Fragment książki zatytułowanej "...żywot wieczny. Amen". O. Joachim Badeni w rozmowie z Aliną Petrową-Wasilewicz. Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rafael.
Mało kto lubi samotność...
Święty Brunon, założyciel Kartuzji, mawiał: „O solitudo beata, o beata solitudo! – O błogosławiona samotność, samotność błogosławiona!”. To jest hasło kartuzów. Dobrze wybrali.
Samotność jest bardzo trudna, trudno więc się odnosić do niej z takim entuzjazmem jak św. Brunon. Na różne sposoby szukamy towarzyszy.
Przypuśćmy, że ktoś jest bardzo aktywny zawodowo – pracuje, wykłada, prowadzi prace doktorskie, albo jako duszpasterz ciągle głosi konferencje, organizuje obozy letnie, wędrówki. Szybko płynie jego młode życie. Powoli, powoli, z biegiem lat, okazuje się jednak, że nie jest już w stanie dorównać tempu życia młodych ludzi. Stało się ono tempem starego człowieka. Wobec tego, siłą rzeczy, albo jest zwalniany przez przełożonych z niektórych obowiązków, albo sam widzi, że nie da rady spełniać pewnych posług, więc się wycofuje, przechodzi w samotność. Nagle zanika w nim żywioł młodości. Ciekawość, dociekanie prawdy przez studium nie jest już tak ekscytujące. Nie interesuje go już nauka, sprawy zawodowe ani kontakt z ludźmi młodymi. Zostaje zupełnie sam, bez życia, bez zadań. Nieraz pojawia się wtedy depresja, czyli choroba braku życia. Bo człowiek albo się z tym godzi, albo przed tym broni, wynajdując sobie rozmaite zajęcia, szukając czegoś zastępczego. Zamiast szukać Pana Boga, zaczyna hodować króliki lub zbiera znaczki pocztowe, żeby się czymś zająć. Nie zajmuje się Bogiem, tylko czymkolwiek. To oczywiście nasza ludzka słabość.
To właśnie ci zwyczajni ludzie, o których pytałam, tak robią.
To nasza powszechna ludzka słabość. Może my, księża, za mało o tym mówimy. Powinniśmy pomagać w otwarciu się na wiarę w Boga i czekać. Pan Bóg nie reaguje od razu. Czasem działa błyskawicznie, ale zazwyczaj wymaga cierpliwości. Tak od Izraela wymagał, by cierpliwie czekał na Jego pomoc. Po pewnym czasie cierpliwości, bardzo męczącej, może nastąpić oczyszczenie z egoizmu – takiego czy innego – które tamuje Bogu dojście do człowieka. Boleści samotności mogą być bardzo poważne. Dużo i dobrze pisał o tym św. Jan od Krzyża. Nazywał ten stan ciemną nocą zmysłów i ciemną nocą ducha. Ludzie starzy je przechodzą, a że o tym nie wiedzą, to biorą różne pigułki, leczą się. To jest niepotrzebne. Gdyby ich poinformowano, że są to oczyszczenia przed przyjęciem Boga samego w Jego tajemnicach, to może tym emerytom czekającym na koniec byłoby łatwiej ten okres przeżyć.