O katastrofalnej sytuacji Europy i owocach Drogi Neokatechumenalnej z Kiko Argüello rozmawia Roberto Piermarini*.
Czy już widzieć jakieś owoce misji „ad gentes” w tych najbardziej zdechrystianizowanych zakątkach Europy?
– Papież rozesłał pierwsze siedem „missio ad gentes” 2 lata temu. Pojechały m.in. do dawnego NRD, do miasta, które kiedyś nazywało się Karl-Marx-Stadt, dziś to Chemnitz. Tam doskonale widać niszczące skutki komunizmu. To miasto bez pracy, gdzie wszystko jest bankructwem. Najgorsze jest to, że pół wieku komunizmu zniszczyło wiarę: w prawie wszystkich parafiach protestanckich – w większości luterańskich – dzisiaj nie ma nikogo, podobnie jest w parafiach katolickich. 98 proc. mieszkańców nie jest ochrzczonych. Rozmawialiśmy z biskupem katolickim, który był bardzo zadowolony z pomocy, którą mu daliśmy. Tam utworzyliśmy dwie misje „ad gentes”.
Co oznacza „missio ad gentes”?
– To jest nowa forma obecności Kościoła, to nie jest dokładnie parafia, ale jakby parafia – to jest misja. Wyjątkowe jest w niej to, że nie wyrusza się ze świątyni, ale wyrusza się, jak w Kościele pierwotnym, ze wspólnoty chrześcijańskiej, która jest jak świątynia Chrystusa, jak ciało Chrystusa zmartwychwstałego. Pojechały już rodziny, które zakończyły Drogę Neokatechumenalną, z dorosłymi dziećmi, które zgodziły się, aby zmienić uniwersytety, domy i pojechać do tych tak trudnych stref. Odwiedzają domy, przepowiadają na ulicach i zapraszają ludzi do swoich domów, aby, „skrutować” (czyli czytać i poznawać) Słowo Boże, poznawać Jezusa Chrystusa. Znajdujemy ludzi biednych, zniszczonych, rozwiedzionych, alkoholików… taka jest sytuacja w Europie. To katastrofa. Sekularyzacja prowadzi do apostazji, do utraty wiary. Potrzebne jest utworzenie „missio ad gentes” w Amsterdamie. Biskup Amsterdamu chciał tego w jednym z miast-satelit na peryferiach, miasta całkowicie nowego, „zrobionego” na mapie, gdzie Kościół jest nieobecny. Także na południu Francji biskupi Awinionu, Montpellier, Tulonu chcieli misji „ad gentes”.
Jaki udział mają „rodziny w misji” w nowej ewangelizacji w diecezjach, do których jadą na prośbę biskupów?
– Mamy już wiele rodzin w misji, około 700. Wszyscy są im wdzięczni. Biskupi, którzy o nie prosili, podziwiają te rodziny za to, że zabierają dzieci, zostawiają wygodne domy, pracę i jadą w zupełnie nowe miejsce, często nie znając języka. W Chinach, na przykład, mamy już ponad 50 rodzin. Tam, jak mówią biskupi, bez rodzin nie byłoby możliwe ewangelizowanie, ponieważ otwierają one drogę do Jezusa Chrystusa. Rodzina daje prawdziwe świadectwo jako wspólnota ludzi i obraz Trójcy Świętej. To jest wielka rzecz! Wspólnota w misji pokazuje to, co mówi Chrystus: „Jak Ojciec mnie posłał, tak i ja was posyłam. Jak Ty, Ojcze, jesteś we mnie, ja w Tobie, aby oni stanowili jedno, aby świat uwierzył, że Ty mnie posłałeś”. To znaczy dojść do tego, aby wspólnota żyła w perfekcyjnej jedności, jaka jest w Trójcy Świętej: to jest świadectwo, jakiego oczekuje świat.
* Roberto Piermarini jest dziennikarzem Radia Watykańskiego.