja, jaką w czerwcu 1862 r. udzielił abp. Przyłuskiemu papież Pius IX, niezwykle dla Polaków życzliwy.
Publicznie tytułował go wówczas Prymasem Polski, co zostało szeroko nagłośnione w opinii publicznej wszystkich zaborów. Także kard. Ledóchowski, gdy uczestniczył w Soborze Watykańskim I, używał oficjalnego tytułu Prymasa Polski, co doprowadzało do furii urzędników pruskich. Szerokim echem w całej Europie odbiło się także przekazanie Piusowi IX w 1883 r. przez polską delegację ze wszystkich zaborów obrazu Jana Matejki, przedstawiającego zwycięstwo Sobieskiego pod Wiedniem. Kard. Ledóchowski w swym przemówieniu podkreślił, że występuje jako prymas w imieniu wszystkich Polaków.
Symbolicznym zamknięciem ponadstuletnich zmagań o utrzymanie tytułu prymasa było zgromadzenie wszystkich polskich biskupów pod przewodnictwem prymasa Edmunda Dalbora przy konfesji św. Wojciecha w Gnieźnie w sierpniu 1919 r., aby podziękować za odzyskanie niepodległości. Nie trwała ona długo. Kolejny prymas Polski kard. August Hlond na prośbę rządu udał się we wrześniu 1939 r. na emigrację, a gdy wrócił wiosną 1945 r., w kraju rządzili już komuniści. Rozumiejąc potrzebę stałej obecności w Warszawie, dążył do reorganizacji prowincji podlegającej prymasowi.
W 1946 r. uchylona została czasowo unia personalna z Poznaniem, a kard. Hlond został mianowany metropolitą warszawskim, nadal pozostając gnieźnieńskim. Od tej pory prymas urzędował głównie w Warszawie. Ten stan trwał także w czasie rządów prymasa Stefana Wyszyńskiego. Prymasem został w 1948 r. i pełnił ten urząd przez 33 lata, najdłużej w jego historii. Odegrał fundamentalną rolę w powojennej historii Polski, jako duchowy przywódca narodu i obrońca wiary. Nie bez powodu Jan Paweł II nazwał go Prymasem Tysiąclecia, co podkreślało zupełną wyjątkowość tej posługi. Jego dzieło w trudnych warunkach stanu wojennego i transformacji ustrojowej po 1989 r. kontynuował kard. Józef Glemp.
W 1992 r. Jan Paweł II dokonał zasadniczych zmian w terytorialnej organizacji kościelnej, powołując osiem nowych metropolii, m.in. gnieźnieńską. Tytuł prymasa nadal jednak zachował kard. Glemp, jako kustosz relikwii św. Wojciecha do ukończenia 80. roku życia, tj. do 18 grudnia br. Jednak jego jurysdykcja została ograniczona jedynie do metropolii warszawskiej. W 2006 r. Benedykt XVI zadecydował, że tytuł Prymasa Polski powraca na stałe do arcybiskupa gnieźnieńskiego. Dopóki kard. Glemp był przewodniczącym Episkopatu Polski, w rękach prymasa koncentrowała się zarówno rzeczywista władza, jak i historyczne dziedzictwo urzędu prymasa. Obecnie, gdy pracami Konferencji Episkopatu kieruje pochodzący z wyboru jej przewodniczący, z tytułem Prymasa Polski wiążą się jedynie honor i prestiż. Ale to także ważne.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).