Ziemia dobrzyńska to kraina lasów, jezior, pagórków i…ludowych legend. Jedną z nich jest przekaz o zniszczonym kościele, dziwnych zdarzeniach i skrzyni ukrytej na dnie jeziora.
Chojno to mała wieś w parafii Obory, należąca terytorialnie do diecezji płockiej. Trudno tam trafić, a jeszcze trudniej znaleźć miejsce, gdzie w zamierzchłych czasach stał kościół. Nic dziwnego – do niedawna na miejscu dawnej świątyni był tylko pagórek i drewniany krzyż, ledwo widoczny w gęstwinie dzikiego bzu.
Dopiero w lipcu tego roku, z inicjatywy mieszkańców Chojna i duszpasterzy z Obór, udało się uporządkować teren i upamiętnić parafialny kościół wysokim, metalowym krzyżem.
Mówią fakty
Ma on upamiętniać miejsce, gdzie stał kościół pw. św. Stanisława, zniszczony przez Szwedów w XVII wieku. Wzmiankę o tych dramatycznych wydarzeniach można znaleźć w aktach klasztornych ojców karmelitów w Oborach. Świątyni nigdy już nie odbudowano. Niektóre ocalałe sprzęty, takie jak kropielnice czy dzwony, trafiły do sąsiednich kościołów. Dziś już nic nie pozostało z dawnej budowli, ale mieszkańcy wiedzą, że niepozorny pagórek nad chojeńskim jeziorem skrywa resztki kościoła i mnóstwo ludzkich kości z parafialnego cmentarza. Tyle mówią fakty.
Dzwony z jeziora
Najciekawszy jest jednak ludowy przekaz, jaki tym wydarzeniom towarzyszy. Zapytywani przeze mnie mieszkańcy Chojna podawali różne wersje legendy. Ta pierwsza opowiada o małym jeziorze zwanym „Książem” lub „Księżym Jeziórkiem”, znajdującym się w głębi lasu. Nad jego brzegiem miał się mieścić mały kościół czy też kaplica, która z nieznanych przyczyn, podczas odprawianego w niej nabożeństwa, runęła do jeziora, zatapiając wszystkich. Do dziś w tym miejscu widnieje głęboka rozpadlina, która rzekomo wskazuje na to wydarzenie. Starsi mieszkańcy opowiadają, że zbierający grzyby czy jagody w lesie nad Książem, słyszą czasem dobiegający ze spokojnej toni jeziora dźwięk dzwonów i łacińskie śpiewy.
Co zawierała skrzynia?
Druga wersja tego opowiadania mówi, że jezioro Książ to po prostu to samo jezioro, które wszyscy dziś nazywają Chojeńskim, a opowiadanie o zatopionym kościele to zniekształcony przekaz historii kościoła, zniszczonego przez Szwedów. Stał on rzeczywiście tuż nad brzegiem jeziora i zniknął na skutek zniszczenia. Podobno to właśnie w tym jeziorze, w obawie przed rabunkiem, zatopiono skrzynię z cennymi rzeczami mieszkańców. Do dzisiaj nikt jej nie wydobył…
Jak w każdym ludowym podaniu, fakty historyczne i produkt ludzkiej wyobraźni wymieszały się w jedno i jak w każdej legendzie, dociekliwy umysł zadaje więcej pytań niż jest odpowiedzi: Dlaczego w ludowym przekazie ciągle wymienia się dwa miejsca, w których był kościół? Co tak naprawdę ukryto w obawie przed szwedzkim rabunkiem? Kto zna tajemnicę jeziora?
Na te pytania chyba już nikt nie udzieli odpowiedzi…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.