Za zgodą autora i wydawcy publikujemy fragment wydanej niedawno przez Księgarnię św. Jacka książki omawiającej problem transseksualizmu "Znudziłem się Bogu w połowie".
3) Nieważność małżeństwa z powodu braku psychicznej równowagi
W literaturze kanonicznej podkreśla się, iż zachodząca u osoby transseksualnej dysharmonia pomiędzy płcią anatomiczną a psychiczną stawia pod znakiem zapytania możliwość wyrażenia przez nią prawnie skutecznego konsensusu małżeńskiego [273]. Istniejące u takiej osoby napięcia (pomiędzy płcią genetyczną, gonadalną, somatyczną a płcią psychiczną) mogą być na tyle intensywne, że – w celu pozbycia się ich – będzie ona dążyła do operacyjnej zmiany płci. Zdaniem J. Hubera, osoba ta dotknięta jest głębokim zaburzeniem, co sprawia, że nie jest ona w stanie przyjąć i przekazać istotnych praw i obowiązków małżeńskich, nie jest zdolna do stworzenia wraz z partnerem wspólnoty całego życia i zbudowania prawdziwie interpersonalnych stosunków [274]. Punktem odniesienia dla orzeczenia nieważności takiego małżeństwa będzie w tym przypadku kan. 1095 nr 3 KPK.
J. Huber wskazuje, że w pojedynczym przypadku zastosowanie może znaleźć kan. 1095 nr 2, gdy napięcie istniejące pomiędzy psychiką a ciałem będzie na tyle intensywne, że osoba transseksualna nie będzie w stanie dokonać prawdziwego wyboru. To „rozdarcie” jest właśnie – w jego mniemaniu – przejawem zakłóconej relacji pomiędzy rozumem i wolą [275].
Do rozstrzygnięcia pozostało jedynie pytanie o ważność małżeństwa, które zostało zawarte przed operacją zmiany płci. J. Huber, poruszając to zagadnienie, podkreśla, że w przypadku transseksualizmu nie jest konieczna operacja. Jego zdaniem osoba prawdziwie transseksualna żyje w sposób odpowiadający płci, do której czuje się psychicznie przynależna, i nie potrzebuje do tego żadnego zabiegu chirurgicznego [276].
W doktrynie prawa kanonicznego podkreśla się, że samo istnienie transseksualizmu nie upoważnia jeszcze do zaskarżenia nieważności małżeństwa. Dopiero, gdy nastąpił jego rzeczywisty rozpad, wówczas takie uprawnienie może przysługiwać jednemu ze współmałżonków lub rzecznikowi sprawiedliwości. Jednak, zdaniem H. Stawniaka, wymóg ten nie wydaje się potrzebny w przypadku, gdy małżeństwo zawarła osoba dotknięta transseksualizmem pierwotnym (uwarunkowanym genetycznie). Wówczas – według niego – związek ten może okazać się nieważny, nawet wtedy, gdy „(…) osoba nie podjęła jeszcze radykalnych działań w kierunku operacji «zmiany płci»” [277].
J. Huber proponuje, aby rozpatrywane zagadnienie rozwiązać przy pomocy następującego zapytania: czy dana osoba w chwili zawierania małżeństwa już do tego stopnia cierpiała na zaburzenie transseksualizmu, że nie była w stanie wyrazić ważnej zgody małżeńskiej? Odpowiedź twierdząca powinna – według niego – przemawiać za nieważnością małżeństwa [278]. Jest to jednak sprawa niezwykle trudna i leży w gestii sędziego kościelnego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.