Księża na emeryturze

Dom księży emerytów - mieszkają obok siebie w jednym domu. Kiedyś proboszczowie, dziekani, pracownicy kurii i innych kościelnych instytucji; dziś – księża emeryci.

Reklama

– Pracowałem na parafii, dopóki starczało mi sił. Gdy ich zaczęło brakować, nie chciałem, aby wspólnota, gdzie byłem, miała przez to cierpieć. Myślałem długo i przygotowywałem się do przejścia na emeryturę. To nie było takie proste, ale w regule mojego życia zapisałem sobie: nie będę oszczędzał zdrowia i życia dla sprawy Bożej. Jeżeli zdrowie przestanie służyć, będzie to znak, abym odszedł. Tak zrobiłem, ale nie czuję się, jakbym był poza nawiasem, niepotrzebny. Równie dobrze mogę służyć Kościołowi, będąc emerytem: modląc się i pomagając duszpastersko – mówi ks. Tadeusz Janowski, emerytowany proboszcz parafii Lekowo. Od 4 lat mieszka w płockim Domu Księży Emerytów. Wraz z nim przebywa tu 34 księży, którzy z racji zdrowia i wieku nie pracują już czynnie na parafiach czy w kurii. Nie są jednak bezrobotni.

Zapał nie gaśnie
Gdy przychodzi niedziela, wielu wyjeżdża do pomocy duszpasterskiej do parafii, są bowiem doświadczonymi spowiednikami. Można ich spotkać na uroczystościach w katedrze i seminarium, na spotkaniach kapłańskich. Ks. Romuald Andruszkiewicz cały czas pracuje duszpastersko: jest kapelanem w hospicjum.

– Chodzę tam codziennie na 4 godziny. Nie wiem, co to znaczy być emerytem, bo ciągle nie mam czasu wolnego. Przez 8 lat mojej pracy w hospicjum towarzyszyłem już około 8 tysiącom osób w ich odchodzeniu, ale najsmutniejsze były dla mnie chwile, gdy ktoś świadomie rezygnował z pojednania z Bogiem. Mimo tak trudnych doświadczeń dzisiaj została we mnie radość z kapłaństwa. Ks. Zdzisław Konarzewski od wielu lat jest kapelanem sióstr pasjonistek. – Codziennie jestem u sióstr. Mam stałe z nimi zajęcia i godziny wypełnione obowiązkami w ich domu.

Pod wspólnym dachem
– Tu czujemy się jak w domu: mamy kaplicę, w pokoju obok kolegę, wspólne tematy i przeszłość pracy kapłańskiej, która nas łączy – mówi ks. Józef Prądzyński, dziś emeryt, który remontował dom dla starszych księży i organizował jego funkcjonowanie. Codziennie o godz. 15.00 można spotkać księży w kaplicy na Koronce do Bożego Miłosierdzia.

– Teraz mamy wiele czasu na modlitwę, bo kaplica jest pod wspólnym dachem w domu, gdzie mieszkamy – mówi ks. Janowski. – Gdy przyszedłem do tego domu, musiałem spojrzeć na siebie krytycznie, na własne trudności i ograniczenia wiekowe. Na nowo musiałem się nauczyć żyć w grupie, gdzie trzeba ustępować, przebaczać i unikać konfliktów. Po wielu latach pracy na parafii to wielkie wyzwanie dla księdza. – Bardzo mnie buduje przykład mojego kolegi – księdza na wózku: nigdy nie słyszałem od niego słowa skargi czy narzekania – mówi ks. Zdzisław Konarzewski. Ale są też problemy. Jednym z nich jest samotność. Wydaje się, że księża są z nią oswojeni, ale to nie jest do końca prawda.

– Cały czas musimy się uczyć bycia razem. Potrzeba nam małych grup kapłańskich, więcej wspólnych spotkań – mówi ks. Romuald Andruszkiewicz. – To dobry czas na odkrycie własnych pasji i zainteresowań. – Księża dużo czytają, nie zniechęcają się. Jeden z nich z pasją zajmuje się fotografią i prowadzi kronikę naszego domu – mówi ks. Grzegorz Dobrzeniecki, dyrektor domu dla księży emerytów. – W tym wszystkim chodzi o to, aby nauczyć się nadziei bliskiego spotkania z Jezusem, aby spokojnie i pogodnie przygotować się do śmierci – dodaje ks. Konarzewski.

Pomysł Błogosławionego
– Często modlimy się do arcybiskupa, aby on wstawiał się za nami, i dziękujemy za to, że powołał ten dom do istnienia – mówi ks. Janowski. Do dziś zachował się dokument abp. Nowowiejskiego z 1937 r., potwierdzający to wydarzenie. Już kilkanaście lat wcześniej ten sam ks. Nowowiejski wyraźnie popierał ideę powstania w Płocku domu dla księży starszych i schorowanych.

Zachowało się przemówienie przyszłego biskupa, w którym całym sercem popierał stosowną ustawę w tej sprawie: „Założyciele jej pragną zaradzić i osłodzić dolę kapłanowi, zarówno gdy się stanie starcem niedołężnym, lub z powodu choroby niezdatnym do pracy, jak nawet i kapłanom młodym, potrzebującym dłuższej, lub krótszej kuracji” („Miesięcznik Pasterski Płocki” z 1906 r.). Na dwa lata przed wojną rozpoczęto budowę domu, którą przerwał wybuch wojny. Wtedy budynki zostały zajęte, urządzono w nich hotel i siedzibę SS w Płocku. Dopiero w latach 90. diecezja mogła je odzyskać, remontować i odbudować. Dziś kaplica domu jest miejscem spowiedzi dla księży, którzy przyjeżdżają do Płocka i chcą skorzystać z sakramentu pokuty.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama