(...) Paweł uczy nas jeszcze jednej ważnej rzeczy: mówi on, że nie ma prawdziwej modlitwy bez obecności wśród nas Ducha.
Paweł uczy nas jeszcze jednej ważnej rzeczy: mówi on, że nie ma prawdziwej modlitwy bez obecności wśród nas Ducha. Pisze bowiem: "Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba - to prawda, że nie wiemy, jak rozmawiać z Bogiem! - sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. Ten zaś, który przenika serca, zna zamiar Ducha, wie, że przyczynia się za świętymi, zgodnie z wolą Bożą" (Rz 8,26-27). To tak, jakby powiedzieć, że Duch Święty, to znaczy Duch Ojca i Syna, jest już jakby duszą naszej duszy, najtajniejszą częścią naszej istoty, skąd wznosi się nieustannie do Boga modlitwa, której słów nie potrafimy nawet określić. Albowiem Duch, stale czuwający w nas, nadrabia nasze braki i ofiarowuje Ojcu nasze uwielbienie wraz z naszymi najgłębszymi pragnieniami. Wymaga to oczywiście poziomu wielkiej żywotnej jedności z Duchem. Jest to wezwanie nas do coraz większego wyczulenia i uwrażliwienia na tę obecność w nas Ducha, do przekształcenia jej w modlitwę, do odczuwania tej obecności i w ten sposób uczenia się modlitwy, rozmawiania z Ojcem jako synowie w Duchu Świętym.
Jest jeszcze inny aspekt typowy dla Ducha, o którym uczy nas św. Paweł: Jego związek z miłością. Tak bowiem pisze Apostoł: "...nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany" (Rz 5,5). W swej encyklice "Deus caritas est" zacytowałem bardzo wymowne zdanie św. Augustyna: "Jeśli widzisz miłość, widzisz Trójcę" (n. 19), po czym wyjaśniałem: "Duch bowiem objawia się jako wewnętrzna moc, która harmonizuje ich serca z Sercem Chrystusa i uzdalnia ich do miłowania braci, tak jak On ich miłował" (tamże). Duch wprowadza nas w sam rytm boskiego życia, które jest życiem miłości, pozwalając nam osobiście uczestniczyć w relacjach, zachodzących między Ojcem a Synem.
Nie bez znaczenia jest fakt, że Paweł, wyliczając różne elementy owocowania Ducha, na pierwszym miejscu stawia miłość: "Owocem zaś ducha jest: miłość, pokój..." (Gal 5,22). A ponieważ z samej swej definicji miłość jednoczy, oznacza to przede wszystkim, że Duch jest twórcą wewnętrznej jedności wspólnoty chrześcijańskiej, jak mówimy na początku Mszy św. słowami Pawła: "...dar jedności w Duchu Świętym [czyli tej, którą On czyni] niech będzie z wami wszystkimi" (2 Kor 13,13). Z drugiej jednak strony prawdą jest też, że Duch pobudza nas do nawiązywania relacji miłości z wszystkimi ludźmi. Dlatego też, kiedy miłujemy, stwarzamy miejsce dla Ducha, pozwalamy Mu w pełni się wyrazić. W ten sposób zrozumieć można, dlaczego Paweł umieszcza na tej samej stronicy Listu do Rzymian dwa wezwania: "Bądźcie płomiennego ducha" i "Nikomu złem za złe nie odpłacajcie" (Rz 12,11.17).
W końcu Duch według św. Pawła jest hojnym zadatkiem, danym nam przez samego Boga, jako zapowiedź i zarazem rękojmia naszego przyszłego dziedzictwa (por. 2 Kor 1,22; 5,5; Ef 1,13-14). Tak oto uczymy się od Pawła, że działanie Ducha prowadzi nasze życie ku wielkim wartościom miłości, radości, jedności i nadziei. Do nas należy uczynić z nich codzienne doświadczenie, postępując zgodnie z wewnętrznymi radami Ducha, wspomagani w rozeznaniu przez oświecające przewodnictwo Apostoła.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.