Została doktorem Kościoła, choć nie znała się na "poważnej" teologii.
Pamiętam płatki róż sypiące się lata temu spod sklepienia katowickiej katedry i długie kolejki do relikwiarza. Pamiętam też, że w parafialnym sklepiku przy sanktuarium świętej Teresy w Rybniku Chwałowicach sprzedano wówczas 1200 róż. Handlujący dowozili je dzielnie, ale w końcu skapitulowali i wywiesili kartkę z napisem: „Nie ma róż”.
Podobno tak dzieje się we wszystkich miejscach, do których trafiają relikwie Małej Tereski. Święta obiecała, że po swojej śmierci ześle na ziemię deszcz róż. Myślała o łaskach, ale ich zewnętrznym znakiem stały się właśnie te kwiaty. Patrząc na spadające z góry wielobarwne płatki, łatwo jednak zapomnieć o kolcach, które przez lata tkwiły w sercu Teresy.
Żyła pod koniec XIX wieku. Jej krótki, bo zaledwie 24-letni, pobyt na ziemi naznaczony był wielkim cierpieniem. Oprócz gruźlicy, początkowo zresztą lekceważonej przez zamieszkujące z nią siostry, doświadczała ogromnych ciemności duchowych. A jednak jej „mała droga” stała się drogą ufności i dziecięctwa Bożego. Do tego stopnia zaufała Jezusowi, że z radością przyjmowała cierpienia, ofiarując je w intencji grzeszników. „Chociaż nie mam poczucia żywej wiary, staram się jednak żyć według niej. Przy każdej nowej okazji do walki biegnę do mego Jezusa i mówię Mu, że jestem gotowa wylać ostatnią kroplę krwi, aby zaświadczyć o istnieniu nieba. Mówię Mu, że cieszę się z tego powodu, iż jestem pozbawiona możności radowania się niebem na ziemi, jeżeli tylko On otworzy to niebo na wieczność dla biednych grzeszników” – czytamy w jej zapiskach. Tęskniła za śmiercią, ale nie dlatego, że chciała uciec od życia. Chodziło jej tylko o to, by jak najprędzej spotkać się z Jezusem.
Mimo że była prostą, nie znającą się na „poważnej” teologii dziewczyną, Jan Paweł II nadał świętej Teresie z Lisieux tytuł doktora Kościoła. Papież podkreślał, że za sprawą Ducha Świętego zdobyła ona dla siebie i dla innych głęboką znajomość objawienia. Co więcej, mówił, że w jej pismach odnajdujemy „samą istotę orędzia objawienia”, ujętą „w ramy oryginalnej i nowatorskiej wizji”!
Może dlatego jej postać przyciąga tak wielu ludzi, także młodych. Z peregrynacji, która miała miejsce dwa lata temu, zapamiętałem coś jeszcze: wypowiedzi dziewczyn przygotowujących się do małżeństwa albo poszukujących życiowej drogi. „Zachwyca mnie w Teresie jej zaufanie, prostota, miłość do Jezusa” – to słowa 27-letniej Magdy, ale podobnych zdań słyszałem wówczas wiele. Ksiądz Jerzy Szymik nazwał to ładnie z ambony: – W dorzeczu Wisły i Odry też rodzą się święte dziewczyny. Wśród moich studentek widzę „Tereski”, pozbawione egocentryzmu, z różą w sercu. Potrzebujemy takich świętych, z „geniuszem kobiecości”, wrażliwości, bez której męski świat sobie nie poradzi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Leon XIV do abp Wachowskiego: będą cię poznawać nie po słowach, ale po miłości
"Gdy przepisywałam Pismo Święte, trafiałam na słowa, które odniosłam do siebie, do swojego życia".
Nikt nie jest powołany do rozkazywania, wszyscy są powołani do służenia.