Oto, człowieku, ze swoim cierpieniem, grzechem, samotnością, pytaniem o sens własnego życia nie jesteś sam we wszechświecie. Ostatnim słowem na temat twojego losu nie jest śmierć! Oto Bóg pochyla się nad tobą z czułością, miłością, przyjaźnią, współczuciem, zbliżając się do ciebie tak, że staje się tobą. Jednym z was. Staje się człowiekiem po to, by wszystko to, co składa się na ludzki los, zostało ocalone, zbawione”. To jest właśnie Dobra Nowina, która daje nadzieję.
Anna Flak: Mam wrażenie, że trudno zrozumieć tę prawdę: oto Bóg, który zawsze zamieszkiwał w niedostępnych rejonach, nagle staje się bliski człowiekowi do tego stopnia, że integruje się z jego ludzką naturą…
Ks. Jerzy Szymik: – Dotykasz w ten sposób sprawy najpiękniejszej w chrześcijaństwie, tego, co Ewangelia nazywa Dobrą Nowiną. W świetle twojego pytania można by przetłumaczyć słowa Ewangelii mniej więcej tak: „Oto, człowieku, ze swoim cierpieniem, grzechem, samotnością, pytaniem o sens własnego życia nie jesteś sam we wszechświecie. Ostatnim słowem na temat twojego losu nie jest śmierć! Oto Bóg pochyla się nad tobą z czułością, miłością, przyjaźnią, współczuciem, zbliżając się do ciebie tak, że staje się tobą. Jednym z was. Staje się człowiekiem po to, by wszystko to, co składa się na ludzki los, zostało ocalone, zbawione”. To jest właśnie Dobra Nowina, która daje nadzieję. (…)
Jakie konsekwencje dla człowieka ma wcielenie się Syna Bożego w ludzką naturę?
– Jeśli człowiek jest pytaniem, Chrystus jest odpowiedzią (...). Przestrzenią odpowiedzi jest tu przede wszystkim jedyna w swoim rodzaju integracja człowieczeństwa z Bóstwem. Bliskość tych dwojga jest odpowiedzią na wszystkie głody, które przewalają się przez obszar człowieczego bytu. To jedna z takich konsekwencji, najbardziej fundamentalna, z której płyną pozostałe. Wcielenie ostatecznie mówi nam o tym, że żadna kropla mojego potu, mojej krwi, żaden detal mojego życia, moja miłość, mój płacz, moja praca, wysiłek, a więc to wszystko, co składa się na to, że moje życie jest „soczyste”, że jest ludzkie, nie zostanie zaprzepaszczone. Bóg właśnie po to pochylił się aż tak nad człowiekiem, by ocalić to, co w nim jest piękne i warte Boskiego zachodu.
Czy w ten sposób Bóg dowartościował całą ziemską rzeczywistość?
– Tak. (…) Fenomen Wcielenia, a więc fakt, że Bóg stał się człowiekiem, niesłychanie dowartościowuje ziemię, cały wymiar cielesny, biologiczny ludzkiego życia, człowieczeństwa, świata, materii. Wobec tego chrześcijaństwo jest w konflikcie z taką wizją religii, która nie przywiązuje wagi do ziemi, upatrując zbawienia jedynie w sferach czysto duchowych. Bóg, który zesłał siebie, czyli niebo, na ziemię, stając się człowiekiem, skomplikował relację między niebem i ziemią w tym sensie, że przemieszał niejako ziemię z niebem. Konsekwencją tego jest na przykład fakt, że tak samo ważne jak „przeczyste” życie aniołów jest ludzkie życie uwikłane w cierpienie, kolor obłoków, fala na jeziorze, zachód słońca, krople potu, krew, szpitale.
Skoro niebo wymieszało się z ziemią, to chyba łatwo stracić orientację w tej Bosko-ludzkiej przestrzeni...
– Skomplikowanie relacji między niebem i ziemią nie wyczerpuje całego bogactwa treści, które niesie ze sobą Wcielenie. Wiele rzeczy bowiem uległo uproszczeniu. Mam przede wszystkim na myśli to, że nie ma w naszym życiu sfer mniej lub bardziej świętych. Mówiąc prosto, Chrystus uświęcił naszą ludzką codzienność, prozę życia, podnosząc je na poziom nieba. W tym sensie komplikacja wymieszania nieba z ziemią jest ogromną szansą dla ziemi, jest zbawieniem ludzkiego życia, jest szansą dla tego, co dotkliwie zwyczajne w naszej codzienności. Jezus, żyjąc jak każdy z nas, dokonał rzeczy nieprawdopodobnej. Całą orbitę ludzkiej zwyczajności wciągnął w świat Boga. Czyli zbawił.
Poza ziemią nie ma zbawienia...
– Tak. Z chrześcijańskiego punktu widzenia nie da się zbawić człowieka poza ziemią. Dzięki Wcieleniu podstawowy dramat zbawienia rozgrywa się właśnie tu i teraz, w materii, w człowieczeństwie, na tym świecie. Cała sprawa zbawienia polega na tym, by przebóstwić ziemię, by ją zyskać dla nieba, uczynić ją „niebieską”.
J.Szymik, „Zapachy, obrazy, dźwięki”, 1999
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.