W mediach, polityce, biznesie i na planie filmowym. Tak, tutaj też trafiają ludzie z oazową przeszłością. Mają niezłe przygotowanie.
TVN Oaza
Osoby z oazową przeszłością zasilają mocno kadrę grupy TVN. Tomasz Zubilewicz, prezenter pogody w TVN, TVN24 i TVN Meteo, mniej jest znany z działalności w Ruchu Światło–Życie. Pamięta nawet dokładnie, kiedy to się zaczęło: 10 grudnia 1978 r., podczas rekolekcji ewangelizacyjnych. Później przez kilkanaście lat jeździł na wakacyjne oazy, w ciągu roku zaś przechodził formację w parafii. Dzisiaj kontynuuje tę drogę w Ruchu Domowego Kościoła (czyli w oazie rodzin), choć, jak przyznaje, ma na to już mniej czasu. Swoją żonę także poznał na oazie. – Formacja w ruchu oazowym wyznaczyła pewien kierunek, którym nadal staram się podążać. Ruch odegrał nie tylko znaczącą, ale ogromną rolę w moim życiu. Próbujemy też z żoną wychowywać dzieci tak, żeby były związane z oazą – mówi Zubilewicz.
W pracy ma kilku kolegów ze środowiska. – Nie będę ukrywał, że oni jakoś wyróżniają się na tle innych, możemy sobie śmiało porozmawiać o pewnych sprawach, mając do siebie zaufanie – dodaje.
Także Marek Nowicki, znany redaktor m.in. z „Faktów”, nie wstydzi się oazowych doświadczeń. Z Ruchem związany był przez 10 lat. – Ta formacja kształtuje człowieka i jego wiarę, wzbudza pragnienie życia we wspólnocie, uświadamia, czym jest Kościół, i w tym sensie przygotowuje do dorosłego życia.
To doświadczenie żywej wiary, bycia we wspólnocie mam ciągle w sobie. To mnie ukształtowało na całe życie – mówi. Przeszedł całą formację oazową, był też animatorem grupy. – Spotkanie z oazą zaczyna się najczęściej w wieku dojrzewania. To czas poszukiwania wartości, prawdy, autentyczności, zadawania pytań. Ja znalazłem tę autentyczność w oazie – dodaje Nowicki. I nie rozumie, dlaczego niektórzy dziwią się, że po oazie można pracować w „takiej telewizji”. – Dlaczego TVN miałoby być miejscem, w którym chrześcijanie nie mogliby pracować? – pyta.
Mniej dyngusa w Wielkanoc
Zaangażowanym do dziś oazowiczem jest Artur Moczarski, jeden z wydawców TVN24 i prezes Stowarzyszenia MOŻESZ (www.mozesz.org). W 1990 r. wyjechał na pierwsze rekolekcje. Zawsze oponuje, gdy ktoś mówi, że oaza jest tylko dla młodzieży. Sam działa w oazie rodzin, czyli w Domowym Kościele. – Ksiądz Blachnicki był geniuszem! – mówi z zapałem. – Rozumiał, że świętość nie jest czymś wyjątkowym i zarezerwowanym dla wąskiego kręgu. To jest pomysł na życie, czasem trudne. Ale nie znam nikogo, kto otarł się chociaż o formację oazową, a potem stał się wrogi Kościołowi.