Rzeczywisty rozwój wymaga myślenia o technice w perspektywie człowieka jako osoby, we wszystkich sferach jego życia. Innymi słowy: najważniejsze dla rozwoju jest nie pytanie, czy coś jest możliwe do wykonania przy obecnych możliwościach technologicznych, ale po co mielibyśmy to wykonywać i jakie dobro lub zło wniesie to w życie nasze i innych ludzi.
Postawienie techniki w centrum – najjaskrawiej widoczne w sferze bioetyki – dotyczy jednak wszystkich dziedzin życia. Skupienie na technicznych rozwiązaniach w planowaniu rozwoju prowadzi do pomylenia celów ze środkami. Dla przedsiębiorcy najważniejszym kryterium staje się maksymalizacja zysku, dla polityka władza, dla naukowca osiągnięcia badawcze. Powstaje sieć relacji, które jednak nie zmieniają sytuacji narodów. Podobnie dzieje się, jeśli problemem jest zapewnienie pokoju. Z pewnością potrzebne są w tej sytuacji i działania polityków i inicjatywy gospodarcze, niemniej to nie wystarczy. Trzeba jeszcze dostrzec ludzi, będących podmiotem działań, i ich oczekiwań.
Pokoju czy rozwoju krajów ubogich nie zapewnią same siły rynku czy polityka międzynarodowa, potrzeba ludzi - fachowców, którzy „w swoim sumieniu przeżywają głęboko wezwanie dobra wspólnego” – konkluduje papież.
"Zadziwia arbitralna selektywność wobec tego, co dzisiaj zostaje proponowane jako godne szacunku" – komentuje papież - "Wielu gotowych do gorszenia się z rzeczy marginalnych wydaje się tolerować niesłychane niesprawiedliwości." „Podczas, gdy ubodzy pukają jeszcze do drzwi bogaczy, bogaty świat wydaje się nie słuchać więcej tych uderzeń do drzwi z powodu sumienia niezdolnego już do rozpoznania tego, co ludzkie” – dodaje.
Absolutyzm techniki znajduje także wyraz w spojrzeniu na samego człowieka. Na problemy i napięcia związane z życiem wewnętrznym patrzy się dzisiaj często jedynie z punktu widzenia psychologicznego czy wręcz neurologicznego (redukcjonizm neurologiczny), gubiąc przy tym sferę duchową. Za ja człowieka uznaje się jego psychikę, a zdrowie duchowe oznacza często dobre samopoczucie emocjonalne. Tymczasem „człowiek rozwija się, gdy wzrasta w duchu, […], gdy prowadzi dialog z samym sobą oraz ze swym Stwórcą. Pozostając z dala od Boga człowiek jest niespokojny i chory”. Skutek? Wyobcowanie społeczne i psychologiczne, liczne nerwice, zniewolenie przez narkotyki i rozpacz. Pojawia się poczucie opuszczenia, które przynosi cierpienie, mimo podejmowanych najróżniejszych terapii.
W końcu: dominacja spojrzenia technicznego „zmierza do wytworzenia niezdolności dostrzegania tego, czego nie można wyjaśnić zwykłą materią” A przecież każdy człowiek doświadcza, że jego życie ma także wymiar niematerialny i duchowy.
„Bez Boga człowiek nie wie, dokąd zmierza i nie potrafi nawet zrozumieć tego, kim jest.” – podsumowuje encyklikę Ojciec Święty – „Humanizm wykluczający Boga jest humanizmem nieludzkim.” To świadomość przynależności do rodziny Boga – osobiście i we wspólnocie – daje zdolność działania na rzecz integralnego rozwoju całej ludzkości. To posłuszeństwo Bogu otwiera na ludzi i ich potrzeby, a zamknięcie na Niego prowadzi do zapomnienia także o drugim człowieku.
Problemów jest wiele. Czy to na nasze siły? Kończąc dokument papież przypomina słowa Jezusa: „beze Mnie nic nie możecie uczynić” i konkluduje: „Rozwój potrzebuje chrześcijan z ramionami wzniesionymi do Boga w postawie modlitwy, chrześcijan kierujących się świadomością, że miłość pełna prawdy, caritas in veritate, z której wywodzi się autentyczny rozwój, nie jest naszym wytworem, ale zostaje nam przekazana w darze.”
To podstawowe tematy poruszone w encyklice Caritas in veritate. Do omówienia pozostało kilka kwestii szczegółowych, dotykających zagadnienia globalizacji (ochrona środowiska, turystyka i migracje, rola związków zawodowych w świecie globalnym, media, etc.) które postaram się poruszyć w kolejnym tekście.
Zdjęcie: "Powrót do przyszłości (1)" - digital cat / www.flickr.com (CC)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.