Czy stosując klonowanie "terapeutyczne", wykorzystujemy jedynie "materiał biologiczny", czy też jesteśmy w trakcie kreowania nowego rodzaju istot ludzkich, powołanych do życia jedynie jako żywy bank cennej tkanki?
Ponieważ nie jest to jednak godność równa osobie ludzkiej, zarodek może być wykorzystany jako środek do realizacji innych istotnych dóbr i wartości ludzkich (np. zdrowia dorosłych). Rozumowanie takie bazuje na wieloznaczności pojęcia potencjalności. Już Arystoteles, a opierając się na jego przemyślenich również Tomasz z Akwinu, czynili rozróżnienie między potencjalnością rozumianą jako jedynie teoretyczna ewentualność zaistnienia czegoś (można by tu użyć słowa "możliwość"), a potencjalnością rozumianą jako realizacja tkwiących już w czymś możliwości (tu trzeba by mówić o "możności"). Pierwszym rodzajem potencjalności, czyli mianem "potencjalnych ludzi", obdarzone są komórka jajowa i plemnik, które jednak jedynie dzięki zaistnieniu przyczyny zewnętrznej (zapłodnienie) mogą zapoczątkować rozwój nowej ludzkiej istoty. Ludzki embrion posiada już jednak drugi z wyżej wymienionych rodzajów potencjalności: jego rozwój w dorosły ludzki organizm dokonuje się na podstawie tkwiących już w nim samym możliwości i nie jest uzależniony od żadnej ingerencji "z zewnątrz", a do uaktualnienia swoich możliwości potrzebuje jedynie odpowiednich warunków. W takim razie nie sposób jednak określić embrionu ludzkiego jako "potencjalnego człowieka", ale co najwyżej jako "potencjalnego dorosłego". Podsumowując powyższe rozważania, trzeba odrzucić pogląd, iż embrion dopiero stopniowo rozwija się ku pełnemu człowieczeństwu. Pogląd ten jest przede wszystkim dlatego nie do przyjęcia, iż nie sposób określić w trakcie rozwoju embrionalnego żadnej istotnej jakościowej różnicy między poszczególnymi stadiami rozwojowymi. Zarówno w przypadku naturalnego zapłodnienia (połączenie jąder komórki jajowej i plemnika z ich materiałem genetycznym), zapłodnienia in vitro, jak i w przypadku klonowania (aktywacja pozbawionej własnej informacji genetycznej komórki jajowej, do której przeniesiono jądro innej komórki somatycznej) powstaje "totipotencjalna" diploidalna zygota, która ma wszelkie cechy samoorganizującej się, odrębnej istoty żywej i musi być uznana za pierwsze stadium rozwojowe konkretnego człowieka. Dalszy jej rozwój porównać by można do wodnej kaskady, w której ta sama struga wody na swojej drodze pokonuje wiele różnych progów, nie tracąc swojej tożsamości. Wszystkie domniemane cezury wskazują jedynie na liniowe procesy, które przebiegają stopniowo, a w ich wyniku nie powstaje żadna nowa jakość, nic też nie zostaje dodane do embrionu "z zewnątrz". Realizuje on swoją własną dynamikę żywej istoty, uzależnionej wprawdzie w różnym stopniu (zależnie od fazy rozwoju) od organizmu matczynego, ale jednocześnie rozwijającej się na bazie własnego programu rozwojowego. Jak długo zatem nie będzie można wskazać przekonującej i bezspornej jakościowej różnicy, wszelkie próby dokonywania podziału na "przed-ludzi" i "pełnych ludzi" muszą być traktowane jako nieuzasadnione. Trudno jest oprzeć się wrażeniu, iż mamy tu niejednokrotnie do czynienia z pragnieniem uzasadnienia i uprawomocnienia w oczach opinii publicznej obiecujących eksperymentów medycznych.
Żywe banki organów?
Powyższe konkluzje są istotne przy ocenie etycznej klonowania terapeutycznego. Trudno jest oprzeć się wrażeniu, iż już samo określenie "klonowanie terapeutyczne", które niektórzy naukowcy określają jako "semantyczną zasłonę dymną", ma służyć przed wszystkim zjednaniu opinii publicznej. Jednostronne tylko podkreślanie ogromnych możliwości terapeutycznych, z równoczesnym unikaniem pytań o cenę tych badań, może u postronnego obserwatora wywołać wrażenie, iż krytycy tej procedury to ludzie nacechowani postawą antynaukową i antypoznawczą, którzy jedynie w imię staroświeckich religijnych lęków nie chcą iść z postępem, a przy tym uniemożliwiają terapię tak wielu nieuleczalnie chorych. Nie wolno jednak rzetelnej etycznej dyskusji zastąpić prymitywną logiką, w imię której dozwolone jest to, co jest możliwe, prawo stoi po stronie tego, kto może się wykazać sukcesem, a prawa embrionu są określane wprost proporcjonalnie do jego wieku i wielkości. Niezmiernie istotny i cenny postęp w dziedzinie technik biomedycznych nabiera cech niemal demonicznych, gdy jego ceną jest zagłada istot ludzkich. Fakt, iż nie sposób wskazać jednoznacznej jakościowej cezury w trakcie rozwoju embrionalnego człowieka, każe sądzić, iż klonowanie terapeutyczne embrionów w celu pozyskania "pluripotencjalnych" komórek macierzystych jest procedurą niemoralną. Dodatkowym argumentem przeciw dokonywaniu klonowania terapeutycznego jest fakt, iż embriony nie są jedynym możliwym źródłem komórek macierzystych. Mogą być one uzyskane m.in. z pępowiny ludzkiego płodu, z niektórych tkanek łożyska, a nawet z niektórych tkanek dzieci i dorosłych. Namnożenie tkanek do transplantacji z własnych, "dorosłych" komórek macierzystych pacjenta byłoby procedurą niebudzącą żadnych zastrzeżeń etycznych, w której nie trzeba by poświęcać życia embrionów. Również w tym wypadku nieistniałaby bariera immunologiczna. Badania takie stanowią realną alternatywę dla produkcji embrionów ludzkich jako żywych banków organów. Nie można bowiem zgodzić się na usankcjonowanie rozpadu ludzkości na dwie grupy: tych, którzy nigdy nie mają się urodzić, aby ocalić tych, którzy nie chcą nigdy umrzeć.
Tekst ukazał sie w dodatku do "Gościa Niedzielnego" zatytułowanym "Azymut"
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.