Jedni drugich brzemiona noście - zachęcał święty Paweł. Modlimy się za siebie nawzajem, w naszych sprawach orędują świeci. Są i tacy, którzy szczególnie potrzebują naszej modlitwy. To ci, którzy cierpią w czyśćcu...
Przemysław Kucharczak: - Każdy chyba słyszał opowieści o zmarłych, którzy w momencie śmierci pokazują się krewnym z drugiego końca Polski. Albo o pukaniu, które słyszą o środku nocy znajomi umierającego. To wytwory fantazji i zbiorowa sugestia, czy jakieś przebicie "z drugiej strony"?
Ks. prof. Jerzy Szymik: - Sprawa jest bardzo ciekawa, bardzo trudna i bardzo tajemnicza. Jako duszpasterz i jako teolog radzę wobec niej zachować spokój - przede wszystkim unikając skrajności. Oto one (skrajności) w swej "podwójnie skrajnej" postaci.
Z jednej strony: szyderstwo, totalne odrzucenie i kpina wobec tych wszystkich opisywanych zjawisk - "duszyczek-rowerzystów", "klupanio w szyba" itp. itd. (jakby nie istniały: świat niematerialny, życie po śmierci i "świętych obcowanie"; jakbyśmy znali tajemnicę życia "do samej podszewki", jakby to wszystko (życie i śmierć) nie było wielkim - przerastającym nasz umysł i doświadczenie - Misterium. Z drugiej strony: bezgraniczna, naiwna wiara w to wszystko (jakby nie istniała żadna granica światów doczesnego i wiecznego, jakby nie istniały zbiorowa sugestia, halucynacje czy zwidy chorej wyobraźni albo też zwykła koloryzacja opowieści).
Takie doświadczenia i opowieści z teologicznego punktu widzenia mogą być pożytecznym (a nierzadko skutecznym) sygnałem do modlitwy właśnie (niezależnie od ich niemożliwego do rozwikłania stopnia prawdziwości!). Kościół uczy nas bowiem, że nie jesteśmy "samotnymi wyspami", ale wręcz przeciwnie: "systemem naczyń połączonych". I w owym "połączeniu" śmierć nie jest przeszkodą!!! Communio sanctorum, wspólnota żywych i zmarłych, jest wielką prawdą chrześcijaństwa! Możemy się wspierać poprzez miłość, pamięć, modlitwę. To cudowny rys katolicyzmu: powszechność, wspólnotowość, świadomość, że Bóg chce nas zbawić razem. To uczy najpiękniejszych cnót: pokory (że jesteśmy od siebie zależni, że nie jesteśmy samowystarczalni, że potrzebujemy miłości i inni potrzebują naszej), solidarności (trzeba pomagać innym, bo wtedy - tylko wtedy - sam rosnę), rozumienia czym jest Kościół (wspólnotą, współpracującą z Bogiem w zbawianiu wszystkich).
Wydarzeń takich jak opisane starajmy się więc nie komentować z poczuciem pysznej wyższości bądź naiwnej zależności. Otoczmy je raczej pełnym szacunku dla ludzkich przeżyć i narracji - milczeniem. Nie kpijmy z nich (cóż my bowiem wiemy o życiu TAM?!), nie uzależniajmy od nich naszej wiary w przyszłe życie (ją czerpiemy z Ewangelii i nauki Kościoła - to jedyny i wystarczający fundament!). Ks. biskup Jan Szlaga, wybitny biblista, powiedział swego czasu na ten temat rzecz następującą: "Człowiek dzisiejszy jest człowiekiem Starego Testamentu wtedy, kiedy uparcie pyta o stronę zjawiskową życia po śmierci (...) Jeśli natomiast przyjmiemy rozwiązania teologiczne Nowego Testamentu, obietnicę życia wiecznego z całą jej niejasnością w szczegółach - to stawia nas wyżej od świadomości starotestamentalnej (...) Nie oczekujmy więc namacalnych dowodów i empirycznie sprawdzalnych danych. Reportażu stamtąd nie będzie".
Wierzymy Bogu, że jest mocniejszy od śmierci. Że nas przeprowadzi przez bramę śmierci do pełni życia. I że Bóg chce, abyśmy sobie w tym pomagali przez modlitwę, która jest znakiem miłości. To wystarczy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).