Każdy z małżonków zachowuje swoją odrębność przed Bogiem i powinien śledzić działanie Ducha w swoim życiu, aby osobiście odpowiedzieć na własne powołanie do świętości, obejmujące jako zasadniczy aspekt uświęcanie swojego życia małżeńskiego i rodzinnego w głębokiej współpracy z małżonkiem.
W ten sposób powołanie małżeńskie pomaga odkryć znaczenie i zasięg, jakie w Bożym planie odkupienia ma ludzka i zwyczajna rzeczywistość, składająca się na życie małżonków. Należy jednak zauważyć: nie chodzi po prostu o to, że każdy z małżonków może uświęcić swoje życie małżeńskie – w taki sam sposób, jak na przykład swoją pracę – jeżeli zachowuje uczciwe intencje. Najistotniejsza różnica polega na tym, że uświęcająca siła małżeństwa ma wewnętrzny, sakramentalny charakter. „Właściwym źródłem i pierwotnym środkiem uświęcenia małżeństwa i rodziny chrześcijańskiej jest sakrament małżeństwa, który podejmuje i rozwija łaskę uświęcającą chrztu”.
Powołanie małżeńskie a odrębność małżonków
Należy sprecyzować: powołanie do świętości zostaje właściwie określone przez małżeństwo w wymiarze małżeńskim, to znaczy w tym, w którym małżonkowie stają się jednym ciałem zgodnie z celami małżeństwa. Relacja małżeńska nie wyczerpuje przeto relacji każdego z małżonków z Bogiem i z Kościołem (tak samo jak osoba ludzka nie wyczerpuje się całkowicie w swoim wymiarze małżeńskim).
Osoba żyjąca w małżeństwie nie może miłować Boga i dążyć do świętości, pomijając swoje małżeństwo, ale też jej obcowanie z Bogiem i jej uświęcenie nie odbywają się wyłącznie poprzez małżeństwo. Każdy z małżonków zachowuje swoją odrębność przed Bogiem i powinien śledzić działanie Ducha w swoim życiu, aby osobiście odpowiedzieć na własne powołanie do świętości, obejmujące jako zasadniczy aspekt uświęcanie swojego życia małżeńskiego i rodzinnego w głębokiej współpracy z małżonkiem. Dlatego może się zdarzyć, że oboje małżonkowie w pełni zgadzają się co do chrześcijańskiego charakteru swojego życia małżeńskiego, ale jedno z nich jest bardziej religijne niż drugie. Może też się zdarzyć, że uprawiają, poza zwykłymi praktykami w rodzinie, odmienną pobożność lub zachowują odmienne tradycje duchowe, że jedno z nich więcej troszczy się o swoje osobiste apostolstwo albo formację chrześcijańską bądź mają w tych dziedzinach odmienne zobowiązania – i tak dalej. Jest nawet możliwe (i częste), że jedno z małżonków chłodno przeżywa wiarę albo nie praktykuje. W tym wypadku, zważywszy, że uświęcanie życia małżeńskiego polega w istotnym stopniu na prawidłowym przeżywaniu samej rzeczywistości małżeńskiej, drugi małżonek nadal może przeżywać ją po chrześcijańsku i pomagać w ten sposób współmałżonkowi, aby dzięki miłości i na skutek szlachetnego pożycia małżeńskiego pewnego dnia odkrył miłość Boga.
W tych wszystkich sytuacjach możliwe jest – poza dobroczynnym wpływem przykładu i szczególnego obcowania świętych, jakie występuje w rodzinie – wzajemne udzielanie się, w mniejszym lub większym stopniu, osobistej zażyłości duchowej. Nie musi być ona całkowita, jak również nie jest konieczna całkowita rezerwa. Należy roztropnie – uwzględniwszy okoliczności – decydować, czym się dzielimy (nie jest – na przykład – brakiem zaufania małżeńskiego fakt, że jedno z małżonków nie opowiada drugiemu treści swoich spowiedzi albo walk wewnętrznych, w których współmałżonek nie jest w stanie mu pomóc ani doradzić). Uwzględnić trzeba również stopień duchowej harmonii, postęp we wzajemnym poznaniu, charakter.
W każdym razie, zważywszy, że małżeńska zażyłość powinna być również źródłem wzrastającego zaufania i przyjaźni, jest czymś naturalnym i słusznym nieustanna wzajemna komunikacja, przy delikatnym poszanowaniu wolności i sumienia współmałżonka.
***
Powyższy tekst jest fragmentem książki Jorge Mirasa i Juana Ignacio Banaresa "Małżeństwo i rodzina", która ukazała się nakładem Wydawnictwa Świętego Wojciecha.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.