Ojczyzna jest w potrzebie... jak zawsze, a my - jak zwykle - spieramy się o to, co to znaczy „być patriotą”.
Kibicując narodowej drużynie łatwo popaść w szowinizm. Wtedy możemy wręcz mówić o karykaturze patriotyzmu. Analogie między wspieraniem z trybun „biało-czerwonych” a postawą patriotyczną nie ograniczają się tylko do emocji. Dla obu postaw najważniejsze jest osobiste zaangażowanie: uczestnictwo i wierność. Wiadomo, że doping najbardziej potrzebny jest nie przed telewizorem, a na stadionie, i to wtedy, gdy drużyna jest w opałach, zaś prawdziwych kibiców poznaje się po tym, że nie mówią po zwycięstwie „my wygraliśmy”, a po porażce „oni przegrali”. Trochę podobnie jest (powinno być) z naszym codziennym stosunkiem do ojczyzny.
W rzeczywistości bywa różnie. Na stadiony nie chodzimy (bo niebezpiecznie), kibicujemy najchętniej w domu, oczywiście skupiając się na narzekaniu na „tych nieudaczników”. Podobnie jest z patriotyzmem. Ma on przede wszystkim charakter roszczeniowy. Najwyższą formą zaangażowania w życie publiczne jest dziś... absencja, zaś dialog społeczny najchętniej odbywamy z telewizorem. Postawa: „ja im pokażę, nie pójdę na wybory!” ma licznych zwolenników. W efekcie dobór stanowiących prawo staje się coraz bardziej przypadkowy, jakość rządzenia spada, jest więc na co narzekać... i koło się zamyka.
Symbolem takiego „patriotyzmu roszczeniowego” są biało-czerwone krawaty liderów „Samoobrony”. Ale mowy o zobowiązaniach, powinnościach wobec ojczyzny nie ma nie tylko w programie i frazeologii Andrzeja Leppera. Narodowy sztandar powszechnie wznoszony jest dziś jedynie w imię walki o partykularne interesy. Staje się powoli znakiem frustracji, niespełnienia, krzywdy. Budzi gniew, a nie pozytywne emocje. Dzieli, zamiast łączyć. Narzekamy (słusznie) na polityków, ale politycy nie mają dziś monopolu na partykularyzm. „O swoje” walczą całe środowiska i grupy zawodowe, często lepiej zorganizowane i skuteczniejsze niż partie polityczne. Walczą jedni przeciw drugim. Źródło społecznego zniechęcenia i sceptycyzmu nie leży tylko w sposobie sprawowania władzy, lecz w ogólnej atmosferze działalności publicznej, która dziś przesycona jest bardziej duchem walki niż solidarności.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).