Po wieczerzy mięsnej w ostatni wtorek dawali koło godziny dwunastej, północnej, mleko, jaja i śledzie, przygotowując niejako tymi potrawami następującemu postowi...
Zapusty. Tak nazywał się polski karnawał (carne — mięso, vale — żegnaj), trwający od Trzech Króli do Popielca. Ponieważ w Wielkim Poście zakazane były wszelkie: wesela, zabawy huczne, posiłki mięsne a nawet z nabiałem, „na ostatki" chciano sobie tak długi post wynagrodzić, może także i wzmocnić organizm. Dlatego zwyczajem zachodnim: urządzano wystawne uczty i zabawy, bale maskowe i kuligi. Oto jak opisuje nam zapusty Zygmunt Gloger: „Zapusty są od wieków uprzywilejowaną porą wszelkiego rodzaju zabaw, widowisk, maszkar, uczt, wesołości i pustoty... Z nastaniem chrześcijaństwa Boże Narodzenie i Nowy Rok dały powody do wesołości religijnej, a łakomy żołądek ludzki w przewidywaniu długiego postu wymyślił tłuste uczty i huczne pohulanki na pożegnanie dni zapustnych. Zapusty rozpoczęte suto i wesoło Godami (tak bowiem w języku staropolskim zwano święta Bożego Narodzenia i ostatnie dni roku) kończono również suto i mięsno „ostatkami"... Ostatni czwartek zapustami od tłustych biesiad zwano tłustym... Lud wiejski na przestrzeni między Odrą, Karpatami i Diestrem miał lub ma dotąd prawie jednakowy sposób kolędowania zapustnego, polegający na przebieraniu się za turów, niedźwiedzi, konia, kozę, żurawia, cyganów itp. i obchodzenia chat, i domów bądź w święta Bożego Narodzenia, i w wigilię Nowego Roku, bądź w ostatnie dni zapustne”. Magnaci stroili konie a saniom nadawali fantastyczne kształty łabędzie. Wiele dzwonków, często zabawie towarzyszyła orkiestra.
Pod koniec wieku XVIII (czasy panowania ostatniego króla polskiego, Stanisława Augusta Poniatowskiego) ksiądz Jędrzej Kitowicz zostawił nam taki barwny opis zapustów w Polsce:
„Lubo wielcy panowie i można szlachta przez cały rok zabawiali się bankietami i tańcami, bardzo często spraszając do siebie gości z rozmaitych okazji jako to: na święta Bożego Narodzenia, na Wielkanoc, na Zielone Świątki, na imieniny, na urodziny, na zaręczyny, na wesela, najwięcej jednak takowych ochot sprawiali sobie od tłustego czwartku aż do wstępnej środy (popielcowej)... Niższej fortuny szlachta wyprawiała kuligi, które były takowe: Dwóch albo trzech sąsiadów zmówili się ze sobą, zabrali z sobą żony, córki, synów, czeladź i co tylko mieli w domu dorosłego, zostawiając w nim tylko małe dzieci pod dozorem jakich dwojga osób... Sami zaś wpakowawszy się na sanki... albo na kolasy, karety, wózki, konie jechali do sąsiada najbliższego ani proszeni do niego, ani uprzedziwszy go, żeby się nie skrył albo nie wyjechał z domu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Choć ukraińska młodzież częściej uczestniczy w pogrzebach niż weselach swoich rówieśników...
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).